Marika Majewska
28 kwietnia 2022 Krzysztof Brągiel Sport

Marika Majewska: Presję nakładam sama


Ostatni rok juniorki zakończyła jako brązowa medalistka Mistrzostw Europy U20 w Tallinie. Pierwszy rok w kategorii U23 rozpoczęła od pobicia rekordów życiowych w hali. Rozmawiamy z naszą płotkarską nadzieją Mariką Majewską, która opowiedziała nam o: zmianie klubu, treningowych rezerwach, rywalizacji z seniorkami i najbardziej „wypadkowym” biegu w życiu.


Jak zostaje się płotkarką? Wcześniej odkryto Twoje predyspozycje szybkościowe czy skocznościowe?

Zaczęło się już w trzeciej klasie podstawówki. Zostałam zauważona przez wuefistę, pana Krzysztofa Regulskiego z Kaczanowa. Najpierw były szkolne SKS-y, a później zaczęłam treningi we Wrześni u pana Andrzeja Pujdaka. Trener zauważył, że mam predyspozycje do płotków. Wzrost, szybkość… Bo wytrzymałość nigdy nie była moją mocną stroną. Płotki pojawiły się dość szybko i zostały w moim serduszku do dzisiaj.

Gdzie masz większe rezerwy: w technice, czy szybkości? 

Na pewno na technikę muszę zwracać bardzo dużą uwagę, bo jest sporo do poprawy. Szybkość, siłownia, to są rzeczy nad którymi też muszę popracować. Wcześniej, jeśli chodzi o siłownię, trenowałam na mniejszych ciężarach, ale jednak kategoria U23 zobowiązuje, żeby się wzmocnić. Rezerwy są, ale to dobry prognostyk, bo może być tylko lepiej.

Marika Majewska
fot. Paweł Skraba

Dużo się ostatnio u Ciebie zmieniło. Dołączyłaś do teamu New Balance, ale też zmieniłaś klub. Jak do tego doszło, że zamieniłaś Wrześnię na Gorzów?

Skończyłam liceum, trzeba było wybrać studia, postawiłam na Gorzów Wielkopolski. Tutaj pracuje moja trenerka, z którą znamy się od trzech lat (Marika trenuje pod okiem pani trener Izabeli Zaleskiej-Posmyk – red.). Poznałyśmy się na zgrupowaniach kadry narodowej. Wie, czego mi potrzeba. Dużo zmian i ciekawa jestem, co będzie dalej. Myślę, że będzie super, bo z trenerką wprowadzamy dużo nowych rzeczy do treningu.

Jak wygląda łączenie studiów z trenowaniem? Rozumiem, że pierwsza sesja za Tobą, spędziłaś ją na uczelni, czy jednak na obozach?

Sesję zimową na uczelni, ale teraz zaczyna się sezon, więc pewnie będzie troszkę gorzej. Zawody będą co tydzień, jest więcej zgrupowań. Mam indywidualny program studiów, z wykładowcami da się dogadać. Na co dzień robię jeden trening, na obozach więcej. Można to wszystko połączyć, aczkolwiek jest ciężko.

Marika Majewska
fot. Marta Gorczyńska

Zmiany to też nowa kategoria wiekowa. Jak startuje się w towarzystwie naprawdę klasowych seniorek, jak podczas Copernicusa czy HMP? Większa presja, czy wręcz przeciwnie, wedle zasady, że nic nie muszę, wszystko mogę?

Przede wszystkim, jestem bardzo wdzięczna, że w ogóle mogę stawać na starcie z tak dobrymi zawodniczkami. Jestem taką osobą, że presję nakładam na siebie sama. Chcę poprawiać rekordy życiowe, mam założenia, cele i na nich się skupiam (zimą Marika ustaliła życiówkę na 60 m ppł na 8.17 – red.). Jeśli mogę dodatkowo zmierzyć się z zawodniczkami na światowym poziomie, to tylko plus.

Trafiłaś na dobre czasy dla polskich płotków. Pia Skrzyszowska, Karolina Kołeczek, Klaudia Siciarz, Klaudia Wojtunik… To dobrze, że jest taka konkurencja, czy niekoniecznie, bo ciężej się przebić?

Dobre jest to, że mamy w kraju wysoki poziom. Jest nas dużo na zawodach rangi międzynarodowej. Jest się z czego cieszyć. Z dziewczynami z mojej kategorii wiekowej mam dobry kontakt. Jasne, że ciężej się przebić, ale jeśli udaje się coś osiągnąć pomimo tego, to tym lepiej smakuje.

Marika Majewska
fot. Marta Gorczyńska

Gdy rozmawia się z biegaczami na 3000 m z przeszkodami, to każdy ma jakąś wypadkową historię. Wy, płotkarze, macie o tyle łatwiej, że płotek jest lekki i się przewraca. Ale pewnie też masz wypadkowe sytuacje na koncie. Jakaś szczególnie Ci utkwiła w pamięci?

Mam kolano obite i nawet po konkretnej bliźnie potrafiłabym powiedzieć, z jakich jest zawodów. Trochę tych uderzeń przyjęłam, ale nigdy nie było tak, że zakończyłam z tego powodu bieg. Zapamiętałam 2019 rok i EYOF (Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy – red.) w Baku. Od drugiego płotka uderzałam już kolanem w każdy do końca. Przybiegłam z tragicznym czasem, choć przyjechałam na zawody z najlepszym wynikiem. Płotki bywają kontuzyjne, dlatego tak ważna jest dobra technika. Mam trochę bolesnych wspomnień, ale przeważają te przyjemne, dlatego jeszcze to robię (śmiech).

A falstarty? Zaliczyłaś już naprawdę poważny w skutkach falstart, który wyeliminowałby Cię z walki o medale? 

Mam tendencję do drgania w blokach. Parę razy dostałam żółtą kartkę. Ale takiego falstartu, który wyeliminowałby mnie z dużych zawodów, jeszcze nie miałam.

Marika Majewska
fot. Marta Gorczyńska

Jak zapanować nad nerwami po komendzie „gotów”? Masz jakiś patent?

Wydaje mi się, że to kwestia wyćwiczenia. Im więcej startów na koncie, tym większy automatyzm. Różnie starterzy puszczają, czasami szybciej, innym razem start jest przeciągnięty. Trzeba być gotowym na każdą możliwość.

Ostatni rok juniorki zakończyłaś z sukcesami, bo z brązem juniorskich mistrzostw Europy. Halę zaczęłaś od życiówek. Co będzie najważniejszym celem na sezon letni 2022?

Nie chcę mówić, co bym chciała biegać i zapowiadać konkretne życiówki. Chcę być zdrowa, nie łapać kontuzji. Jak wpadnie rekord życiowy, będzie super (PB Mariki na 100 m ppł wynosi 13.39 i pochodzi z sezonu 2021 – red.).

Marika Majewska

Wyróżniasz się nie tylko formą, ale też urodą. Zdradź proszę na koniec jakie są Twoje korzenie?

Zawsze żartuję wśród moich znajomych, że jestem trochę kundelkiem. Korzenie mam pomieszane: francuskie, senegalskie, polskie, delikatnie nawet ukraińskie. Mieszanka wybuchowa.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Krzysztof Brągiel
Krzysztof Brągiel

Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.