Szczepan Figat
11 listopada 2021 Paweł Machowski Zdrowie

Technologiczne hity i kity w fizjoterapii


Świat pędzi do przodu, a wraz z nim zmienia się bieganie. Choć sam sport polega cały czas na tym, aby z punktu A do punktu B dostać się w jak najkrótszym czasie i o własnych siłach, jego otoczka ewoluuje w niebotycznym tempie. Największe emocje w ostatnich latach wzbudzają oczywiście buty z karbonową płytką, znajdujące się obecnie na wyposażeniu niemal każdego biegacza z rekordowymi aspiracjami.
Porównując dzisiejszy krajobraz biegowy z tym sprzed 10, 20 czy 50 lat, zmieniło się jednak dużo więcej niż buty. Biegaczy jest przede wszystkim więcej, a to stwarza pole do rozwoju różnych usług i towarów, od odzieży przez diety i suplementy, po technologie rodem z filmów o Jamesie Bondzie. Ostatnia z wymienionych kategorii dotyczy w dużej mierze sprzętu rehabilitacyjnego, wykorzystywanego przez fizjoterapeutów i samych biegaczy. Czy nowe znaczy lepsze? Czy wszystkie nowinki służą naszemu zdrowiu i poprawie wyników sportowych? O komentarz poprosiliśmy Szczepana Figata – specjalistę z ponad 20 letnim doświadczeniem w pracy z topowymi sportowcami i niezliczonymi amatorami, fizjoterapeutę adidas Runners Warsaw oraz CEO Fizjoterapii Figat.

Nie tak dawno temu widok biegacza na ulicy zadziwiał postronnych przechodniów, szczególnie jeśli był to mężczyzna w obcisłych spodniach z lycry. Z biegiem lat coraz trudniej o zdziwienie. Biegowe sprzęty i ubrania zajmują coraz więcej miejsca na naszych półkach, a w wielu domach mają swoje dedykowane szafy, czy całe pomieszczenia. Za sprawą biegów masowych oraz mediów społecznościowych bieganie się spopularyzowało i zdemokratyzowało, a sportowcy walczą nie tylko o jak najlepsze wyniki, ale także o zasięgi, pozwalające przyciągnąć sponsorów.

Choć popularność biegania i lekkiej atletyki rośnie, nie oglądamy tych sportowców jeszcze zbyt często na billboardach czy w reklamach telewizyjnych. Współpracują oni raczej z markami specjalistycznymi, sportowymi, w tym także z producentami sprzętu rehabilitacyjnego. Taka współpraca jest jak najbardziej uzasadniona – sportowcom dobra regeneracja potrzebna jest jak tlen, a producenci mogą zaprezentować światu swój sprzęt „w boju”.

Postęp technologiczny ma bez wątpienia pozytywny wpływ na sport na najwyższym światowym poziomie, a za nowymi rekordami świata stoją nie tylko coraz lepsze buty, ale cała rzesza specjalistów różnych dziedzin. Specjalistyczna wiedza i technologie pozwalają na dokładny pomiar i diagnostykę, a w pracy trenera czy terapeuty, intuicja coraz częściej ustępuje analizie danych czy wyników badań, które nie były wcześniej dostępne. Rekordowe osiągnięcia stanowią nie tylko wartościowe wyniki sportowe, ale także doskonałą reklamę dla wspomnianych firm, mogących dotrzeć ze swoją ofertą do rzeszy amatorów. Czy dzięki rewolucji technologicznej, każdy może pobić rekord świata? A może działania marketingowe sprawiają, że kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, albo może wręcz mogą zrobić nam krzywdę? Jak oddzielić to, co zdrowe i pożyteczne od komercyjnych pułapek?

zdrowe bieganie

Tak, ale”, czyli kwestia podejścia

Spytany o sięganie do nowoczesnych technologii, Szczepan Figat odpowiada, że w swojej pracy korzysta przede wszystkim z tych narzędzi, które zna, zwraca także uwagę na pewną psychologiczną pułapkę, stojącą za inwestycją w nowoczesny sprzęt. Kieruję się zasadą, żeby używać tego, na czym się znam i co umiem wykorzystać. Lepiej dobrze znać jeden aparat, a nie udawać eksperta, bo kupiłem coś drogiego przez Internet, czy ktoś znany to reklamował. To błędne koło napędza się później w trakcie używania, jeśli ktoś robi to źle, ale nie przyzna się do tego, bo zapłacił dużo pieniędzy.

Po drugie, skoro mam dany przyrząd, to muszę wszystkim mówić, że działa. Porównałbym tę sytuację do zakupy wymarzonego samochodu, który okazuje się mieć niewygodne siedzenia, a przejechanie nim 1000 km wymaga leczenia kręgosłupa, ale na zewnątrz pokazuje się zachwyt, ponieważ spełniło się swoje marzenie. Do pewnych rzeczy nie potrafimy się przyznać, bo zbyt wiele w nie zainwestowaliśmy mentalnie – mówi.

Już w drugiej wypowiedzi Szczepana padło także eksperckie „to zależy”, a mówiąc zupełnie poważnie, nasz rozmówca zwrócił uwagę na konieczność indywidualnego podejścia do każdego pacjenta i trudność w formułowaniu uniwersalnych wniosków i zasad. Na każdego z nas dobrze będzie działał jakiś bodziec. Są osoby, które dobrze się czują, wchodząc do zimnej wody. To taka technologia oparta na fizjologii. Polega to na tym, że trzeba wejść do zimnej wody i stopniowo się adaptować aż do momentu, kiedy osiągnę to, co chcę, czyli wejdę cały, a wchodziłem wcześniej do kostek, kolan czy do pasa. Zimna woda to najtańsza technologia z jakiej możemy skorzystać, ale nie jest dla każdego.

Część osób może mieć problemy takie jak zapalenie pęcherza, które potem długo trwają. Należy uważać na każdą kurację, którą sobie wymyślimy, albo stosują ją znajomi. Trzeba wiedzieć, czy to jest dla mnie, czy mogę to stosować. Zawsze trzeba też zaczynać ostrożnie i delikatnie – tłumaczy.

Przechodząc do konkretnych przykładów, bardzo popularną obecnie technologią, która z racji na swoją cenę, wykorzystywana jest częściej w profesjonalnych gabinetach niż prywatnych domach są mankiety kompresyjne, czyli nadmuchiwane nogawki i inne „części garderoby” służące do masażu pneumatycznego. Szczepan Figat dostrzega wiele korzyści wynikających ze stosowania tej technologii, jednocześnie jednak podkreśla pewien błąd w jej postrzeganiu. Wielu biegaczy sięga po mankiety kompresyjne, szczególnie powszechne są te na nogi. No bo biegacz ma przecież tylko nogi, nie ma rąk ani tułowia. Istnieją także mankiety na całe ciało, które można założyć na miednicę, na tułów czy ręce. Logika jest pewnie taka, że skoro używam najwięcej nóg, to skupiam się tylko na nogach. Ja tego nie rozumiem, uważam, że biegacze powinni dbać chociażby o miednicę. Wydaje mi się, że rozciągnięcie, rozluźnienie i zwiększenie mobilności części miednicy może przynieść nawet lepsze efekty, niż rozluźnienie nóg. Jeżeli jestem luźny w miednicy, lepiej reaguję na wszystkie bodźce biegowe. Miednica, pośladki czy dolna część brzucha to obszary naszego ciała, które w trakcie biegu pracują przez cały czas. Jeśli tam jest luz, wtedy jest nam łatwiej biec. Nie rozumiem w związku z tym, czemu skupiamy się tylko na nogach. Co do samego zabiegu – przy urazie, czy po mocnym treningu stosuje się ucisk. Jest to efektywne, faktycznie zmienia się napięcie tkanki, poprawia się cyrkulacja limfy i krwi. Szczególnie u osób, które mają problemy limfatyczne, efekty widać po jednym zabiegu – objaśnia.

Oprócz wspomnianego wcześniej żywiołu wody, biegacze wykorzystują dziś często także żywioł powietrza. Naturalna czy sztuczna hipoksja to temat szeroko omawiany i związany bardziej z procesem treningowym, w fizjoterapii popularnością cieszy się natomiast ostatnio tlenoterapia hiperbaryczna. Polega ona na przebywaniu w specjalnej komorze, do której pompowany jest tlen pod wysokim ciśnieniem, a także wdycha się go przez specjalną maskę. Komora hiperbaryczna daje bardzo ciekawe efekty, ale trzeba umieć ją stosować.

Często jest tak, że 1 czy 5 zabiegów niewiele wniesie, trzeba być wytrwałym i stosować to 10, 20 czy 30 razy, żeby poczuć benefit dla organizmu. Trzeba też rozumieć tę technologię. Tlen, który wciskamy poprzez ciśnienie do komórek, pozwala nam fajnie odpocząć, dostarczamy go do krwiobiegu nawet 12 razy więcej, ale ten tlen jest zużywany do treningu, regeneracji czy zwykłych funkcji życiowych. Porównałbym komorę hiperbaryczną do stacji benzynowej. Mamy określoną ilość tlenu w organizmie, która wykorzystujemy do „budowania energii” dla mięśni, które mają być bardziej odporne na zmęczenie. Ten tlen jest używany do wszystkiego, jest potrzebny naszemu organizmowi tam, gdzie ten ma jakieś problemy, o których możemy nawet nie wiedzieć. Tlen potrafi wzbudzić komórki, które się lepiej regenerują i nie chodzi tu o same komórki mięśniowe, tylko wszystkie komórki ciała – tłumaczy specjalista.

fizjoterapia bieganie

Żółte i czerwone flagi

Prawdziwym przebojem ostatnich lat stały się pistolety do masażu. Zakup markowego modelu to wydatek rzędu 1000-2000 zł, jednak na rynku dostępne są także tańsze odpowiedniki, a korzystaniem z tych przyrządów chwalą się w mediach społecznościowych całe rzesze biegaczek i biegaczy. Szczepan Figat nie jest jej zwolennikiem, dostrzega wynikającej z jej używania różne zagrożenia. Wielu pacjentów przychodzi do mnie po złym zastosowaniu pistoletu do masażu, które uderzają w mięśnie kulką. Zdecydowanie lepszą opcją jest płaski masażer, który wibruje. Pistolet do masażu na duże mięśnie, takie jak mięśnie pośladka, czy przód uda może mieć pozytywny wpływ, ale generalnie jest to urządzenie, które przeciętnemu użytkownikowi może wyrządzić więcej krzywdy, niż przynieść ewentualnych korzyści. Dla mnie ono jest przekreślone. Moim zdaniem ciężko zrozumieć, jak działa, a swoją popularność zawdzięcza głównie marketingowi.

Duże niebezpieczeństwo związane jest ze stosowaniem tego przyrządu u osób z chorobami układu krwionośnego, takimi jak zakrzepica, żylaki czy różne inne choroby żył i układu krwionośnego, o których istnieniu nie wiemy. Po drugie, taką kulką można uderzać zbyt mocno w nerwy. Są osoby, którą potrafią w reakcji na ból zadawać sobie ból jeszcze większy niż wcześniej, uszkadzając przy tym komórki nerwowe. W tych zestawach są też takie końcówki, przypominające dwuząb. Producenci reklamują, że można stosować je na kręgosłupie. Przed tym totalnie ostrzegam. Błagam, nie róbcie tego na odcinku szyjnym! Do odcinka szyjnego mogą dotykać się specjaliści, którzy wiedzą co zrobić z szyją, znają się na wskazaniach i przeciwskazaniach. Nie dotykaj szyi, nie dotykaj punktów pod czaszką, nie dotykaj tym urządzeniem miejsc na kręgosłupie i jego połączeniach z żebrami! Jeżeli musisz go używać, używaj go na dużych mięśniach typu pośladek czy mięsień uda, nigdzie więcej.

masażer bieganie

Zaawansowaną technologią, która niesie ze sobą jeszcze większe zagrożenie niż pistolet do masażu jest zdaniem Szczepana Figata Internet. Ludzie potrafią przeczytać w Internecie jednostkę chorobową typu „kolano skoczka”, „kolano biegacza”, „itbs” czy „rozcięgno podeszwowe stopy”, które dla mnie nic kompletnie nie mówią. Każdy z nas jest inny, ja mam lat 47, ktoś ma lat 30, ktoś ma 60. Ciężko jest zdefiniować człowieka na podstawie jakiejś ogólnej informacji z Internetu. Ludzi na świecie są miliardy, a biegaczy setki milionów. Jeżeli wszyscy do jednego opisu przyporządkują siebie i zaczną robić coś według tego, co jest napisane w Internecie, mamy gotowy przepis na porażkę.

Jeżeli do mnie do gabinetu przychodzi ktoś i mówi, że ma „kolano skoczka” to ja mówię „przepraszam, ale nie wiem o co chodzi”. Jestem zdziwiony, szczególnie w sytuacji, kiedy ktoś postawił taką diagnozę na podstawie wiedzy z Internetu, bez konsultacji z lekarzem. To jest problem z więzadłem rzepki, czy więzadłem pobocznym? Sprawdzam, czy ktoś wie, o czym mówi, czy przypasował sobie jakiś uproszczony opis. Takie osoby nie wiedzą, co mówią. Wyczytują jedno hasło w Internecie i nic więcej. Przestrzegam przed tym, nie róbcie tego – podkreśla.

Pośród technologii, które nie zrobią nam krzywdy, ale ich stosowanie może być kosztowne i niezbyt skuteczne, nasz rozmówca postawił niemal całą fizykoterapię. Niemal całą, ponieważ wyłączył z niej elektroterapię oraz metody opierające się o rozgrzewanie i chłodzenie ciała. Odwołując się do swojego doświadczenia w pracy z Olimpijczykami, podczas której mógł korzystać z aparatury do fizykoterapii, dostrzega jej czasochłonność i niewielką skuteczność. Mam ogromny szacunek do tej wiedzy, ale trzeba mieć świadomość, że fizykoterapia jakoś rewelacyjnie nie pomaga. Bardzo rzadko widziałem pozytywny efekt stosowania fali uderzeniowej czy ultradźwięków, lasera, pola magnetycznego. Jeśli stosujemy wszystkie te zabiegi na raz, możemy w pewnym momencie odczuć, że coś pomaga, ale ciężko powiedzieć, co dokładnie.

Przepisywanie całej gamy tych zabiegów może być bardzo mało skuteczne. To taki trochę Ciechocinek. Fizjoterapeuci z doświadczeniem potrafią rękoma, manualnie, zrobić podczas jednej czy dwóch wizyt dużo więcej niż cała seria takich zabiegów. Robiłem te zabiegi wyjeżdżając na obozy z kadrą olimpijską lekkiej atletyki i zawsze była konkluzja taka, żeby nie zawracać sobie nimi głowy, tylko pracować rękami, to pomagało najlepiej. Pozytywną częścią fizykoterapii są prądy i ciepło/zimno.

Sprawdzone sposoby

W jaki sprzęt warto zainwestować na własny użytek? Tu ciężko mówić o technologicznej nowości, ponieważ wałki i inne przyrządy do rolowania mięśni towarzyszą nam już od wielu lat, jednak Szczepan Figat zwraca uwagę na ich nowocześniejszą wersję – rolki wibracyjne, wyposażone w specjalny silnik, wprawiający je w pulsacyjny ruch. Rolką wibracyjną robi się podobne rolowanie, co normalnym wałkiem, tylko rolka wibracyjna daje kilkukrotnie lepszy efekt niż taka bez wibracji. Bardzo polecam rolki wibracyjne, ale jednocześnie przestrzegam przed kupowaniem ich u wiodących producentów. Tańszy odpowiednik markowego sprzętu sprawdza się równie dobrze, ja sam mam taką marketową rolkę kilka lat i działa naprawdę dobrze.

Ekspert podkreśla również znaczenie stosowania innych kształtek. Wiele można zrobić także masażerem w kształcie podwójnej, zniekształconej kulki. Po wyrolowaniu całego ciała wałkiem, można punktowo rozluźnić także poszczególne miejsca. Biegacz nie ma tylko nóg, halo! Wiele osób myśli, że biegacze maja tylko nogi, a myślę, że mają zdecydowanie więcej części ciała. Takimi kształtkami można rozluźnić przestrzenie miedzy kręgosłupem o żebrami, jest to bardzo korzystne dla stawów kręgowo-żebrowych, międzykręgowych i ogólnego rozluźnienia.

duoball

Godnym polecenia zakupem są zdaniem Szczepana maty i aplikatory igłowe, firmowane także jako maty do akupresury. Ja stosuję tę technologię od 15 lat, często przynosi ona super efekt. Znam przypadki, że pacjenci się gorzej poczuli, ale to był bardzo mały odsetek, dosłownie jakie promil. Trzeba uważać na osoby mające inne choroby, na przykład problemy z sercem czy krążeniem. Może dojść do zmiany ciśnienia czy pulsu. Efekty stosowanie tego przy napiętych plecach są rewelacyjne. Kolce plastikowe są bardziej delikatne, można stosować też maty do spania. Kolce metalowe są do stosowania czasowego, na początku trzeba go na pewno bardzo przestrzegać, jak również ułożenia ciała.

Na koniec, ekspert poleca także rozwiązanie innowacyjne w samym podejściu. Popularna od lat technologia taśm uciskowych, znanych jako floss band, może być z powodzeniem wykorzystywana w duchu zero-waste. Same taśmy pozyskać można bowiem nie tylko w specjalistycznym sklepie ze sprzętem rehabilitacyjnym, ale poprzez nadanie nowego życia zużytym dętkom do roweru. Są taśmy, którymi można ściskać różne miejsca. Może być to nawet dętka od roweru, przecięta na pół, wyczyszczona i pozbawiona wentylu. Owijamy ją mocno w miejscu, które boli, albo wzdłuż całej nogi, zaczynając od stopy, aż do samej pachwiny. Wykonanie takiej procedury przynosi duży luz w nogach. Można to porównać do efektu działania mankietów kompresyjnych. Jeżeli wykonam to ja, efekt będzie bardzo porównywalny. Jeśli ktoś robi to sam w domu, zgodnie z moimi instrukcjami, zostanie może 70% tego efektu, czyli nadal będzie ok. Taki zabieg można wykonać do 8 razy dziennie, najlepiej łącząc go z chłodzeniem, masażem lodem, który zaadaptuje niemal każdy – zdradza Szczepan Figat.

fizjoterapia

Nic za friko

Analogicznie do butów startowych najnowszej generacji, efektowne sprzęty rehabilitacyjne również kuszą perspektywą dojścia na skróty do porządnych przez nas celów. Postęp technologiczny bez wątpienia ma wpływ na sport, szczególnie ten na najwyższym poziomie, w korzystaniu z jego zdobyczy należy jednak zachować zdrowy rozsądek. Do rekordowej formy nie dochodzi się poprzez zakup butów, tylko ciężkim, spersonalizowanym treningiem. W fizjoterapii najważniejsza jest dobra diagnoza i dobór odpowiednich metod przez wykwalifikowanego specjalistę. Tego nie jest w stanie zastąpić żadna technologia.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Paweł Machowski
Paweł Machowski

Biegacz amator, o charakterystycznej, wyprostowanej sylwetce w trakcie biegu. Dumny posiadacz tytułu "Serockiego Championa" oraz portretu Karola Krawczyka na nodze. Miłośnik piwa bezalkoholowego i szparagów.