3 czerwca 2009 Redakcja Bieganie.pl Sport

Rozmowy w kuluarach


KonfaKusy1.jpg
Od lewej: Czesław Zapała, Piotr Małachowski, Jerzy Skucha, Leszek Kurnicki, Maria Broniewicz

(fot. Adam Nurkiewicz http://www.mediasport.pl/)

Wstęp.

Byłem dzisiaj (3 czerwca 2009) na konferencji przed Memoriałem
Janusza Kusocińskiego.

Ładny Hotel Okęcie, władze PZLA, między innymi w osobie pana prezesa Skuchy, przedstawiciele sponsorów, innych mediów.

Generalnie było bardzo miło, dopóki nie zabrałem głosu. Co
mnie do tego skłoniło?

Otóż sposób ustalania czy raczej zapraszania polskich
zawodników na tenże memoriał.

Już od kilku tygodni chciałem się dowiedzieć, kto z polskich
zawodników wystartuje w tych zawodach. Ustalenie tego nie było proste, bo pan
Czesław Zapała, który przez organizatorów był wymieniany, jako sportowy manager
zawodów, zajmował się zawodnikami zagranicznymi i w sprawie polskich zawodników
odsyłał do szefa szkolenia PZLA, pana Jacka Zamecznika. Pan Jacek Zamecznik
odsyłał natomiast do….pana Zapały i tak się koło zamykało.

Kilka dni temu jednak pokazały się na stronie PZLA listy
startowe wraz z oznaczeniem, w jakim terminie zawodnik ma zapewniony nocleg. Zauważyłem
od razu, że przy nazwisku Michała Smalca nie ma noclegu. Zadzwoniłem do
Michała, powiedział mi, że to dlatego, że jak się dowiedział od Pana Jacka Zamecznika,
„nie był zawodnikiem zaproszonym”.

Pozwoliłem sobie, zatem na konferencji na zadanie pytania, – kto zapraszał
zawodników i kto jest odpowiedzialny za niezapewnienie Michałowi Smalcowi noclegu.
Po słowach wyjaśnienia pana Zamecznika pan Prezes Skucha przeciął dyskusję i
powiedział, że może zapewnić, że pan Smalec nocleg dostanie, (czego
potwierdzenie możecie Państwo znaleźć na stronie PZLA
– Michał Smalec ma zapewniony
nocleg, za co Panu Prezesowi bardzo dziękuję, nie żebym jakoś szczególnie był
stronnikiem Michała, ale zasady powinny być dla wszystkich podobne).


Rozwinięcie.

Przepraszam za przydługi wstęp, ale był konieczny dla
wprowadzenia wszystkich w temat. Bo zupełnie niezwykła według mnie historia
wydarzyła się później. Zostałem "zaatakowany" – przez dosłownie
wszystkie strony za moje wystąpienie. Chciałem przytoczyć fragmenty dyskusji:


Rozmowa pierwsza:


Przedstawiciel mediów z szyderczym uśmieszkiem:
A kto to jest Pan Smalec? Działam w lekkiej atletyce od 20 lat i nigdy o kimś takim nie słyszałem.
Ja: Drugi Polak na zeszłorocznym Memoriale, drugi najlepszy wynik na 5000m w kraju w zeszłym roku, wicemistrz Polski na 10000 m z zeszłego roku i
piąty w tym roku…
Przedstawiciel mediów: Ale co to za nazwisko, ja go nie znam, Arku – tu przedstawiciel mediów
woła innego przedstawiciela mediów – znasz Pana Smalca?
Pan Arek z równie szyderczym uśmieszkiem: Pierwsze słyszę.


Komentarz:
Panowie. Chciałem wam powiedzieć, że to że nie wiecie,
kto to jest Michał Smalec to nic wstydliwego, jeśli ktoś się biegami długimi
nie interesuje, to rzeczywiście to nazwisko mogło mu umknąć. Ale po pierwsze,
wasz szyderczy ton był skandaliczny, byłem nawet zaskoczony takim zachowaniem
się pierwszego z przedstawicieli mediów, którego ceniłem. Po drugie, takie
zawody robi się nie tylko po to, żeby pisały o tym gazety na pierwszych
stronach. Kogo według was należało by zaprosić, żebyście wy o nim słyszeli? Bekele? Ok. I co dalej? Miałby biegać solo? Bo bieg na 5000m to wyścig przynajmniej
kilkunastu ludzi. Kto to by byli ci pozostali? Ja rozumiem, że wam to wisi. Ale
nie wisi to mi, bo wiem że w Polsce nie jest łatwo załapać się do biegu na 5000m, w którym jest szansa na zrobienie życiówki.


Rozmowa druga:




Przedstawiciel PZLA
(nie z bloku konkurencji wytrzymałościowych): Ale dlaczego
akurat Pan Smalec miałby dostać zaproszenie na Kusocińskiego?

Ja:
Bo jak czytam aktualną listę startową na 5000m, którą wręczona nam przed konferencją,
to Pan Smalec ma najlepszą życiówkę spośród startujących, zaproszonych Polaków.

Przedstawiciel PZLA
: No ale kiedy ona była zrobiona, może to jakaś stara
życiówka? Zapraszani są zawodnicy, o których trenerzy wiedzą, że są w dobrej
dyspozycji.

Ja
: No to na jakiej podstawie Ci trenerzy to wiedzą?

Przedstawiciel PZLA
: Pewnie na podstawie jakichś zawodów.

Ja
: Tak, pewnie na podstawie ostatnich Mistrzostw Polski na 10000m. Dziwnym
zbiegiem okoliczności zostali na Kusocińskiego zaproszeni zawodnicy: 1, 2 (czyli
Chabowski i Szost którzy wystartują na 1500), 3 Kozłowski, 4 Szymkowiak, który wystartuje
na 1500, 6 Kłeczek, 7 Kujawski, 8 Błaziński – a wie Pan, kogo ominięto? Michała
Smalca, który był piąty

Przedstawiciel PZLA
: No, ale trenerzy kadrowi na pewno wiedzą, kogo zapraszać,
kto jest w jakiej formie.

Ja
: Na pewno wiedzą, żeby Smalca nie zapraszać, bo jest niewygodny. Bo wygrywa z
zawodnikami trenowanymi przez tych właśnie trenerów kadrowych i to może
dowodzić, że część z tych trenerów może powinna zająć się czymś innym, skoro
Michała Smalca pracującego w aptece trenuje tata ekonomista, trener-samouk.


Rozmowa trzecia:


Przedstawiciel organizatora
: Ale Pan nie wie jak się takie zawody organizuje,
organizator ma prawo zaprosić kogo chce. Zawodnik powinien siedzieć w domu i
czekać czy go zaproszą.

Ja
: Ale zawodnik to nie jest człowiek? Maszyna? A może chciałby coś móc
zaplanować? Może chce pojechać w góry czy na obóz, a może na wakacje, a może po
prostu ma prawo wiedzieć z jakimś wyprzedzeniem czy chcą go czy nie chcą na
tych zawodach?

Przedstawiciel organizatora
: Ale przecież tak samo się dzieje w piłce nożnej,
że zawodnik o powołaniu do kadry dowiaduje się na dzień przed, taka praca.

Ja
: Ale on i tak musi być z klubem który mu płaci za grę i jeśli dostaje
powołanie do kadry, to mu PZPN płaci za przelot, poza tym w kadrze jest limit
miejsc i wartość zawodnika ocenna, a tutaj właściwie można wziąć każdego, kto
biega powyżej jakiegoś poziomu i zawodnik z najlepszym czasem chyba może liczyć
na to, że go zaproszą.

Przedstawiciel organizatora: No dobra, ale w końcu
wystartuje, tak?

Ja:
Tak, ale pewnie gdyby sam nie zadzwonił, to pies z kulawą nogą by do niego
nie zadzwonił.

Przedstawiciel organizatora
: No i trudno, to by nie wystartował.

Ja
: No ale w takim razie po co w ogóle chcecie organizować te zawody, po co ten
bieg memoriałowy, na który nie dba się, aby ściągnąć możliwie jak najmocniejszy skład?
Przecież w Polsce biegi na 5000m są dwa – Kusociński i Mistrzostwa Polski,
na których jest mniejsza szansa na zrobienie życiówki, bo tam może być bieg taktyczny, na medal.

Przedstawiciel organizatora: No ale zadzwonił i nic się nie
stało, a Pan tu jeszcze o jakimś poniżaniu się mówił.

Ja
: Tak, bo według mnie to jest poniżające, kiedy zawodnik dzwoni do jednego
człowieka, ten mu mówi, żeby zadzwonił do drugiego, drugi mówi, że za to odpowiedzialny
jest pierwszy, podczas kiedy ten zawodnik dobrze wie, że tabele pokazują, że jest
lepszy od innych

Rozmowa czwarta:


Przedstawiciel PZLA
: Ale dlaczego tak Panu zależy akurat na tym Smalcu?

Ja
: Ale mi nie chodzi o Smalca tylko o zasady, że jeśli organizatorom zależy na
tym, aby bieg był jak najlepszy, to powinni ściągać jak najlepszych zawodników

Przedstawiciel PZLA: Ale niech Pan spojrzy na poziom naszych
biegów długich, kto chce takie biegi oglądać?

Ja:
To może rozwiążmy PZLA albo pion odpowiedzialny za biegi, bo z takim
podejściem to po co właściwie szkolić zawodników?

***

Po tych dzisiejszych rozmowach przypomniałem sobie uwagi kilku osób, które
powiedziały że teraz to konkurencje wytrzymałościowe pójdą w odstawkę i jeszcze
będziemy wołali: „Bogdan, wróć!”

Jedyna optymistyczna rozmowa to krótka rozmowa z Prezesem Skuchą przed jego
wyjściem:


Ja
: Przepraszam Pana Prezesa, to nie atak na PZLA, ale nie podoba mi się taki
sposób załatwiania tych spraw, nie wiem, czy Pan Prezes uważa, że tak się to
powinno odbywać.


Prezes Jerzy Skucha
: Nie, nie powinno, postaram się aby w przyszłym roku już tak nie
było.

adam_klein_sm3.jpg
Adam Klein

Możliwość komentowania została wyłączona.