Kuba Pawlak
Naczelny szafiarz Bieganie.pl. Często ryzykuje karierę redaktora dla dodatkowych 15 minut drzemki. Mając na szali sportową formę i czipsy, zawsze wybiera paprykowe. Biega dla pięknych i wygodnych butów. Naczelny szafiarz na Instagramie
Ruszyła promocja mistrzostw Polski w maratonie, które już 10 kwietnia odbędą się w ramach maratonu w Dębnie. Mając w pamięci oszustwa, które miały miejsce w ubiegłym roku, zastanawiamy się czy 11 miesięcy to wystarczający czas, aby PZLA wyciągnął wnioski i ochronił zawodników i organizatorów przed kolejną tragikomedią.
„Nierychliwa, ale sprawiedliwa”, z naciskiem na to pierwsze, wydaje się być komisja powołana w ramach PZLA do wyjaśnienia ubiegłorocznych wałków podczas mistrzostw Polski w maratonie, które opisywaliśmy tu i tu. Sam fakt, że działania podjęto dopiero po publikacji artykułów, mimo że w środowisku od kilku miesięcy huczało od wzajemnych oskarżeń i zarzutów, może dawać do myślenia w kontekście faktycznej chęci samooczyszczenia.
Aby jednak nie wysnuwać przypuszczeń i nie nadinterpretować opieszałości postanowiliśmy zapytać u źródła i dowiedzieć się jakie zmiany organizacyjne oraz regulaminowe wdrożył Związek, aby bronić powagi i dobrego imienia imprez rangi krajowego czempionatu, organizowanych pod ich egidą. Naszym rozmówcą jest Maciej Jałoszyński z Działu Sportowo-Technicznego.
Od Mistrzostw Polski w Dębnie mija 11 miesięcy. Co w tym czasie udało się zrobić komisji, aby wyjaśnić sytuację, w której zawodniczce lub zawodniczkom została udzielona nieregulaminowa pomoc na trasie?
Od wielu miesięcy trwają różne prace związane z wyjaśnieniem sytuacji. Sytuacja, o której mowa jest bardzo złożona. Temat był analizowany już przez specjalną komórkę powołaną w ramach struktur Centralnego Kolegium Sędziów. Sprawę bada Komisja Wyróżnień i Dyscypliny PZLA. Ostatnio pojawiły się też kolejne dokumenty związane z nieprawidłowościami, a to spowodowało, że do wyjaśnienia sprawy włączono także Komisję Sportowo-Techniczną.
Temat jest bardzo złożony, a w jego rozwiązanie – na którym nam też bardzo zależy, bo chcemy, aby sprawa była zamknięta i tego typu problemy nie pojawiały się więcej razy – zaangażowanych jest szereg osób. Na zakończenie prac z pewnością przedstawimy ostateczne decyzje, zależy nam bowiem na transparentności.
Czy skoro komisja odpowiedzialna za ratyfikację rekordów jednoznacznie stwierdziła, że wynik Aleksandry Lisowskiej uzyskany w Dębnie, z uwagi na udzielenie nielegalnej pomocy, nie może być uznany za rekordowy, to czy jej i pozostałym zawodniczkom może grozić anulowanie wyników? Czy wynik który nie spełnia standardów rekordu może widnieć w tabelach?
Na ten moment nie planujemy anulowania wyników. Czym innym jest ratyfikacja rekordu Polski, czym innym anulowanie i uznanie wyników.
Na podstawie tych wyników zawodniczki uzyskały kwalifikację na międzynarodowe imprezy mistrzowskie. Co spowodowało, że Związek nie zajął się tą sprawą w taki sposób, aby nie było wątpliwości wobec słuszności powołań olimpijskich?
Tak naprawdę kwestie związane z nieprawidłowościami zostały nagłośnione dużo później niż rozpatrywano kwestie powołań. Komisje sędziowskie z Dębna oraz dwójka delegatów technicznych nie przedstawiła żadnych negatywnych opinii bezpośrednio po starcie. Ich praca jest teraz oceniania przez Komisję Sportowo-Techniczną, ale także CKS PZLA.
Sędzia trasy mistrzostw Jarosław Żórawski, który anonsował mailowo pacemakera Daniela Żochowskiego, zna się z nim prywatnie i zawodowo, a jednocześnie nie wyłapał ewidentnego przewinienia tego właśnie zawodnika. Żórawski zasłania się faktem zbyt małej liczby sędziów na tych zawodach. Powołuje się na to, iż organizator imprezy nie dysponował większym budżetem na wynagrodzenia dla sędziów, a obsada, na którą było go stać nie była wystarczająca, aby zadbać o poprawny przebieg zawodów. Czy przepisy tego nie definiują? A może są one nieodpowiednie?
Regulamin przyznawania licencji na organizację mistrzostw Polski stanowi, że organizator jest zobligowany do przyjęcia sędziów głównych wyznaczonych przez Centralne Kolegium Sędziów oraz Delegatów Technicznych powołanych przez Komisję Sportowo-Techniczną PZLA. To leży w gestii CKS PZLA i KS-T, natomiast pozostałych sędziów wskazują – w kooperacji z organizatorem – lokalne struktury.
Przepisy nie wskazują dokładnej ilości potrzebnych sędziów, natomiast Dębno jako doświadczony organizator maratonu, z pewnością dbał o to, aby ich ilość była wystarczająca. W kwestii odpowiedzialności za niedopełnienie obowiązków sędziowskich podczas zawodów decyzją CKS PZLA zostały wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne.
Czy komisja rozpatrywała również udział osób trzecich w zajściach z Dębna?
W tym momencie prace zaangażowanych w sprawę grup roboczych koncentrują się na wielu wątkach. Nie wykluczamy, że będą zajmować się także osobami trzecimi.
Ogłoszono regulamin tegorocznych mistrzostw, które odbędą się już za 4 tygodnie? Czy zawarto w nim zmiany, które zapobiegną nieprawidłowościom jakie miały miejsce w Dębnie? Jakie to zmiany?
Sprawy, o których mowa np. udział pacemakera wykracza poza regulamin mistrzostw. Same przepisy World Athletics, co do zasady, nie zabraniają obecności pacemakerów w biegach ulicznych. Regulamin mistrzostw określa kwestie stricte sportowe np. zasady uczestnictwa w mistrzostwach Polski. Chodzi np. o kwestie licencji zawodniczych.
Kiedy mamy szansę poznać ostateczne wyniki pracy komisji?
Tak jak wspomniałem na początku – temat jest bardzo złożony, pojawiają się nowe zagadnienia i prace nadal trwają. Natomiast z pewnością na zakończenie prac przedstawimy ich efekt.
My z powyższej rozmowy nie jesteśmy w stanie wyłapać wielu konkretów, ale może czytelnicy dostrzegą między wierszami coś poza wolą i ochotą do wyjaśnienia tak „złożonej” sprawy. Nie spodziewamy się też nagłego przełomu w pracach komisji, zwłaszcza że do zawodów zostało już niewiele czasu. Mimo to, jako polskie środowisko biegowe, mocno liczymy na to, iż jeśli nie „na czas”, to chociaż uda się PZLA wyjaśnić tę sprawę „do końca”.
Komisjo, pokaż że nie zasługujesz na wyświechtaną ksywkę „leśne dziadki” i zrób to jak należy.
W kontekście zbliżających się mistrzostw pozostaje liczyć na to że biegacze, organizatorzy, sędziowie i działacze sami zrozumieją, że aby nasze biegi były traktowane poważnie, musimy sami zacząć myśleć o nich w ten sposób.