Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Diamentowa Liga w Eugene, choć bez udziału Polaków, okazała się mitingiem godnym swej rangi. Jakob Ingebrigtsen zdominował bieg na milę, Faith Kipyegon pokonała Gudaf Tsegay na 1500 m, Keely Hodgkinson odprawiła z kwitkiem Amerykanki na 800 m. Pokaz siły dał Berihu Aregawi, zwyciężając na piątkę z przewagą ponad 100 metrów. Stumetrówka padła łupem: Elaine Thompson-Herah i Tryvona Bromella. Co jeszcze działo się w sobotę na słynnym Hayward Field?
Dużym wydarzeniem dnia było 400 metrów mężczyzn. Michael Norman rozbił bank, finiszując w 43.60. Rekord mitingu, rekord Diamentowej Ligi i najszybsze okrążenie od 2019 roku. Na drugim miejscu, z wyraźną stratą, przybiegł Kirani James (44.02). Trzeci, z rekordem Wielkiej Brytanii, finiszował Matthew Hudson-Smith (44.35).
Jak to lubimy mówić w naszej redakcji: „Ingebrigtsen nie brał jeńców”. Na 900 metrze zastąpił na prowadzeniu, schodzącego pacemakera i poszedł pazernie do końca. Timothy Cheruiyot nawet nie próbował udawać, że goni mistrza olimpijskiego. Do rekordu mitingu zabrakło 2 sekund, ale wynik 3:49.76 wstydu nie przynosi.
Drugi finiszował Oliver Hoare (3:50.65) uprzedzając słabnących: Cheruiyota (3:50.77) i Kipsanga (3:50.87).
Można było mieć wątpliwości, czy to będzie sezon Ingebrigtsena, kiedy przegrał złoto halowych mistrzostw świata na rzecz Tefery. Dziś jednak wszystko wskazuje na to, że podczas MŚ w Eugene będzie dysponowany co najmniej tak dobrze, jak rok temu w Tokio.
– Jestem zadowolony z wyścigu – powiedział zwycięzca. – Jak widać jest trochę wietrznie, ale wyszło całkiem fajnie. Starałem się utrzymywać mocne tempo, ale też zostawiłem sobie coś na ostatnie okrążenie. Warunki były dziś podobne do naszej pogody w Norwegii, więc znam ten klimat. W sumie… Czuję się tutaj jak w domu. Zawsze jest fajnie przyjechać do Oregonu, do Nike. Następne na mojej liście są oczywiście mistrzostwa świata. Nie mogę się doczekać – zakończył najmłodszy z biegających braci Ingebrigtsen.
Faith Kipyegon nie ma łatwego życia na 1500 m. Albo musi rywalizować z Sifan Hassan, albo, tak jak w sobotę w Eugene, z Gudaf Tsegay. Kenijka zazwyczaj ma jednak coś ekstra na końcówkach, żeby wygrywać takie starcia.
Tym razem zaatakowała z 250 metra. Szybka to była akcja. Tsegay próbowała się bronić, ale jak Kipyegon się rozpędzi, to nie ma mocnych. Kenijka jak zwykle zanotowała najwyższe noty za styl, pomimo zmęczenia, poruszając się z gracją łabędzia. Jakże miła dla oka była to odmiana dla oglądania w biegu Eilish McColgan…
– To był naprawdę dobry wyścig – przyznała zwyciężczyni. – Nie spodziewałam się dzisiaj tak dobrego czasu, ale jestem naprawdę zadowolona z biegu i rekordu mitingu. To dla mnie niespodzianka. Chciałam po prostu w ładny sposób otworzyć sezon. Tak zrobiłam, a teraz skupiam się na mistrzostwach świata.
Kipyegon przecięła metę z rekordem mitingu 3:52.59. Tsegay złapano 3:54.21. Na trzecim miejscu z większą stratą przebiegła Debues-Stafford (3:58.62). Nie liczyła się tym razem Laura Muir, finiszując na 11 pozycji (4:04.45). Widać, że forma po kontuzji faluje.
Rzadko ogląda się takie biegi jak sobotnie 5000 m mężczyzn na Hayward Field. W stawce same asy: Barega, Tefera, Wale a zupełnie nie nawiązują walki z uciekającym zaraz za 2 kilometrem, Berihu Aregawim.
Etiopczyk szarpnął trzeci kilometr w 2:33 i towarzystwo tylko odprowadziło go wzrokiem. Później zyskiwał przewagę, ale najwyraźniej było mu mało, bo ostatnie koło dla pewności zakręcił poniżej minuty. Zegar na mecie pokazał życiowe 12:50.05 (jego rekord świata z ulicy jest lepszy – 12:49). Drugi, ze stratą dobrych 100 m, finiszował Samuel Tefera (13:06.86). Podium uzupełnił Selemon Barega (13:07.30).
Pozostaje zapytać Aregawiego, gdzie była jego forma podczas HMŚ w Belgradzie, gdzie odpadł już w eliminacjach 3000 m? Będzie miał szansę odegrać się w lipcu w Eugene. Jeśli tego nie zrobi, złośliwi dokleją mu łatkę zawodnika „mitingowego”.
O ile Laura Muir po zwycięstwie w Birmingham zanotowała zjazd, o tyle formę z poprzedniego diamentowego mitingu potwierdziła inna Brytyjka, Keely Hodgkinson. 20-latka długo zwlekała z ostatecznym atakiem, ale kiedy już to zrobiła, było na co patrzeć.
Przy aplauzie lokalnej publiczności próbowały gonić rywalkę z UK Amerykanki: Wilson i Rogers. Przy czym „próbowały” nie jest tutaj przypadkowym określeniem. Hodgkinson nie była zagrożona, zwyciężając z najlepszym w tym roku wynikiem na świecie 1:57.72. Halowa mistrzyni świata, Ajee Wilson była druga (1:58.06). Trzecie miejsce wywalczyła Raevyn Rogers (1:58.44).
– Nie spodziewałam się, że dziewczyny zaczną tak szybko, więc pozostało mi tylko być cierpliwą i czekać na odpowiedni moment. Na 300 m do mety dostałyśmy wiatrem w twarz, dlatego starałam się zachować spokój i zostawić sobie moc na ostatnie 120 metrów – powiedziała Hodgkinson.
Mimo, że pogoda nie była idealna do krótkiego sprintu, 100 m nie rozczarowało. Bieg pań zdominowała Elaine Thompson-Herah, przecinając kreskę w ekspresowe 10.79. Szybciej w tym roku na świecie biegała tylko Shelly-Ann Fraser-Pryce (10.67 w Nairobi). Drugie miejsce zajęła, wracająca po marihuanowej banicji, Sha’Carri Richardson (10.92). Minimalnie gorsza była Shericka Jackson (10.92).
100 m mężczyzn okazało się głównie krajową rozgrywką. W ostatniej chwili z rywalizacji odpadł mistrz olimpijski, Marcell Jacobs. Pod nieobecność Włocha karty rozdawał Tryvon Bromell, zwyciężając w 9.93. Drugi był Fred Kerley (9.98), trzeci Christian Coleman (10.04).
Większej roli nie odegrali piekielnie zdolni juniorzy: Letsile Tebogo (10.12) i Erriyon Knighton (10.14).
Następne zawody Diamentowej Ligii 5 czerwca w Rabacie. W Afryce sezon ma rozpocząć m.in. rekordzista świata na 400 m przez płotki, Karsten Warholm.