2 października 2008 Redakcja Bieganie.pl Sport

Nauka biegania


Nauka biegania


Strzał startera. Wyzwolona energia zostaje zamieniona w ruch. Z początku bieg jest wyjątkowo naturalny. Wszelkie fizyczne niedogodności znikają. Wyzbywszy się niepotrzebnych myśli czujemy w sobie moc. Długo czekaliśmy na ten dzień. Bieg, droga i życie są teraz rozjaśnione blaskiem słonecznego popołudnia. To zbyt piękne by było prawdziwe.

Upływają kolejne, ostatnie minuty harmonii i radości. Wreszcie przychodzi czas na spłacenie długu. Byłem jednym z najbardziej zachłannych. Świadomość tego paraliżuje. Poganiane bez wytchnienia mięśnie nie potrafią już powtórzyć tak długich i szybkich kroków. Tego się spodziewałem. Jednak to nie ciało, lecz umysł stał się moim największym przeciwnikiem. Przez kolejne tysiące metrów będzie bezwzględnie analizował i wykorzystywał wszystkie sygnały płynące od zmysłów. Mniejsza prędkość biegu, wyprzedzający zawodnicy i ich oddalające się sylwetki, wszystkie sygnały SOS wysyłane przez moje ciało. Mówi: "jesteś zmęczony", "nie możesz biec szybciej", „jest gorąco”, "oni są od ciebie lepsi", "jeżeli przyspieszysz, za chwilę zwolnisz jeszcze bardziej", "tyle pracy i prawie żadnych efektów". Na każde z tych stwierdzeń odpowiadał za mnie krótkim "Tak". Przekonujący i boleśnie precyzyjny.

Dystans do mety, który na treningach nie robi na mnie żadnego wrażenia, w wyobraźni rozciąga się teraz wielokrotnie. Znikąd nadziei. Tak mija 25 minut niemocy i samotności.

Kilometr przed metą przygarbiam się. Ten prosty zabieg niespodziewanie rozluźnia mnie. Pamięć wyświetla dawno niewidziane wspomnienie – fragmenty nieokreślonego biegu. Umysł przez podobieństwo sylwetek: mojej i wywołanych w pamięci biegaczy, w chwili niepoczytalności przyrównuje mnie do genialnych Kenijczyków. Nagrodą jest odzyskana szybkość.

Wpadam w trans. Przyspieszam oddech do maksimum. Instynktownie przymykam oczy. Nie chcę marnować energii, nie chcę myśleć. Nie dam się już wyprzedzić. Jestem myśliwym, nie odczuwam zmęczenia. Pierwotna siła pcha mnie do przodu, do mety.

Wracając widzimy biegnące sześcio, może ośmioletnie zawodniczki. Ostatnie z nich, zmęczone maszerują. Gdy są blisko oklaskujemy je, a one podrywają się do biegu, bardzo szybkiego biegu…

10 km, Biegi Strażackie, Wejherowo, 17 maj 2003

Możliwość komentowania została wyłączona.