samuelson
30 listopada 2021 Jakub Jelonek Sport

Maraton poniżej 3 godzin w pięciu dekadach życia? Historia Joan Samuelson


Joan Benoit Samuelson jest pionierką biegania maratonu na wysokim poziomie. Zwyciężyła w pierwszym kobiecym maratonie olimpijskim, poprawiała rekord świata i USA, czterokrotnie biła rekord świata w półmaratonie, a kilkadziesiąt lat później dalej osiąga wartościowe wyniki. Joan dalej biega szybko i wciąż utrzymuje wysoki poziom. Jaki jest jej sekret i co trzyma ją przy bieganiu, gdy większość rywalek przeszło już na biegową emeryturę?

Złamana noga i początkowe obawy

Wszystko zaczęło się od złamanej nogi podczas wypadku na nartach. Młodziutka Joan Benoit chciała szybko wrócić do formy, a za najlepszy sposób, by to osiągnąć, uważała bieganie. Nie wiedziała wtedy, jak bardzo jej się spodoba i jak zmieni się całe jej życie.

Joan dorastała w stanie Maine na północnym-wschodzie USA, w przybrzeżnym mieście Cape Elizabeth niedaleko Portlandu. Co roku kilka tygodni wakacji spędzała z rodzicami na pobliskiej wyspie. W swojej autobiografii „Running Tide” Samuelson przyznaje, że dzieciństwo mocno ją ukształtowało. „Wyspa, góry, mała szkoła, do której uczęszczałam i rodzina miały duży wpływ na moje dorastanie” – pisała. Wspomina też, że większe zainteresowanie bieganiem wzięło się u niej z dostępności i prostoty tego sportu. Szczególnie spodobało jej się to, że nie potrzebowała drogiego sprzętu, jakiego używali np. wspinacze górscy. „Po prostu wychodziłam na zewnątrz i biegłam, ile mi się podobało” – tłumaczy. Bieganie dało jej siłę, szczęście, poczucie własnej wartości, ale dopiero wtedy, gdy pokonała początkowe trudności. Bywało tak, że podczas biegania zatrzymywała się, gdy mijał ją każdy samochód, tak się tego wstydziła. Była w tym czasie często zakłopotana i bardzo nieśmiała. Jednak dalej regularnie biegała, także po to, by zmienić swoją sylwetkę, z której nie była zadowolona. Po jakimś czasie dostrzegła, że codzienne biegi sprawiają jej na tyle dużą przyjemność, by nie przejmować się tym, co myślą inni.

Rekord świata, który przetrwał jeden dzień

W szkole średniej startowała już na bieżni, a później kontynuowała treningi w Bowdoin College. Po dwóch latach (w 1977 r.) dostała stypendium sportowe Stanu Karolina Północna, gdzie dołączyła do klubu Wolfpack. Stała się tam czołową zawodniczką w kraju, zdobywając w latach 1979–1980 nagrodę Broderick dla najlepszej kobiety w biegach przełajowych USA. Na ostatnim roku studiów (wróciła dokończyć College w Bowdoin) wkroczyła na światową scenę wyczynowego biegania, gdy wygrała Boston Maraton w 1979 r., bijąc rekord trasy o 8 minut czasem 2:35:15.

Jej zwycięstwo było tym bardziej imponujące, że przed startem utknęła w korku i musiała biec szybkim tempem przeszło 3 km do linii startu, a sam bieg zaczęła na końcu stawki. W 1981 r. wygrała mistrzostwa kraju na 10 000 m czasem 33:37,50, by później poddać się operacji achillesów. W 1983 r. ponownie wygrała Maraton Bostoński, poprawiając rekord świata o ponad dwie minuty (2:22:43). Wcześniejszy rekord należał do Grete Waitz z Norwegii (2:25:28,7) i został ustanowiony w Londynie zaledwie… dzień wcześniej. W tym samym roku Joan wygrała też Igrzyska Panamerykańskie na 3000 m. W kolejnym roku kobiety po raz pierwszy miały wziąć udział w maratonie olimpijskim, a Joan (mająca 27 lat) stała się automatycznie wielką faworytką tego biegu.

samuelson2
1984 r / fot. City of Boston Archives

Pierwszy maraton olimpijski kobiet

Przed startem olimpijskim Grete Waitz z Norwegii wygrała każdy maraton, w którym wzięła udział. Wygrywała też praktycznie wszystkie pojedynki z Joan we wcześniejszych biegach. Benoit, pomimo posiadania rekordu świata, musiała najpierw… zakwalifikować się na igrzyska. Niestety podczas jednego z 32-kilometeowych rozbiegań doznała kontuzji kolana i na 17 dni przed startem w pierwszej amerykańskiej próbie przedolimpijskiej (słynny U.S. Women’s Olympic Marathon Trials) musiała poddać się artroskopii kolana. Na szczęście regeneracja po operacji przebiegała szybciej niż można by się spodziewać i Joan zdołała wystartować w Olympii w Waszyngtonie. Zwyciężyła ten maraton czasem 2:31:04, pokonując kolejną na mecie Julie Brown o 30 sekund. Trzy miesiące później wzięła udział w maratonie olimpijskim w Los Angeles.

Bardzo szybko – bo już po około 8 km – objęła tam prowadzenie, które utrzymała do samej mety. Joan zwyciężyła w czasie 2:24:52, a na metę wpadła kilkaset metrów przed największymi rywalkami: Gretą Waitz, Rosą Motą i Ingrid Kristiansen. Szczególne znaczenie miało również zwycięstwo „u siebie”, gdyż wbiegając do Los Angeles Memorial Coliseum niczego niespodziewający się 90-tysięczny tłum przywitał ją niekończącymi się owacjami.

Kariera po olimpijskim złocie

W 1985 r. Benoit wygrała maraton w Chicago (po pięknej walce pokonując Kristiansen i Motę) z czasem 2:21:21, który pozostawał rekordem Ameryki przez 19 lat (poprawiła go Deena Kastor w 2003 r. w Londynie). W 1987 r., będąc już w trzecim miesiącu ciąży z córką Abigail, po raz kolejny przebiegła Boston Maraton, kończąc go na 9. miejscu. W 1988 r. maraton olimpijski w Seulu odbył się bez jej udziału, bo Joan skupiła się na macierzyństwie. Maratonka powróciła na Maraton Bostoński w 1989 r. i 1991 r., kończąc dystans na 9. i 4. miejscu. Nie udało jej się zakwalifikować na kolejne igrzyska w 1992 r. z powodu kłopotów zdrowotnych. Urodziła w tym czasie syna Andre. W 1994 r., w wieku 37 lat wygrała ponownie maraton w Chicago z czasem 2:37:09, czym uzyskała kwalifikację na kolejne Olympic’s Trials.

Same zawody odbywały się na początku 1996 r., jednak Joan nie zdołała zakwalifikować się na kolejne igrzyska, zajmując 13. miejsce z czasem 2:36:54. Podczas kolejnych Trials przed igrzyskami w Sydney zajmuje 9. miejsce z wynikiem 2:39:59. To jej 25 maraton w życiu. W 2008 r. ponownie staje na linii startu próby przedolimpijskiej. Nie walczy o miejsce na igrzyskach, ale zapowiada walkę z własnymi słabościami. Przed biegiem mówi, że chce wysłać wiadomość do wszystkich biegaczy, mężczyzn i kobiet w każdym wieku, że zdrowie i sprawność fizyczna są jak najbardziej osiągalne w każdym wieku. Ogółem Samuelson siedem razy startowała w Olympic’s Trials (a do kwalifikacji na ósme, przed Londynem, zabrakło jej niespełna dwóch minut).

W wieku 50 lat Joan przebiegła maraton w czasie 2:49:08 (rekord USA w grupie wiekowej). W kolejnym roku (2009) ukończyła Nowy Jork Marathon w 2:49:09, a w 2010 r. wygrała w swojej kategorii wiekowej z wynikiem 2:47:50 maraton w Chicago. W wieku 55 lat (w 2013 r.) przebiegła królewski dystans w 2:50:33, ustanawiając rekord świata w grupie wiekowej. Próbę połamania 3 godzin w wieku powyżej 60 lat wstrzymała pandemia (w 2019 r. pobiegła jeszcze 3:04:00), ale biegaczka ma jeszcze szansę na to osiągnięcie.

Oto emocjonalny wywiad po ukończeniu maratonu w Chicago 2018, po dwóch latach zmagania się z kontuzją:

Benoit odnosiła też sukcesy na dystansach niemaratońskich. Zwyciężyła sześć razy w prestiżowym Falmouth Road Race (7,1 mili), poprawiając czterokrotnie rekord trasy.

Działalność pozasportowa

Joan Benoit jest pomysłodawczynią biegu na 10 km People’s Heritage Beach to Bacon, podczas którego zbiera pieniądze dla potrzebujących dzieci. Bieg jest popularnym wydarzeniem w biegowym środowisku i przyciąga dużą liczbę startujących każdego lata.

Jest też autorką dwóch książek („Running Tide” w 1985 i „Running for Women” w 1995 r.), nakręcono też o niej film dokumentalny („There is No Finish Line”). Opisuje w nich swoją miłość do biegania, a także pasję i determinację, jakie towarzyszyły jej przez cała karierę.

Balans w życiu to podstawa

W rozmowie z Washington Post Joan tłumaczy, jak udało jej się przez tyle lat rywalizować i utrzymywać motywację: „Kluczem do tego jest życiowy balans. Zawsze myślę o triadzie: umysł-ciało-duchowość i staram upewnić się, że te komponenty w moim życiu są zbalansowane. Bardzo łatwo jest wypaść za burtę w każdym z tych obszarów” – wyjaśnia.

Trening

Joan tłumaczy także, jak zmieniał się jej trening na przestrzeni lat. „Zwykle trenowałam dwa razy dziennie – rano i wieczorem, ale teraz wychodzę tylko raz dziennie. Wyjątki robię niezwykle rzadko. W zimie biegam codziennie, ale oprócz biegania robię też treningi na nartach biegowych, aby utrzymać górne partie mięśniowe w formie. Uważam, że jest to lepsze niż dźwiganie ciężarów. Narty biegowe wzmacniają też moje nogi i podnoszą tętno, więc jest to świetny trening.

W ostatnich latach biegam już około połowy lub jedną trzecią mojego kilometrażu, który wykonywałam w najlepszych latach mojej kariery. Jednak raz w tygodniu ciągle robię długie rozbieganie na dystansie ok. 20–24 km, nawet wtedy, gdy nie wykonuję specyficznego treningu pod maraton. Próbując utrzymać określoną szybkość, w trening wplatam najbardziej wymagający dla mnie obecnie element – rodzaj zabawy biegowej. Ścigam się na przykład z samochodami lub przyspieszam do specyficznych punktów orientacyjnych takich jak hydranty, drzewa itp. Dużo pracuję też w ogrodzie, jeżdżę na rowerze, pływam w kajaku i jeżdżę na nartach w zimie, więc przez cały czas aktywnie spędzam czas, wzmacniając przy okazji górne partie mięśniowe. Robię teraz nawet więcej tego typu ćwiczeń niż w czasach, gdy byłam młodsza.

Ćwiczę też jogę, czasem pływam w oceanie po bieganiu. To również pozwala mi w utrzymywaniu odpowiedniego balansu w życiu. Wiedząc, czego potrzebuje moje ciało, mogę wprowadzać zmiany z dnia na dzień i z dekady na dekadę. W dni wypoczynkowe lub kiedy wiem, cze lepiej skupić się na odpoczynku, zostawiam zegarek z GPS w domu i biegam bez presji utrzymywania konkretnego tempa. Porzuciłam też treningi na stadionie już ponad 20 lat temu, bo nieustanne zakręty dodawały tylko niepotrzebnego obciążenia dla mojego ciała” – tłumaczy Amerykanka.

samuelson3
fot. APC Events

Kontuzje i kolejne cele

Urazy to jedna z największych bolączek biegaczy. Joan tłumaczy swoje podejście do kwestii unikania kontuzji następująco: „Nie regeneruję się już tak szybko jak kiedyś po cięższych jednostkach. Myślę, że teraz łatwiej mogłabym się przetrenować, w porównaniu do lat mojej młodości. Kilka razy docierałam do swoich granic, kiedy dociskałam się treningiem i miałam przez to kontuzje lub byłam nadmiernie zmęczona” – przyznaje. Joan uważa też, że jej największe osiągnięcie w życiu jeszcze się nie wydarzyło. „Chcę przez to powiedzieć, że ciągle na nie czekam, bo moja historia cały czas się pisze. Jeśli mogłabym biegać szybko maratony w szóstej dekadzie życia, to byłoby naprawdę przyjemne” – dodaje.

Do teraz Joan Benoit Samuelson biegała maraton poniżej 3 godzin w pięciu różnych dekadach swojego życia (jest jedyną kobietą, która tego dokonała). Jej wytrwałość, determinacja i żyłka rywalizacji pozwalają jej ciągle biegać naprawdę szybko i osiągać kolejne wartościowe wyniki. Atrybutami jej długoletniej kariery są pasja, cierpliwość, wytrwałość i nieustępliwość.

Cenne rady

Warto jeszcze dodać, że kiedy Joan zaczynała trenować bieganie, starty kobiet wciąż były deprecjonowane, a duże biegi zdominowane były wyłącznie przez mężczyzn. Jednak Samuelson nigdy nie uciekała od wyzwań. Przekraczała swoje granice, biła rekordy, a jednocześnie, przez całą karierę, oprócz skupiania się na swoim rozwoju, dostrzegała też innych i wspierała też inne biegaczki. „Maraton jest metaforą życia” – przyznaje maratonka. „Nigdy nie wiesz, co jest za kolejnym zakrętem. Zaakceptuj obecną sytuację, zamiast ciągłej walki. To jedyna droga, by przemieszczać się do przodu” – tłumaczy swoją filozofię.

Wyjaśnia, że bycie cierpliwym jest umiejętnością, w której wszyscy biegacze powinni być mistrzami. „Musisz być w stanie utrzymać się z tyłu w pierwszych etapach biegu, by lepiej przygotować się na to, co może czekać na ciebie za kolejnym zakrętem i co możesz poczuć na końcowych kilometrach” – zauważa Benoit. „I nieważne, jak źle idą sprawy. Zawsze czeka na ciebie linia mety”.

„Niektóre lata są lepsze niż inne, a są też takie, które są bardziej wymagające. Ale jeśli zdamy sobie sprawę, w którym miejscu jesteśmy w danym momencie czasu, możemy w pewnym stopniu oszukać samych siebie i mijający czas” – mówi Joan. W jej przypadku oznacza to tylko niewielkie zwolnienie na dystansie maratonu.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Jakub Jelonek
Jakub Jelonek

Ciągle aktywny chodziarz, który dalej walczy o kolejne cele (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor książek: „Trening Mistrzów” (2018), „Henryk Szost – Rekordzista” (2019), „Marcin Lewandowski – Mój Bieg” (2020), „Adam Kszczot – W pogoni za mistrzostwem” (2022). Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV liceum w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.