IMG 8212 2
6 października 2023 Bartłomiej Falkowski Trening

Podsumowanie przygotowań do 49. BMW Berlin Marathon. Czas na mecie 2:24.53


Po cyklicznym podsumowywaniu tygodni treningowych na obozie w Maroku poniżej znajdziecie moje ostatnie cztery tygodnie przed 49. BMW Berlin Marathon. Sam cel wynikowy nie został osiągnięty i pobiegłem wolniej niż rekord życiowy. Przedstawiam dokładny plan treningowy w ostatnich tygodniach przed startem wraz z opisem całego cyklu i samego startu.

Tydzień 28.08 – 03.09

RanoPo południuUwagi
Poniedziałek15,8 km 4’29”12,1 km 4’35”
WtorekRano badania krwi20,8 km 4’24”Słabe samopoczucie
Środa 3 km 4’31” + 12 km 41:38 + 500 m 2:10 + 5 x 100/200 + 5 km 4’31”11,3 km 4’32”Rano tempa zgodnie z założeniami,
jednak słabe samopoczucie
do połowy treningu. Bieganie w ulewie.
Czwartek14,8 km 4’32”10,3 km 4’38”
Piątek15,3 km 4’26”Wolne
Sobota 3 km 4’29” + 2 x 10 km (34:27 i 32:47) p. 5′ + 2 km 4’30”3 km 4’27” + 7 x 1000 m p. 200
3’05”3/62”
3’04”4/62”
3’05”4/62”
3’05”8/64”
3’07”1/59”
3’05”9/67”
3’06”3
p.400
+ 7 x 400 m p. 200
1’11”6/59”
1’11”7/63”
1’12”1/68”
1’10”9/65”
1’11”3/63”
1’11”2/63”
1’08”2
+ 1,7 km 5’06”
Dobre samopoczucie.
Na porannym treningu
musiałem się hamować, podobnie jak na popołudniowych tysiącach.
Niedziela16,8 km 4’28”WolneBardzo męczyłem. Poprzedniego dnia
przepaliłem 5600 kcal i nie uzupełniłem
ich wystarczająco ze względu na ograniczone jedzenie pomiędzy treningami. Typowa ściana.

Łącznie 183 km 

Tydzień 4 – 10.09

RanoPo południuUwagi
Poniedziałek18,9 km 4’29”7,6 km 4’22” + godzina zajęć z jogiPierwszy raz na jodze. Było zabawnie,
ale i męcząco.
Biegowo bardzo spokojnie, bez problemu.
Wtorek3 km 4’33” i 12 x 1200 m p. 200 m
3’57”1/71” (rest. ~250)
3’55”4/55”
3’55”3/57”
3’56”7/56”
3’56”0/54”
3’55”1/59”
3’54”9/58”
3’55”6/61”
3’54”8/57”
3’55”1/57”
3’52”3/56”
3’44”9/53”
+ 4,8 km 4’48”
8,4 km 4’46”Poranny trening pod kontrolą,
chociaż pierwszą przerwę się
pogubiliśmy i zamiast 200 wyszło
około 250.
W połowie, ktoś wyrzucił nam żele i bidony
do śmietnika… Trening przyjemny, ale byłem
obolały po jodze. Na drugim treningu bardzo bolał Achilles, jak zwykle po bieganiu w Saucony Elite.
Środa4 km 4’28” + 15×1’/1’ szybsze średnio 3’05” przerwy 4’13” +  3 km 4’27”8,4 km 4’35”
Pierwszy trening biegałem w przerwie w pracy i samopoczucie
było średnie przez pierwszą część. Rano powtórne badania krwi.
Czwartek16,1 km 4’31”9,6 km 4’31”
Piątek16,3 km 4’30”Sesja u psychologa
Sobota1,5 km 4’31” + 30 km 1:43:04 średnio po 3’26”
10 km 35:40
10 km 34:27
10 km 32:57 
Wolne
Niedziela19,9 km 4’36”WolneBardzo luźno

Łącznie 178 kilometrów

IMG 7732

Tydzień 11 – 17.09

RanoPo południuUwagi
PoniedziałekWolne20,1 km 4’25”Wieczorem jeszcze trochę biegania
przy okazji nagrywania recenzji butów
dla bieganie.pl
Wtorek5,4 km 4’33” + podbieg 10 x 200 m 38-35” + 5,3 km 4’34”10,3 km 4’27”
Środa3 km 4’28” + 10 km 33:50 (17:20/16:30) + 500 m przerwy i rytmy 5 x 100/200 po 16”7-16”0. Na koniec 2,2 km 4’24”12,3 km 5’12″ z czego połowę sam, a drugą część przy okazji prowadzenia treningu grupy Run Radical – Biegamy #RazemPierwszy trening w przerwie między lekcjami, w południe. Było bardzo gorąco, tym bardziej trening uznałem za udany.
Czwartek13,8 km 4’31”8,5 km 4’34”Po ciężkiej środzie, rano było trudno.
Piątek11,7 km 4’33”Wolne
Sobota3,5 km 4’29” + 5 km 15:31
3’03”4/3’07”0/3’09”7/3’09”8/3’01”3 
7 minut przerwy i 5 x 200/200
31”9/61”
31”7/58”
32”4/59”
31”3/58”
30”9
+ 2,2 km 4’49”
WolneFilm z treningu na kanale YouTube bieganie.pl
Niedziela18,3 km 4’24”Wolne

Łącznie 140 kilometrów

Film z sobotniego treningu można obejrzeć na naszym kanale YouTube

Tydzień 18 – 24.09

RanoPo południuUwagi
PoniedziałekWolne14 km 4’25”
Wtorek11,1 km 4’14” w tym rytmy 10 x 20”/40”. Szybkie średnio 3’00” przerwy średnio 4’02”Wizyta u fizjoterapeuty
Środa3 km 4’15” + 6 km 3’18” + rytmy 5 x 100/200 + 2,4 km 4’23”Sesja u psychologa
Czwartek13 km 4’29”Wolne
PiątekWolnePodróż do BerlinaPierwszy wolny dzień od 28 czerwca
Sobota7,8 km 4’18” w tym dwa krótkie rytmyWolne
Niedziela2,1 km rozgrzewki 4’52” + Berlin Marathon 2:24:53

Podsumowanie przygotowań

Łącznie w trakcie przygotowań przez 12 tygodni przebiegłem ponad 2000 kilometrów. Pierwsze kilka dni po zjeździe z gór biegało mi się słabo. Czułem zmęczenie, które wiązałem z bardzo długą i ciężką podróżą powrotną do Polski. Ustąpiło to około piątego dnia. Wykonałem także ponowne badania krwi 10 dni po zjeździe. Okazało się, że początkowy wzrost hemoglobiny do 15,1 g/dl był chwilowy, i po kilku dniach zamiast jeszcze większego wzrostu nastąpił spadek do 14,2 g/dl. Obóz nie przyniósł stałych efektów w postaci poprawy parametrów krwi.

W ostatnich czterech tygodniach przed maratonem biegało mi się naprawdę dobrze. Postanowiłem wykonać praktycznie taki sam układ treningów jak w dwóch poprzednich latach. Uznałem, że obóz w górach był wystarczającą nowością i warto nie eksperymentować już z niczym innym. Dotyczyło to też kwestii mentalnej, gdzie nie chciałem zastanawiać się co i jak biegać tylko pójść sprawdzonym już wcześniej szlakiem. 

Dwa najtrudniejsze treningi po zjeździe to blok specjalny na trzy tygodnie przed biegiem oraz narastające, trzydziestokilometrowe wybieganie. W założeniach blok specjalny to poranne 2 x 10 kilometrów na 95 i 100% tempa maratonu i popołudniowe 7 x 1 kilometr w tempie 105% oraz 7 x 400 metrów szybciej. Trening ten wykonuję przed każdym maratonem od 2019 roku, gdzie kolejne biegi kończyły się wynikami: 2:34:27 (poprawa o 10 minut), 2:27:19, 2:22:42 i 2:22:44. W porównaniu do wcześniejszych bloków specjalnych tym razem biegałem najszybciej. Porównując do zeszłego roku poranne 2 x 10 kilometrów pobiegłem około 7-8 sekund szybciej każde powtórzenie biegając sam, gdzie rok temu biegałem to z Bartkiem Olszewskim. Jak wiadomo, bieganie z kimś jest łatwiejsze. Popołudniowe tysiące biegałem około 2-3 sekund szybciej. Powtórzenia 400 były praktycznie identyczne.

Co jednak najważniejsze tegoroczny blok specjalny był dla mnie najłatwiejszy. Samopoczucie po obu treningach było naprawdę dobre i czułem, że wszystko biegam z rezerwą. Jedynie na ostatnim powtórzeniu, gdzie zrobiłem 400 metrów w 1:08,02, podkręcając ostatnie 200 metrów, czułem większe zmęczenie. Jednak nie było występujących w poprzednich latach zawrotów głowy (pomiędzy treningami obniżam podaż węglowodanów), sztywności nóg, czy ogólnego zmęczenia. Oznaczało to naprawdę dobry i trafiony trening. Tydzień później biegałem 30 kilometrów. Również tym razem pobiegłem to szybciej niż rok wcześniej, tak naprawdę ostro pracując jedynie na ostatnim kilometrze, który pobiegłem w 3:07 min/km (ostatnie 500 metrów w 3:00). I ponownie po treningu nie odczuwałem trudów biegania. Rok temu biegając wolniej, już do końca dnia nie miałem na nic sił. Tym razem wieczorem normalnie pracowałem przy wydarzeniu adidas z ramienia bieganie.pl.

IMG 8089

Maraton

Sam bieg w różnych aspektach nie ułożył się idealnie. Skończyłem maraton, nie realizując celu, czyli w czasie 2:24:53 (1:09:43/1:15:11). Jednego dnia miałem kilka różnych wypadków, które teoretycznie nie powinny się wydarzyć. Mimo to, pierwsze 20-25 kilometrów biegłem równo i bardzo spokojnie. Ani wydarzenia poprzedzające bieg (jak np. pęknięcie buta w drodze na start), czy przeróżne problemy z piciem na trasie, nie wytrącały mnie z równowagi zarówno psychicznej jak i tempowej, gdzie kilometry mijały równo i spokojnie.

Niestety po 25 kilometrze powoli zaczął się problem z odcinaniem nóg i delikatnie żołądka. W trakcie biegu nawet bardziej przejmowałem się problemami jelitowymi, jednak z perspektywy czasu wydaje mi się, że to nogi zaniemogły najbardziej. Możliwe, że wszystkie „przygody” plus poruszenie w jelitach spowodowały zmianę kroku i nienaturalne obciążenie nóg. Niestety dalej zagadką jest dla mnie to dlaczego tak mocno poczułem bieg mięśniowo przy wcześniejszym sporym kilometrażu i relatywnie lżejszym treningu niż w dwóch poprzednich latach.

Podobne treningi kosztowały mnie mniej zdrowia. Często hamowałem się i pilnowałem, by nie biegać szybciej niż trzeba, z czym  poprzednich latach bywało różnie. Na forum bieganie.pl widziałem opinię, że „grubo nie pykło”. Oczywiście, cel nadrzędny, czyli złamanie 2:20 nie został zrealizowany, tak samo nie poprawiłem życiówki. Interesuje mnie bieganie na wynik, wyczynowe, więc cyfry muszą rozliczać bieg. Jednak po dłuższym czasie gdy emocje opadły i już na zimno mogę spojrzeć na bieg ciężko mi się zgodzić z tym, że „grubo nie pykło”. Jest to kolejny rok z całkiem przyzwoitym wynikiem.

Czas z Berlina jest o 2 minuty i 11 sekund wolniejszy od życiówki. Tylko i aż. Na dosyć szybkie bieganie składa się masa czynników, które wpływają na końcowy rezultat. Jednocześnie bieganie to długotrwały proces i ustabilizowanie się na pewnym poziomie daje szanse na skok w kolejnym sezonie. Mimo że wynik był słabszy niż w poprzednich dwóch latach, to uważam, że lżejszy trening, niedociskanie za każdym razem na akcentach ostatniego kilometra na maksa jest lepsze. Pokazała to wiosna z życiówkami na 10 i 21 kilometrów, niestety niekoniecznie pokazała jesień w kwestii maratonu. Mam jednak wewnętrzne przekonanie, że był to trening skuteczny.

Po zakończeniu sezonu, czyli po 11 listopada postanowiłem rozpocząć współpracę z dietetykiem pod kątem poprawy parametrów krwi. Niestety mam jakieś problemy z wchłanianiem żelaza. Przez to pod tym względem obóz w górach nie przyniósł rezultatów. Uważam jednak, że przyniósł inne, ważniejsze plusy. Dodatkowo spore ładowanie leków z żelazem, zgodnie z przyjętymi standardami, niestety rozregulowało mój układ pokarmowy i druga część obozu i prawie całe przygotowania w Warszawie związane były z problemami jelitowymi, które wpływały na jakość treningu. Projekt Berlin 2023 zakończony. Czas na kolejne biegi. 

Przeczytajcie też poprzednie relacje:

Bądź na bieżąco
Powiadom o
26 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Łukasz
Łukasz
1 rok temu

Mnie szokuje zrobienie dwóch akcentów jednego dnia. Szacun!

Mateusz
Mateusz
1 rok temu

A jakiś trening uzupełniający i ćwiczenia? Nic nie wspominałeś.

Andrzej
Andrzej
1 rok temu

Hemoglobina 14,2 ? Baaardzo mało . Hematokryt ile ?

Piotr
Piotr
1 rok temu

Kiedyś bodajże doktor Krzywański mówił w podcaście, że niska ferrytyna i ogólnie słaba krew to przeciwwskazanie do obozu wysokogórskiego. Dlaczego więc się na niego zdecydowałeś? Nie lepiej byłoby zadbać najpierw o krew? No i muszę zapytać o wege, bo chyba trudno zbilansować miskę bez mięska, jaj i nabiału przy takich obciążeniach treningowych i może stąd te złe wyniki w badaniach i niesatysfakcjonujące na mecie? Pozdrawiam

Piotr
Piotr
1 rok temu

ok dziękuję za odpowiedź

abc
abc
1 rok temu
Reply to  Piotr

o kurde 11tysięcy, żeby pobiec 2:24…..
Dramat… Trochę się nie kalkuluje …

Maciej
Maciej
1 rok temu

Piszesz o żonie…to chyba nie tylko Twój hajs…pycha = upadek 🙂

Jacek
Jacek
1 rok temu

Pomijając możliwość dostosowania terminu obozu do pracy. Czy przerwa od zjazdu z Ifran do maratonu nie była zbyt długa i forma minęła.
Podtrzymywanie dwóch sesji dziennie, ale upychanie pierwszego treningu w zajęcia codzienne (lekcje) mogło nie wystarczyć na przedłużenie fali wznoszącej formy.

Powodzenia dalej !

Przemek
Przemek
1 rok temu

Jakie leki/ suplementy przyjmowałeś na poprawę wyników krwi/ żelaza?

Przemek
Przemek
1 rok temu

Robiłem podobną mieszankę Ascofer (dostępny bez recepty) + laktoferyna.i witamina b complex. Wyniki poprawiły się a w szczególności ferrytyna. A jak długo przed startem stosujesz taką „kurację podwyższającą żelazo”? Podobno żeby dźwignąć wyniki krwi potrzeba 3 miesiące

Dawid
Dawid
1 rok temu

O jakim modelu mowa w kwestii pęknięcia buta. Dzień przed Twoim startem widziałem na Insta Twój zestaw startowy i były tam niebieskie Adiosy 3. Ostatecznie biegłeś w czerwonych Adiosach. Czy to te pierwsze zawiodły?

Maciej
Maciej
1 rok temu

A może biegałeś za dużo kilometrów . Piszesz że krew słaba. To po co taki kilometraż? Być może gdybyś trochę odpuścił to wynik byłby lepszy…?!

Maciej
Maciej
1 rok temu

Przemawia przez Ciebie pycha…a wiesz co oznacza…docelowo upadek!

Tomasz
Tomasz
1 rok temu

Jak to możliwe, że młody, szczupły facet, wyczynowy sportowiec, nauczyciel wychowania fizycznego nie potrafi wykonać siadu skrzyżnego? Może kosztem nieadekwatnego do wyniku nabijania kilometrażu warto byłoby zadbać chociaż o minimum sprawności?

Bartłomiej Falkowski
Bartłomiej Falkowski

Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.