Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
W ostatnią sobotę wygrał wrocławską odsłonę City Trail z rekordowym 14:25 na 5 km. Ani w stolicy Dolnego Śląska, ani w innej lokalizacji przełajowego cyklu jeszcze tak szybko nie biegano. Jak przełoży krosowy wynik na bieżnię i asfalt? Kiedy planuje debiut w maratonie? Czy można być wyczynowym długodystansowcem bez wojskowego etatu? Rozmawiamy z Dariuszem Boratyńskim, aktualnym mistrzem Polski w biegach przełajowych.
W sobotę mocno zaskoczyłeś biegowe środowisko, wygrywając wrocławski City Trail z rekordowym 14:25. Jak wyglądał bieg?
Można powiedzieć, że nic nadzwyczajnego się nie działo. Szybko wyszedłem na prowadzenie. Kacper Adamczak trzymał się około 2 kilometry, potem różnica zaczęła się robić coraz większa, na mecie wyszło 30 sekund. Podczas biegu porównywałem międzyczasy z zeszłym miesiącem, kiedy miałem 15:08. Pierwszy kilometr był 8 sekund szybciej. Natomiast podczas biegu cały czas miałem uczucie, że biegnę za wolno, że zwalniam. Myślałem, że jak zobaczę zegar będzie 14:30. Tymczasem jak wybiegłem na ostatnią prostą to na mecie widziałem 14 i kilkanaście sekund.
Jak interpretujesz ten wynik? Skok formy? Jeszcze dwa tygodnie temu startowałeś w akademickich mistrzostwach świata w przełajach i tam noga Ci chyba nie podawała…
Na treningach wszystko dobrze wyglądało już w styczniu. Później dopadła mnie infekcja, po której zbierałem się miesiąc do pełni sił. Fakt, że dyspozycja treningowa przez pewien czas nie przekładała mi się na startach. Już miesiąc temu na City Trail sądziłem, że pobiegnę poniżej 14:50. Wyszło sporo wolniej. Po tamtym starcie czułem jednak skok formy, zaczęło mi się dużo luźniej biegać na prędkościach w okolicach 3:00/km. W Aveiro na akademickich mistrzostwach świata czułem się dobrze, ale zabrakło mi mocy na dystansie. Po 6 kilometrze zaczęło się biec źle.
Tam była dycha?
Niecała. Gdyby zawody były na ósemkę, podejrzewam, że jeszcze bym wytrzymał. Pierwsza piątka poszła dobrze, ale potem zabrakło wytrzymałości tempowej i odporności na zakwaszenie.
Skoro skończyłeś na 28 miejscu to musiałeś mieć wyjątkowo mocnych studentów w stawce…
Najmocniejsi przyjechali z Ugandy i Maroka. Niemcy mieli mocną ekipę, było trochę Brytyjczyków na solidnym poziomie. 28 miejsce to sporo poniżej oczekiwań. Celowałem w początek drugiej dziesiątki. W każdym razie po tym starcie zaczęło mi się biegać na luzie, którego dawno nie odczuwałem. Zdarzyło mi się zrobić wybieganie po 3:43/km przez przypadek. Wszystkie odcinki tempowe, zaczynając od 400 m a kończąc na dwójkach, zacząłem biegać po kilka sekund szybciej, niż jeszcze kilka tygodni wcześniej.
Po 14:25 w przełaju zaczęła Ci pracować wyobraźnia co do życiówki na stadionową piątkę? Poprzedni rekord wrocławskiej trasy, 14:50, należał do Szymona Dorożyńskiego. On pobiegł to mniej więcej w tym samym okresie, kiedy na bieżni robił 14:14. Prosto licząc, Twoje sobotnie 14:25, mogłoby się przełożyć na 13:50…
Jak biegałem na stadionie 14:13, to nie wiem czy w ogóle łamałem 15 minut w City Trail. Także odniesienie rzeczywiście jest takie, że będę w stanie biegać piątkę szybko na bieżni czy na ulicy. Mam nadzieję, że 13:50 i szybciej jest w zasięgu. Chociaż oczywiście wszystko trzeba jeszcze potwierdzić na zawodach.
Chyba jesteś najbardziej przełajowym gościem w polskiej elicie. Regularnie biegasz w City Trail, jesteś mistrzem Polski w przełajach… To element szerszej strategii treningowej?
Warto jeszcze wspomnieć Tomka Gryckę. W zeszłym roku nie obronił tytułu, ale wcześniej wygrywał kilka razy z rzędu. Ale tak, można powiedzieć, że wywodzę się z przełajów. Moi pierwsi trenerzy: Dominik Golec i Czesław Kołodyński, większość treningów robili w parku i lesie. Przez wiele lat było tak, że jedynym biegiem ulicznym w jakim startowałem, był sylwestrowy w Trzebnicy. Treningów na bieżni też było mało. Pojedyncze jednostki przed sezonem, żeby oswoić się z kolcami. U trenera Wośka biegamy City Trail od dawna. Sprawdzamy formę i traktujemy jako przetarcie przed ważniejszymi startami. Przełaj wymaga częstej zmiany rytmu i umiejętności odpowiedniego stawiania stopy. Na bieżni w zasadzie nie patrzy się na podłoże.
Treningi tempowe biegacie w terenie?
Do akademickich mistrzostw świata w zasadzie tylko w terenie. Na stadionie robiliśmy krótsze odcinki, typu 400 m. Jeśli się da, jeśli pogoda pozwala to ciągły, tysiączki i dwójki w okresie przygotowawczym biegamy w Parku Szczytnicki. Często robię też treningi na wałach nad Widawą. Nawierzchnia niby ubita, równa, ale jednak nie jest to asfalt.
We Wrocławiu chyba siłą rzeczy zostaje Wam przełaj. Jak wygląda korzystanie ze Stadionu Olimpijskiego, można? Jeszcze jakiś czas temu był zamknięty…
Była taka sytuacja w roku 2020, że nie wpuszczano zawodników. Teraz można tam trenować, choć dziury i bąble są coraz większe. Do rozgrywania zawodów się nie nadaje. Poza tym, od listopada jest też do dyspozycji drugi stadion AWF-u przy ul. Witelona. Tam jest jedyny minus, że bieżnia ma 333 metry.
Jak sobie tam obliczacie odcinki?
Przy robieniu tysiączków nie ma problemu, wychodzą 3 okrążenia. Zamiast czterysetek czy trzysetek, biegamy po prostu odcinki 333 metrowe.
Wróćmy na moment do krosu. Jakie masz podejście do złotego medalu z Tomaszowa Lubelskiego? Można powiedzieć, że to game changer dla Twojej kariery?
I tak i nie. Obiektywnie patrząc, to mój największy sukces i mocne potwierdzenie, że idę w dobrym kierunku. Nastawiałem się na zdobycie medalu, a to, że pokonałem Patryk Kozłowskiego i zdobyłem złoto, było dla mnie dużym sukcesem. Na pewno jest to rzecz, którą mogę się przedstawiać w biegowym świecie. Nie zmienia to jednak mojego podejścia w kwestii dalszego rozwoju. Plany mamy z trenerem sprecyzowane od dawna.
Wydaje się, że macie z trenerem Wośkiem bardzo podobne podejście do treningu. Bez pośpiechu, na spokojnie, traktujecie trening jako długofalowy proces. Rzeczywiście tak jest?
Od początku trener mówił, że medale w juniorach nie są najważniejsze. Celem było prowadzenie mnie w taki sposób, żebym wytrzymywał mocniejsze treningi za seniora. Z początku najbardziej męczącym mnie bodźcem był trening uzupełniający. Nie mieliśmy oszałamiających rezultatów. Dopiero stopniowe zwiększanie obciążeń, skutkowało regularnym progresem, który cały czas trwa.
Miałeś momenty, że mówiłeś: trenerze, może jednak podkręćmy trochę, dołóżmy, inni trenują mocniej?
Z jednej strony miałem świadomość, że najważniejszy jest spokojny rozwój, ale czasami pojawiały się emocje. Zwłaszcza jak przeglądałem media społecznościowe i widziałem, jak trenują koledzy. Widziałem, że albo robili więcej odcinków, albo na wyższych prędkościach i bywało, że wprowadzało to u mnie stres. Zwłaszcza, że u mnie forma często przychodzi na ostatnią chwilę. Nawet w ostatnim przetarciu potrafię wyglądać źle. Tak było przed Tomaszowem Lubelskim. Tydzień wcześniej byłem w Poznaniu na City Trailu i nogi w ogóle nie reagowały, biegło się bardzo ciężko.
Za kilka lat planujecie maraton?
Nawet już za rok. Będę miał skończone 25 lat, wydaje mi się, że to dobry wiek do debiutu.
Poszedłeś mniej popularną w Polsce ścieżką łączenia biegania z życiem, czyli drogą cywila. Był w ogóle pomysł, żeby podobnie jak wielu długasów w kraju poszukać wsparcia w wojsku?
Kiedyś miałem dylemat, ale ostatecznie postawiłem na życie cywila. Obie drogi mają swoje lepsze i gorsze strony. Trudno powiedzieć, czy w wojsku byłoby mi lepiej, czy jednak miałbym więcej ograniczeń. Na razie dobrze mi idzie łączenie biegania z pracą.
Czym się zajmujesz?
Rok temu skończyłem studia i pracuję jako fizjoterapeuta. Umawiam się z pacjentami indywidualnie, więc godziny pracy mam elastyczne. Jestem też w trakcie pozyskiwania sponsorów. Wysyłam swoje oferty do różnych firm. Na pewno przydałoby mi się takie wsparcie, żebym chociaż w połowie mógł pokryć koszty życia.
Co z Twojej perspektywy musiałoby się zmienić w polskich biegach długich, żebyśmy biegali 5000 i 10000 m na dobrym europejskim poziomie? Nasz problem na tych dystansach dobrze widać podczas Drużynowych Mistrzostw Europy. Najczęściej finiszujemy na ostatnich miejscach. O łamaniu 13:30 na 5000 m nie ma mowy. Na dychę wygląda to podobnie. Jeśli ktoś łamie 29 minut, to jest to Krystian Zalewski i nikt więcej. Gdzie upatrywałbyś przyczyny? Trening, system, mentalność?
Wszystko po trochu. Mentalność, czyli może brakuje odwagi. Akurat Olek Wiącek w zeszłym roku pobiegł odważnie podczas Drużynowych Mistrzostw Europy. Zaryzykował, ale zabrakło mu ostatniego kilometra. Rozwiązania systemowe i trening, to kolejne rzeczy, o których często się mówi. Myślę, że duże rezerwy mamy w treningu wysokogórskim. W Polsce dopiero doświadczeni zawodnicy jeżdżą w wysokie góry, najczęściej w przygotowaniach do maratonu. Poza tym, średniodystansowcy mają takie zgrupowania. A jeśli chodzi o długasów, którzy chcieliby startować na bieżni, to w ostatnim czasie chyba tylko Krystian Zalewski jeździł regularnie w wysokie góry, kiedy jeszcze startował na 3000 m z przeszkodami. To złożony problem. Brakuje biegającej na fajnym poziomie czołówki, która dawałaby przestrzeń dla rozwoju młodszych zawodników. W każdym razie mam nadzieję, że w tym sezonie razem z innymi chłopakami przesuniemy się na bieganie piątki w 13:50 i szybciej.
Wspomniałeś o zgrupowaniach wysokogórskich. Tej zimy byłeś tylko w Portugalii, tak?
Dwa tygodnie w Portugalii. Prawdopodobnie będę jeszcze na obozie w Szklarskiej Porębie. Nie są to wysokie góry, ale już sam wyjazd na obóz to lepszy trening, niż w domu. Głównym celem na pierwszą część sezonu są mistrzostwa Polski na 10000 metrów w Międzyrzeczu. Później będziemy przerabiać formę, żeby poprawić życiówki od 1500 m do piątki.
Do Międzyrzecza został niespełna miesiąc. Jak zamierzacie przepracować ostatnie tygodnie?
Na pewno będzie jeszcze kilka akcentów na dłuższych odcinkach, które będą mnie przyzwyczajać do tempa 2:55/km. Przykładowo przed City Trailem robiłem 3x2km + 6x1km. Dwójki wychodziły po 2:59/km, a kilometrówki 2:50-2:55/km. 9 kwietnia, na dwa tygodnie przed Międzyrzeczem, planuję jeszcze wystartować w Bydgoszczy w City Trail Gold, więc tydzień poprzedzający będzie pewnie bardziej startowy.
Z jakiego wyniku na 10 000 metrów będziesz zadowolony?
Jeszcze trochę kluczowych treningów przede mną. To nie jest tak, że trenujemy pod konkretny wynik, ale będziemy celować w wynik, który wytrenowaliśmy. Ale myślę, że granicą przyzwoitości byłoby 29:30. Chociaż po sobotnim wyniku w City Trail sądzę, że będę mógł biegać szybciej.
Zdjęcia dzięki uprzejmości: CITY TRAIL z Nationale-Nederlanden