Kathrine Switzer, czyli pierwsza kobieta w historii, która z numerkiem startowym ukończyła maraton w Bostonie, w swojej reporterskiej karierze spotkała wiele zawodniczek. Biegaczkę, z którą rozmawiała w 2019 roku, można jednak określić mianem szczególnie wyjątkowej. Sigrid Eichner w swojej karierze przebiegła ponad 2 200 biegów maratońskich.
Niemka urodziła się w 1940 roku, a więc podczas II wojny światowej, która na jej rodzinie odcisnęła swoje piętno – przyszła maratonka straciła ojca, a z matką i rodzeństwem musiała uciekać przed alianckimi bombami i radzieckim wojskiem. Wraz z trójką rodzeństwa sportową pasję miała odkryć u siebie po wojnie. Zaczęło się jednak nie od biegania, ale od gimnastyki. Jak wspomina Anne Francis, Niemka była utalentowaną gimnastyczką – trafiła do internatu, miała zyskać również stypendium. Biegać zaczęła jednak bardzo późno, dopiero gdy była już żoną i matką.
Swoją historię kobieta opowiedziała m.in. autorkom bloga kobietybiegają.pl, które spotkały się z nią w 2014 roku. Eichner biegową pasję odkryła po przeprowadzce do Berlina w 1976 roku, a w pierwszym biegu wystartowała mając 40 lat! W 1980 roku ukończyła 45-kilometrowy wyścig w ramach Rennsteiglauf. Jest to rozgrywana do dziś impreza, której trasa przebiega w Lesie Turyńskim.
47 godzin biegania
Początkowo bieganie miało być dla matki kilkorga dzieci szansą na odpoczynek, momentem, gdy robiła coś tylko dla samej siebie. Później stało się sposobem na życie, a po 1989 roku patentem na odwiedzanie różnych państw i wyjątkowych miejsc. Niemieccy dziennikarze wyliczają, że Eichner miała startować w ponad 40 krajach. Francis stwierdza nawet, że od 1980 roku Niemka więcej biegała niż robiła cokolwiek innego. Sportowa pasja, gdy dzieci dorosły pozwoliła zawodniczce uciec również przed samotnością. A trzeba przyznać, że uciekała w sposób spektakularny i nigdy się nie oszczędzała. Potrafiła w miesiąc zaliczyć więcej biegów, niż niektórzy odbędą przez całą swoją karierę.
Według bazy Association of Road Racing Statisticians (ARRS) Niemka, gdy w 2003 roku wybrała się za ocean, to najpierw 26 października wystartowała w wyścigu Casino Niagara International w Kanadzie, a już 2 listopada stanęła na starcie maratonu w Nowym Yorku. W Ameryce biegaczka nie brylowała – w klasyfikacji ogólnej zajmowała lokaty w piątej oraz dziesiątej setce. Sukcesy jednak także były i to również krótko po powrocie z USA, gdy wygrywała w biegach na swoim, niemieckim podwórku. We wspomnianym listopadzie 2003 roku Niemka wystartowała w swoim kraju jeszcze siedmiokrotnie! Biegała 8, 9, 14, 15, 16, 19 i 30 listopada! Łącznie w tym jednym miesiącu na biegowych trasach spędziła ponad 47 godzin.
Kultowe występy
Niemka, która skończyła już 80 lat, startuje nadal. W swoim dorobku ma jednak nie tylko 42-kilometrowe wyścigi. Wielokrotnie rywalizowała również na zdecydowanie dłuższych dystansach. Jednym z ciekawszych skalpów w jej kolekcji jest ukończenie wyścigu, a zarazem wygrana w kategorii powyżej 60 lat (była jedyną zawodniczką w tej kategorii na starcie), którą biegaczka odniosła w 2005 roku w USA. Zawodniczka wystartował w ultramaratonie Badwater, który jest często określany najtrudniejszym na świecie. Jego trasa liczy 135 mil (217 km) i rozpoczyna się w Dolinie Śmierci, a kończy się na szlaku prowadzącym na szczyt Mount Whitney – najwyższy w Kalifornii. Wyścig rozgrywany jest w ekstremalnych warunkach. Lipcowy termin powoduje, że temperatura sięga nawet 50 stopni Celsjusza, a dodatkową trudnością są zmiany wysokości.
Opisane warunki powodują, że wyczynem dla biegaczy jest samo dotarcie do mety. W 2005 roku wyścig ukończyło 13 kobiet. Najszybsza była Pamela Reed, która potrzebowała nieco ponad 30 godzin. Eichner potrzebowała ponad 2 dni i czterech godzin. Wśród kolejnych wyścigów, które ukończyła, a które zasługują na szczególną uwagę wskazać można na The Grand Raid of Reunion, czyli 140-kilometrowy bieg rozgrywany na francuskiej wyspie na Oceanie Indyjskim. Eichner wystartowała w nim w 2004 roku i ukończyła po ponad 2 dniach i siedmiu godzinach. W kategorii powyżej 60 lat zajęła trzecie miejsce. Wyścig ma status kultowego i jako górski ultramaraton również jest uznawany za jeden z najtrudniejszych na świecie. Na startujących obok ogromnego wysiłku i walki ze słabościami czekają także wyjątkowe widoki – aż 42% wyspy znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Najdłuższy bieg
Czeski portal svetbehu.cz podaje, że najdłuższym biegiem bez zatrzymania, który Niemka ukończyła, był wyścig na terenie Wielkiej Brytanii. Trasa z Birmingham do Londynu liczyła bowiem 145 mil i zawodniczka pokonała ją w 1998 roku w około 44 godziny. Kobieta kilkukrotnie ścigała się także w wyjątkowej imprezie rozgrywanej we Francji. Etapówka Trans-Gaule jest drugim najdłuższym, wielodniowym wyścigiem rozgrywanym w tym państwie. W swojej długości przegrywa jedynie z Tour de France, przy czym należy pamiętać, że w tym drugim rywalizują kolarze. Biegacze startują natomiast przez 18 dni z rzędu i rywalizują na 18 etapach, które łącznie liczą około 1150 kilometrów. Sigrid Eichner całą rywalizację ukończyła w 2004, 2005, 2007, 2008, 2010 i 2011 roku. W pierwszym z wymienionych lat była jedynką kobietą, która dotarła do mety wszystkich etapów.
Wyczyny zawodniczki zbudowały również jej legendę. W 2008 roku portal DUV ogłosił ją zawodniczką roku. O przyznaniu wyróżnienia kobiecie zdecydował fakt, że w jednym sezonie ukończyła ona aż trzy wymagające biegi etapowe – obok wspomnianego wyścigu we Francji ścigała się także w 5– i 17-etpatowych imprezach na terenie Niemiec. Maratonka zyskała także uznanie najlepszych biegaczy na świecie. Klaus Weidt w swoim felietonie wspomina, że zawodniczka przykuła nawet uwagę Haile Gebrselassie – dwukrotnego mistrza olimpijskiego i byłego rekordzisty świata na dystansach 5000 i 10000 metrów, który poznał ją w 2005 roku w Etiopii. Po latach miał dopytywać, czy Niemka nadal startuje.
Śpiąc na podłodze
Weidt wspomina także o najbardziej zaskakujących miejscach, w których kobieta startowała oraz sytuacjach, które ją spotkały. Podczas maratonu na Alasce przed zawodniczką miał pojawić się kłusujący niedźwiedź. Na Sir Lance miała natomiast otrzymać od organizatorów wsparcie w postaci rowerzysty, który pilnował, by kobiecie nie przeszkadzały poruszające się obok riksze. Mieli to uczynić z szacunku dla wielkiej legendy. Niemka ścigała się również w wyjątkowych dla wielu osób miejscach. Przebiegła maraton na terenie Angkor Wat, czyli kompleksu świątyń w Kambodży, który jest największym na świecie zabytkiem religijnym. W nepalskim Katmandu biegnąc Eichner okrążyła miejsce określane mianem Świątyni Małp.
Podróże po świecie, dziesiątki startów pozornie powinny kosztować gigantyczne sumy. Tymczasem Niemka udowodniła, że potrafi radzić sobie z dość skromnym, jak na skalę wypraw, budżetem. W 2018 roku, według wyliczeń kanadyjskiego „Running Magazine” miała wydać jedynie 3 tysiące euro i wziąć udział w 88 wyścigach. Było to możliwe, ponieważ kobieta startowała przede wszystkim w swoim kraju, dodatkowo preferowała spanie w hostelach, a nawet sypiała na podłodze, by zaoszczędzić pieniądze.
Dom Eichner to, jak wspominają odwiedzający ją dziennikarze, miejsce wyjątkowe. Na ścianach nie brakuje medali, dyplomów, pamiątek. Ich właścicielka swoimi tytułami, rekordami, wynikami oraz entuzjazmem i miłością do sportu mogłaby obdarzyć prawdopodobnie nie dziesiątki, nie setki, a tysiące osób. Wielokrotnie pokazała bowiem, że dla niej granice nie istnieją, a jeśli się pojawiają to tylko po to, by je złamać. Najtrudniej zapewne i lata temu Eichner, jak i wielu innym obecnie jest zacząć, tymczasem nasza bohaterka miała powtarzać, że najtrudniejsze jest tylko pierwsze 30 minut biegu.
Pasjonatka sportu, którą bardziej niż listy wyników i cyferki interesują ludzkie historie. Szuka odpowiedzi na pytanie: „jak do tego doszło?”. Zwolenniczka długich dziennikarskich form i opowiadania barwnych historii. W szczególności zajmuje się sportami zimowymi, żużlem oraz lekkoatletyką