Kuba Pawlak
Naczelny szafiarz Bieganie.pl. Często ryzykuje karierę redaktora dla dodatkowych 15 minut drzemki. Mając na szali sportową formę i czipsy, zawsze wybiera paprykowe. Biega dla pięknych i wygodnych butów. Naczelny szafiarz na Instagramie
Według ukraińskich źródeł rosyjscy najeźdźcy zabili już ponad 2000 cywilów. Ich głównym celem zdają się być duże miasta, które aktualnie dzielnie odpierają się oblężeniom. Jak obecnie wygląda życie w największym z nich – Kijowie, opowiedziała nam Anastasia Bryzgina – ukraińska mistrzyni Europy U20 w biegu na 400m z 2017 roku.
Anastasia Bryzgina ma 24 lata. Jest utalentowaną sprinterką specjalizującą się w biegu na 400m. Zwyciężała na mistrzostwach Europy U20 zarówno indywidualnie jak i w sztafecie. W 2016 roku rywalizowała między innymi w Bydgoszczy podczas mistrzostw świata U20, gdzie wraz z koleżankami ze sztafety zajęła piąte miejsce. Obecnie przebywa w Kijowie, skąd udało się jej odpowiedzieć na kilka naszych pytań. Z powodu panujących tam warunków rozmowy nie udało się jednak dokończyć. Oto co powiedziała:
Jak zapamiętałaś pierwsze chwile wojny?
Od jej pierwszego dnia przebywam w Kijowie. Wraz z moim chłopakiem wróciliśmy tu z miasta Sumy, gdzie w środę (23.02) miały odbyć się Mistrzostwa Ukrainy w Lekkiej Atletyce.
24. lutego w środku nocy usłyszeliśmy wybuch. Spakowanie rzeczy zajęło nam 10 minut i w pośpiechu uciekliśmy do mojej siostry, która mieszka w samym centrum miasta.
Czy pamiętasz jaka była twoja pierwsza myśl gdy usłyszałaś ten wybuch?
Doskonale ją pamiętam! To była ciemna noc i moją pierwszą myślą było „Dobry Boże! Mam nadzieję, że to nie wojna”. Później sprawdziliśmy wiadomości, zobaczyliśmy orędzie Putina i było dla nas jasne, że stało się najgorsze.
Czy popierasz wykluczenie sportowców z Rosji i Białorusi? A może jesteś za oddzieleniem sportu od wojny?
Od 2015 roku wspieraliśmy rosyjskich sportowców, gdy oni byli objęci zakazami związanymi z dopingiem. Robiliśmy tak, gdyż znamy wielu tamtejszych sportowców, którzy naprawdę wierzą w czysty sport. Wspieraliśmy też białoruskich sportowców, kiedy ich rząd wsadzał ich do więzień. Ale kiedy nasze życie, nasze dzieci, nasza przyszłość są zagrożone, nikt z nich nie odwzajemnił tego wsparcia.
Myślę, że to bardzo słuszna i sprawiedliwa decyzja. Ja też chcę rywalizować ,wygrywać ,walczyć z rywalami na bieżni, zamiast chować się w schronach, do czego aktualnie jesteśmy zmuszeni. Śpimy ok 2-3h na dobę. Mój chłopak przyłączył się do sił obrony terytorialnej, która pomaga naszym żołnierzom, zamiast biegać po bieżni lub po prostu być przy mnie w tym trudnym czasie.
Czy masz kontakt z innymi sportowcami z Ukrainy i z pozostałych zakątków świata? Wspieracie się jako środowisko?
Dostaję duże wsparcie z całego świata. Fotografowie sportowi, trenerzy, sportowcy, organizatorzy zawodów, oni wszyscy niesamowicie nas wspierają. Oferują nam możliwość treningu u siebie, przekazują darowizny dla żołnierzy naszej armii oraz dla wielu osób, które zostały bez dachu nad głową.
Ludzie z całego świata wychodzą na ulice i manifestują wsparcie dla naszego kraju i naszego prezydenta.
Czy w obliczu tragedii, gdy życie zamienia się w koszmar, sportowcowi może być w jakimś sensie łatwiej?
Gwarantuję, że w tych warunkach wszyscy zapominamy o przeszłości, a w tym o doświadczeniach wyniesionych ze sportowych aren. Ja nawet nie jestem w stanie jeść. Nie mam na nic siły. W te sześć dni schudłam sześć kilogramów. Nasi mężczyźni, którzy mieli startować w tym sezonie w zawodach sportowych są teraz w armii. Chociaż może faktycznie tylko charakter wyniesiony ze sportu pomaga mi to wszystko przetrwać.
Wokół czego teraz skupia się twoja uwaga? Myślisz o tym co się wydarzy? Planujesz cokolwiek?
Skupiam się tylko na końcu tego terroru. Nie jestem pewna niczego, w tym tego czy moja kariera będzie kontynuowana. Będziemy potrzebowali dużo czasu, aby odbudować nasze normalne życie,
Co chciałabyś powiedzieć wszystkim tym, którzy podobnie jak ja, od kilku dni z niedowierzaniem przyglądają się relacjom z Ukrainy?
Chcę powiedzieć, że to nie jest tylko zła wiadomość z waszych telewizorów! Tak właśnie wygląda teraz nasze prawdziwe życie. Putin zabija naszych krewnych, naszych obywateli i nasze dzieci.
W naszym kraju była wolność, i rosyjska „pomoc” nie była nam do niczego potrzebna. Wszyscy żyliśmy tu w pokoju, marzyliśmy, kochaliśmy, pracowaliśmy, uczyliśmy się, mieliśmy plany na przyszłość, świętowaliśmy, spotykaliśmy się z przyjaciółmi. Teraz tylko walczymy o przeżycie…
Ci, którzy wciąż nie wierzą, że Rosja jest agresorem, niech przyjadą do naszych miast i zobaczą wszystkie skutki „rosyjskiego pokoju”, który rzekomo mają tu wprowadzić.