bieganie
9 marca 2022 Krzysztof Brągiel Trening

5 błędów przedstartowego tygodnia, których nie możesz popełnić


Najgorzej to wywinąć orła na ostatnim zakręcie. Pokusa będzie spora, ale wstrzymaj konie, wrzuć „trójeczkę” i dojedź na linię startu, pyrkając delikatnie, jak dobrze gotujący się rosół. Niech forma wykipi dopiero po strzale startera. Wyliczamy 5 błędów, które tylko czyhają, żeby przyplątać się do nas w przedstartowym tygodniu.

Wiem, co jem

Dyspozycję startową buduje się żmudnie i długo. Spartolenie wielotygodniowego wysiłku, najlepszym fachowcom, zajmuje 15 minut. Dokładnie tyle potrzeba, żeby w przededniu zawodów uraczyć się egzotycznym podwieczorkiem, albo – co gorsza – pizzą z ananasem. Jeśli nie poskromimy apetytu i naukowej ciekawości, nasz wyczekany debiut w maratonie zakończy się tzw. kupą w rajtuzach. I choć zazwyczaj używamy tego zwrotu metaforycznie, dla określenia przedstartowego stresu, tym razem, niestety, kupa może się zmaterializować.

Streszczając, odpuść sobie kulinarne eksperymenty w przedstartowym tygodniu. Jeśli do tej pory byłeś dumnym koneserem babek ziemniaczanych, nie zgrywaj nagle smakosza białych trufli.

dieta przed zawodami
Kleber Cordeiro / shutterstock

Test przed testem?

Ja wiem, ja wszystko rozumiem. Zawsze jest niepewność. Choćbyś przerobił trening od deski do deski, a kolejne tempówki tylko potwierdzały, że masz formę nie w kij dmuchał, zawsze będzie ten dreszczyk i pytanie: czy aby, kurdelebele, na pewno? U mniej odpornych jednostek może pojawić się wówczas silna pokusa, żeby strzelić sobie sprawdzian w ostatnich dniach przed zawodami. Jak to mówią za oceanem: Don’t do it.

Nie w tygodniu przedstartowym. Na ewentualne przetarcia był czas wcześniej. W środę (lub wtorek) zrób ostatni, lekki akcent i niech cię ręka boska broni przed testowaniem się, czy wszystko w nodze gra i buczy. Przekonasz się w weekend. Be patient – tak mówią za oceanem.

A kto śpi, ten odpoczywa

W telewizji wieczorami dużo atrakcji. Jak nie inteligentne i skromne dziewczęta w „Love Island”, to Danzel w „Twoja twarz brzmi znajomo”. Ciężko się oderwać. Jeśli jednak jesteś biegaczem i za kilka dni czeka cię walka o tlen w drodze po nową życiówkę, musisz być twardy. Wciśnij czerwony guzik na pilocie, odwróć się plecami do żony (lub kochanki) i bez najmniejszych oporów uderz w kimono.

Sen to dla większości z nas jedyny regeneracyjny zabieg, na który możemy sobie pozwolić. Nie zaniedbujmy więc tej darmowej dawki mocy, na rzecz nocnych powtórek „07 zgłoś się” (o 2:45 na TV Polonia. Tak tylko mówię).

sen i regeneracja
PAstudio / shutterstock

Dobierz gumy, nie będzie wpadki

To się tak tylko mówi, że sprzęt nie biega. Jakby nie biegał, to by Kipchoge w bambusowych espadrylach poginał. Buty ważna rzecz i dobrze, żeby była przetestowana. Dlatego używania obuwia kupionego dzień przed maratonem, ja jako członek naprędce powołanej rady ortopedycznej przy redakcji bieganie.pl, nie rekomenduję.

Podobnie rzeczy mają się z singletami, spodenkami, opaskami i innym odzieżowym ustrojstwem, którego nie mieliśmy okazji zawczasu sprawdzić w boju. Im dłuższy dystans, tym następstwa takich spontanicznych decyzji okażą się dotkliwsze w skutkach. Przypominamy, że na 30 kilometrze maratonu zaczynają boleć włosy, a lewe oko ucieka w prawo. Prawe pozostaje na swoim miejscu, ale też nie wygląda najlepiej.

Zasłuż na tytuł wszech ogarniacza

W końcowych przygotowaniach do zawodów wszystko rozbija się o dobrą logistykę. Jeśli mieszkasz w Olsztynie, lub innych miejscach odciętych od dostępu do morza i ulicznych maratonów, na bieg będziesz musiał dojechać. Zaplanuj to. Wyrobisz się ze wszystkim w jeden dzień, czy jednak rozsądniejsza będzie wycieczka z noclegiem? Jeśli z noclegiem, to jak daleko od startu? Czy poranny dojazd, przy częściowo zablokowanych ulicach z uwagi na trasę biegu, nie okaże się długą mordęgą?

Wstań odpowiednio wcześniej, zjedz lekkie śniadanie. Numerek odebrany? Pamiętaj o toalecie. Kolejki przed toitoiami bywają dłuższe, niż do mobilnych punktów wymazu podczas czwartej fali. Zabezpiecz czas na rozgrzewkę. Zrób ją porządnie. Zwłaszcza przed wyścigiem na 5 kilometrów. Przed maratonem wystarczy chwila. Na starcie ustaw się w dobrej strefie. Będziesz za blisko, to cię zdeptają. Staniesz za daleko, stracisz siły na obieganie. Powiedz sobie w ciszy: „Robota zrobiona, nadszedł czas odebrać nagrodę”. Pozostanie już tylko pobiec. Andiamo! – jak to mówią w Italii.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Krzysztof Brągiel
Krzysztof Brągiel

Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.