Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
To będzie pierwszy raz wielkiego Eliuda Kipchoge w azjatyckim majorsie. Rekordzista świata dostał zielone światło na przylot do stolicy Japonii i 6 marca wystartuje w maratonie tokijskim. Dobre wieści przekazał wczoraj premier Fumio Kishida, zapowiadając, że od 1 marca zostaną złagodzone obostrzenia dla wjeżdżających do Kraju Wschodzącego Słońca.
Informacje o tym, że Kenijczyk pojawi się podczas tegorocznej edycji Tokyo Marathon, pojawiały się już od dawna. Kipchoge, przyznał dzisiaj na swoim Twitterze, że od początku przygotowań do sezonu, celował w start w japońskim maratonie. Na drodze do biegowych planów mogły stanąć pandemiczne obostrzenia, jednak dziś już wiemy, że zagraniczni biegacze zostaną wpuszczeni do kraju Samurajów.
Co ciekawe, rekordzista świata (2:01:39 z 2018 roku), pomimo 37 lat na karku, jeszcze nigdy w swojej karierze nie startował w azjatyckiej odsłonie World Marathon Majors. Co nie oznacza, że nie ma dobrych doświadczeń z Japonią. Kilka miesięcy temu w Sapporo z uśmiechem na twarzy wygrał maraton olimpijski, stając się trzecim człowiekiem w historii, który obronił tytuł. Chrapkę ma na dużo więcej. Na początku roku zapowiedział, że w Paryżu (2024) zawalczy o trzecie złoto IO.
6 marca w Tokio Kipchoge będzie miał się z kim ścigać. Wielkim rywalem powinien być Birhanu Legese, który zwyciężał w edycjach 2019 i 2020. Jego 2:02:48 z maratonu berlińskiego (2019), to 3 wynik ALL-TIME. Innym Etiopczykiem, który może pokrzyżować szyki rekordziście świata jest Mosinet Geremew (2 podczas upalnych MŚ w Dosze 2019). Potężne armaty wystawią do walki Japończycy. Na liście startowej m.in. Kengo Suzuki, sensacyjny rekordzista kraju, który rok temu w Otsu wykręcił 2:04:56.
Umożliwienie startu obcokrajowcom mocno poszerzyło też listę startową kobiet. W Tokio ma wystąpić rekordzistka świata Brigid Kosgei (2:14:04 z sezonu 2019). Wicemistrzyni olimpijska z Sapporo zmierzy się liczną grupą Afrykanek, które mają na koncie triumfy w najbardziej prestiżowych maratonach świata. Chodzi np. o Angelę Tanui (wygrała rok temu w Amsterdamie) czy Gotytom Gebreslase (najlepsza podczas Berlin Marathon 2021).
Ciekawe jak zaprezentuje się świeżo upieczona rekordzistka USA w półmaratonie (1:07:15), Sara Hall. Zawsze gotowa do walki jest też Mao Ichiyama, rekordzistka Japonii (2:20:29). Zabraknie zwyciężczyni edycji 2020, Lonah Salpeter, która zdecydowała się na walkę o 250 000 dolarów tydzień później w Nagoyi.
Czy 6 marca w Tokio, przy tak soczystej obsadzie, możemy spodziewać się rekordów trasy? W przypadku mężczyzn do pobicia jest 2:03:58 Wilsona Kipsanga i tutaj można być optymistą. 2:17:45 Salpeter wydaje się być większym wyzwaniem.
Źródło: japanrunningnews.blogspot.com
Zdjęcie: photocosmos1 / shutterstock