Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
W sobotni wieczór czternastego maja odbył się słynny miting Night of the 10 000 m PB’s. Na bieżni parku Parliament Hill, na obrzeżach Londynu, ponownie wysoki poziom sportowy współistniał z piknikiem. W biegu były też polskie akcenty. Szymon Żywko odpowiadał za rozprowadzenie biegu przez 3000 metrów, a w rywalizacji uczestniczył Krystian Zalewski. Zapraszam do relacji z tej niezwykłej imprezy przy czym słowo impreza pasuje tu idealnie.
Zawody rozgrywane na kameralnej bieżni zlokalizowanej w parku powstały w 2013 roku by podnosić poziom biegania na 10 000 metrów wśród brytyjskich zawodników. Organizacja i mocna stawka przyczyniła się, że już w drugiej edycji zawody uzyskały status mistrzostw Wielkiej Brytanii. To też na bieżni Parliament Hill odbyły się eliminacje do Igrzysk w Rio i Tokio, mistrzostw świata, a w 2018 i 2019 organizowany był tam też Puchar Europy na 10 000 metrów.
W tym roku bieg był mistrzostwami kraju, a także krajowymi kwalifikacjami na mistrzostwa świata w Eugen. Automatyczną kwalifikację miała uzyskać pierwsza dwójka Brytyjczyków pod warunkiem uzyskania minimum wyznaczonego przez WA, czyli 31:25,00 u kobiet i 27:28,00 u mężczyzn.
W tym roku przed finałowymi biegami odbyło się jeszcze pięć biegów męskich i jeden kobiecy dla biegaczy i biegaczek wolniejszych. Należy zaznaczy, że nawet wśród wolniejszych oznaczało to bieganie ostatniego zawodnika w 35 i ostatniej zawodniczki w 39 minut. Rozegrane zostały też biegi na mile. U kobiety zwyciężyła Australijka Georgia Griffith z 4:27,81. Najlepszym mężczyzną był Brytyjczyk Matt Stonier z 3:54:89. W męskim biegu, magiczną granicę czterech minut na milę złamało dziesięciu zawodników na dwunastu startujących.
Na liście pań najmocniejsza wydawała się być Jessica Judd, startująca kiedyś na 800 metrów zawodniczka posiada PB na 10 000 metrów wynoszące 31:20.96 i uzyskane w zeszłym roku na Pucharze Europy w Birmingham. Drugą mocną zawodniczką gospodarzy była Amy-Eloise Markovc z 31:25,91 również z zeszłego roku. Wsród przyjezdnych w walkę mogła się włączyć Australijka Isobel Batt-Doyle 31:43,26.
Po pierwszych 1000 m pokonanych przez sporą grupę zawodniczek w okolicach 3:10 na drugim kilometrze nastąpiło szarpnięcie tempa co rozerwało grupę. Drugi tysiąc w okolicach 3:03 zweryfikował wiele zawodniczek. W grupie utrzymały się Markovc, Judd, Bata-Doyle, Szwedka Sarah Lahti czy reprezentantki gospodarzy Samantha Harrison i Sarah Inglis.
Na półmetku zawodniczki pojawiły się w okolicach 15:45, a grupa była już uszczuplona o zawodniczkę ze Szwecji. Po 6000 metrów zaatakowała Harrison, która na dystansie mili wypracowała sobie około czterech sekund przewagi. Jednak ta długo się nie utrzymała.
Na 20 okrążeniu Harrison zwolniła co pozwoliło rywalkom dojść do niej. Na niecałe dwa kilometry do mety znowu mieliśmy w zasadzie czteroosobową grupę, z której ciężko było wytypować zwyciężczynię. Tak sytuacji nie chciała pozostawić Judd, która wpadła na zwalniającą Harrison i było to sygnałem do zerwania. Na cztery okrążenia do mety Judd podkręciła tempo urywając się rywalkom. Wbiegając na ostatnie koło miała stosunkowo bezpieczną przewagę około czterech sekund. Była 800-metrówka wygrała z czasem 31:22,24. Druga po bardzo mocnym finiszu (koło w niecałe 65 sekund) była Amy-Eloise Markovc z 31:25,57. Trzecia Samantha Harrison nie umiała odpowiedzieć na ten atak i dobiegła trzecia z 31:30,63.
Zanim o tym jak Crippa rozegrał wszystkich w biegu mężczyzn warto przybliżyć atmosferę imprezy biegowej w Londynie. Bieżnia usytuowana w parku nie posiada trybun a jedynie wał ziemny. Na trawie wokół bieżni, ale też na skrajnych torach przez całą imprezę gromadziły się tłumy kibiców wyglądających jak na pikniku. Food trucki, piwo, wino i ogólna atmosfera zabawy idealnie współgrała z żywiołowym dopingowaniem zawodników.
Rozgrywanie ostatnich biegów już o zmierzchu i po zachodzie słońca jest już tradycyjnie podczas tego wydarzenia sposobnością do zabawy ogniem. Widowiskowe miotacze ognia, a także artyści żonglujący płonącymi przedmiotami umilali czas kibicom podobnie jak m.in. fakir… Warto dodać, że mimo alkoholu, ognia i zabawy impreza zawsze przebiega w kulturalny i bezpieczny sposób.
Na liście startowej mężczyzn wyróżniało się na pewno nazwisko Włocha Yemmana Crippy, który niedawno ustanowił rekord Europy na 5 km 13:14 w Herzo. Był też m.in. bardzo rozpoznawalny zawodnik gospodarzy Jake Smith czy Belg Soufiane Bouchikhi. Co ciekawe pierwsze 3000 metrów rozprowadzał Polak Szymon Żywko.
Żywko po mocnym starcie biegł odklejony od grupy i w tradycyjnym tunelu ustawionym na bieżni widać było jak drugi zając stopuje resztę stawki. Polak szybko skorygował tempo, poczekał na grupę i przede wszystkim na Wavelight nadające tempo, czyli kolorowe światła w krawężniku bieżni i idealnie przez 7,5 okrążenia rozprowadzał rywalizację. Tuż za jego plecami biegł Crippa, co na pewno było dużym wydarzeniem. Co ciekawe młody zawodnik z Polski biegnąc 3000 w około 8:14 pobiegł szybciej niż jego rekord życiowy na tym dystansie czyli 8:23,07.
Po zejściu Polaka ciężar prowadzenia wziął na siebie Crippa i dwóch gospodarzy Sam Atkin i Emile Cairess. Pięć tysięcy zawodnicy minęli w 13:43. Dwa okrążenia później Brytyjczycy nie byli już w stanie kleić pleców Włocha, który systematycznie odjeżdżał przeciwnikom i zaczął masowo dublować innych biegaczy, a mówimy o biegu gdzie ostatni zawodnik dobiegł w czasie 29:50…
Crippa jak maszyna pokonywał kolejne okrążenia w około 65 sekund wygrywając z dużą przewagą w czasie 27:16,18. Drugi był Sam Atkin (27:31,98), który zaatakował po usłyszeniu dzwonka oznaczającego ostatnie koło. Podium uzupełnił Emile Cairess (27:34,08). Poniżej 28:30 pobiegło sześciu Brytyjczyków. W drugiej części biegu z trasy zszedł Krystian Zalewski niedługo po tym gdy zdublował go Crippa w okolicach szóstego kilometra.
Kolejny raz Brytyjczycy udowodnili, że bieganie jest ich naprawdę mocną stroną. Zarówno pod względem sportowym jak i organizacyjnym. Impreza w Londynie pokazuje też, że można z biegania 25 kółek zrobić naprawdę ciekawe wydarzenie również dla kibiców zgromadzonych przez kilka godzin na stadionie. Pierwszy bieg rozpoczął się o 15, a ostatni mężczyźni dobiegli na metę przed 22. Zdecydowanie nie przypominało to smutnych obrazków z wielu innych krajowych mitingów gdzie rozgrywane jest wyłącznie 10000 metrów.
Zdjęcie: kovop58 / shutterstock