4 września 2012 Redakcja Bieganie.pl Trening

10k, perfekcyjny dystans


Do napisania tego krótkiego tekstu, skłonił mnie kolega z pracy, który dając mnie za przykład aktywnego
sportowo człowieka, mówi: „On biega maratony”.

Zawsze budzi to jakiś mój wewnętrzny sprzeciw. Po pierwsze, przebiegłem w życiu tylko jeden maraton. Po drugie… no właśnie, po drugie.

Maraton jest przez wszystkich początkujących traktowany jako swego rodzaju test, test na twardość. Ale pokonanie 42 km w czasie 6 godzin dla wielu z nas byłoby pewnie możliwe nawet z marszu.

Oczywiście maraton chociaż raz w życiu trzeba przebiec, żeby się sprawdzić. Ale regularne bieganie maratonów jest często łatwiejsze i mniej wymagające niż bieganie dobrej „dychy” lub „piątki” (nie mówię o 1500, bo to konkurencja zarezerwowana raczej dla bieżni).

Ci z was, którzy zaczynają bieganie, niech nie wstydzą się nie biegać maratonów. Opowiem wam dzisiaj o moim ulubionym dystansie – 10 km.


***

Według mnie (i nie tylko) 10 km to absolutnie najlepszy wyścigowy dystans dla biegacza długodystansowego.

Kiedy byłem dzieckiem, 10 km wydawało mi się dystansem wprost niewyobrażalnym. Widziałem w telewizji bieg na 10000m ma na Igrzyskach w Moskwie, nie mogłem zrozumieć jak to możliwe, aby zwycięzca tamtego biegu, mały Etiopczyk, miał na ostatnim okrążeniu nadal tyle siły i szybkości aby tak przyspieszyć i oderwać się od konkurentów. Ten sam bieg wywarł wpływ na przyszłość Cesarza biegów długodystansowych Haile Gebrselassie, który wspomina go w swojej autobiografii, kiedy jako siedmioletni wówczas chłopiec słuchał w radiu sprawozdania i cieszył się ze zwycięstwa Mirutsa Yiftera.

moskwa10000m
Miruts Yifter z numerem 191

Teraz, 10 km wydaje mi się dystansem perfekcyjnym (Uwaga – mowa jest o dystansie na zawodach). Tak jak niektórzy twierdzą, że 9 Symfonia Bethovena jest perfekcyjna, tak 10 km jest według mnie perfekcyjne skrojone dla biegacza długodystansowego. Dlaczego? Powodów jest kilka, postaram się wymienić je w punktach:

1. Intensywność – oczywiście czas w jakim pokonujemy 10km jest dla każdego biegacza różny. Dla mnie (kiedy więcej biegałem) było to zazwyczaj nieco poniżej 40 minut. Lubię akurat ten typ zmęczenia, ten poziom intensywności (w przypadku 40 minut wysiłku maksymalnego jest to średnio 90% Hrmax).
Maraton, to można powiedzieć szybszy trucht, a 1 km prawie sprint. 10 km jest po środku. 10 km to najdłuższy z szybkich dystansów i najkrótszy z długich.

2. Emocje – 10 km to dystans, gdzie jeśli biegniesz z grupą na Twoim poziomie – możecie walczyć między sobą. Ktoś odejdzie na trzecim kilometrze, dojdziesz go na siódmym, ktoś inny będzie potem prowadził, a już na 1,5 km przed metą, jeśli nadal biegniecie razem, zaczyna się długi finisz, ale na ostatnich 100 metrach nadal masz szanse wystrzelić i zaskoczyć wszystkich przyspieszeniem.
Tyle niuansów, strategii możliwych jest tylko na 10 km. 
Krótsze wyścigi nie trwają wystarczająco długo, a w dłuższych, w maratonie, rzadko zdarza się biec do końca zwartą grupą z ludźmi, których poziom znasz.

3. Powtarzalność – 10 km można biegać często, (nawet co dwa tygodnie), bez negatywnych,  konsekwencji dla sportowej formy czy zdrowia. Dzięki temu świetnie nadaje się do monitorowania postępów w treningu długodystansowym.

4. Niskie ryzyko w porównaniu z maratonem – w maratonie na nasz końcowy wynik mogą mieć wpływ różne nieprzewidziane okoliczności (niewłaściwy posiłek, pofałdowanie terenu, pogoda), które w przypadku 10 km grają małą rolę, a jeśli nawet, to bez wielkiej straty można start na 10 km przełożyć. Z maratonem jest trudniej – to jest wyprawa, wielomiesięczne przygotowania itd.

5. Porównywalność – swoje starty na 10 km można stosunkowo łatwo porównać, jeśli tylko trasa jest płaska i dobrze zmierzona.

Więc biegaczu – jeśli chcesz być długodystansowcem – 10 km to dystans, który musisz biegać dobrze. Nie dla medali, zaszczytów, dyplomów. Dla siebie.

Możliwość komentowania została wyłączona.