Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
Kompleks Damoklesa to zjawisko popularne w polskim bieganiu. Często słyszymy, że inni mają więcej pieniędzy, lepsze szkolenie, ich związek sportowy pomaga na każdym kroku, a nasz Polski Związek Lekkiej Atletyki to Leśne Dziadki, układy, układziki i wszystko co najgorsze. Co ciekawe prawda wygląda trochę inaczej, a Forest Gradpas to stworzenia znane również za Wielką Wodą. USATF, czyli amerykańska federacja ogłosiła właśnie zasady kwalifikacji w maratonie na Mistrzostwa Świata w Oregonie, które budzą ogromne kontrowersje.
Stadion Hayward Field w Eugene został przebudowany z myślą m.in. o organizacji Mistrzostw Świata 2021. Arena goszcząca m.in. słynny Prefontain Classic jest jednym z najładniejszych, ale też najnowocześniejszych stadionów lekkoatletycznych na świecie. To właśnie w Eugene i Portland między 15 a 24 lipca 2022 odbędą się najbliższe Mistrzostwa Świata w Lekkiej Atletyce. Impreza ta miała zostać przeprowadzona już w 2021 roku, jednak z powodu pandemii koronawirusa przesunięto ją o rok, podobnie jak miało to miejsce w przypadku Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Wybór amerykańskiego gospodarza, który miał miejsce w 2015 roku, wywołał sporo kontrowersji ze względu na brak przeprowadzenia oficjalnego procesu wyłonienia organizatora. Nikt jednak nie potrafił oprotestować wyboru i od wiosny 2015 roku wiadome było kto zorganizuje MŚ 2021.
Przełożenie MŚ podyktowane przesunięciem Igrzysk w Tokio oraz panującą pandemią wprowadziły wiele zamieszania w lekkoatletycznym kalendarzu. Jednak decyzja o przełożeniu mistrzostw, którą podjęto z dużym wyprzedzeniem (8. kwietnia 2020 r.), pozwalała na opracowanie m.in. systemu kwalifikacji na imprezę. Niestety nie wszyscy, w tym gospodarze, potrafili opracować jasny system wyłonienia jej uczestników.
USATF ogłosiło właśnie zasady wyłaniania trójek kobiet i mężczyzn mających reprezentować Stany w konkurencji maratonu, która odbędzie się 17-18 lipca. Jedno z miejsc zostanie przyznane zawodniczce i zawodnikowi, którzy zajęli miejsca w czołowej dziesiątce maratonu olimpijskiego w Sapporo. Wśród Amerykanek miejsce to przysługuje Molly Seidel, która zdobyła brązowy medal. Wśród panów pewne miejsce ma Galen Rupp, który zajął ósme miejsce.
Pozostałe miejsca zostaną rozdzielone wśród najlepszych amerykańskich zawodników, którzy zajmą miejsca w czołowej dziesiątce maratonów należących do World Athletics Platinum Label, odbywających się w 2021 r. w USA. Są to maratony w Chicago, Bostonie i Nowym Jorku.
Problem w tym, że decyzję te ogłoszono już po zawodach w Chicago i Bostonie i na dwa tygodnie przed biegiem w Nowym Jorku. Ogranicza to, a wręcz uniemożliwia, części zawodnikom walkę o kwalifikację na imprezę mistrzowską organizowaną w ich kraju. Jak zauważa Noah Droddy, posiadający życiówkę 2:09:09 z grudnia zeszłego roku, zasady te byłyby świetne gdyby ogłoszono je rok temu, a nie gdy dwa z trzech kwalifikujących maratonów już się odbyły, a do kolejnego pozostało kilkanaście dni.
W Chicago, w pierwszej dziesiątce poza Ruppem, który zajął drugie miejsce najwyżej sklasyfikowany był Colin Mickow z lokalnej chicagowskiej grupy, który z wynikiem 2:13:31 zajął szóste miejsce. Dziewiąty był Red Fisher z Tinman Elite z czasem 2:14:41, a dziesiąty Wilkerson Given z czasem 2:14:55.
Wyniki te są jednak gorsze od uzyskanych w Bostonie. Tam siódmy był Colin Bennie z czasem 2:11:26, a dziesiąty szalony CJ Albertson z 2:11:44. Na liście najmocniejszych Amerykanów, którzy siódmego listopada pobiegną w Nowym Jorku jest Ben True, rekordzista kraju na 5 km, który dopiero zadebiutuje w maratonie w wieku 35 lat. Obok niego stanie… czterdziestosześcioletni (!!!) Bernard Lagat, rekordzista kraju na 1500, 3000 i 5000 metrów z życiówką w maratonie 2:12:10. Lagat to żywa legenda biegów, posiadacz dwóch medali olimpijskich i sześciu medali MŚ na otwartym stadionie. Zadebiutował on w maratonie w wieku 44 lat, osiemnaście lat po swoim pierwszym olimpijskim medalu. Obok nich staną jednak mocniejsi pretendenci do wywalczenia miejsc w pierwszej dziesiątce, czyli Jared Ward z życiówką 2:09:25 i szóstym miejscem na Igrzyskach w Rio i wspomniany wyżej Noah Droddy z PB 2:09:09.
Wśród kobiet maraton w Chicago był bardzo owocny. Najwyżej sklasyfikowana była druga Emma Bates 2:24:20. Za nią, na trzecim miejscu, ale ze sporą stratą przybiegła druga zawodniczka w historii USA Sara Hall 2:27:19. Czwarta była rekordzistka świata na dziesięć mil Keira D’Amato 2:28:22. Szósta była Maegan Krifchin 2:30:17, siódma Carrie Verdon 2:31:51, ósma Sarah Pagano 2:33:11, a dziesiąta Lindsay Flanagan 2:33:20.
W Bostonie w pierwszej dziesiątce pań znalazła się wyłącznie Nell Rojas 2:27:12. Oznacza to, że na razie dwa miejsca przysługują Bates i Rojas. Poza trójką jest słynna Hall. W Nowym Jorku, poza Seidel, brązową medalistką z Sapporo zobaczymy m.in. Des Linden, siódmą z Rio, zwyciężczyni z Bostonu posiadająca życiówkę 2:22:28. Kolejną mocną zawodniczką będzie Emily Sisson 2:23:08.
Ostatni w tym roku maraton z serii Majors będzie miał tym razem podwójną wagę. Poza okazją do zajęcia wysokiego miejsca w prestiżowym biegu będzie też możliwość załapania się do kadry narodowej na imprezę mistrzowską w swoim kraju. Szkoda tylko, że cieniem na tej rywalizacji będzie kładła się wątpliwej uczciwości decyzja USATF. Już teraz na amerykańskich forach pojawiają się nieprzychylne wpisy uderzające w zawodników, którzy nie mają z decyzją związku nic wspólnego. Warto zaznaczyć, że załapanie się z czasem do najlepszej trójki wcale nie przesądza posiadania przepustki na Mistrzostwa. W przepisach USATF widnieje dobrze znany nam z polskiego podwórka zapis o tym, że zawodnik musi być w dobrej dyspozycji. Dyspozycję tę ocenią oczywiście działacze. Co ciekawe polscy zawodnicy również nie wiedzą do końca jakimi kryteriami posłużą się przedstawiciele PZLA przy wyborze kadry maratońskiej na MŚ w Oregonie i ME w Monachium, które będzie dzieliło jedynie kilka tygodni.