12 sierpnia 2013 Redakcja Bieganie.pl Sport

Zawód przeszkodowców


Po takim występie nie można być zadowolonym. Upadek Mateusza Demczyszaka, dyskwalifikacja Krystiana Zalewskiego – nie tak to miało w trakcie mistrzostw świata w Moskwie wyglądać. Finał 3000 m z przeszkodami tym razem nie dla Polaków.

176219616

Krystian Zalewski (drugi od lewej)


– Myślę, że on był w moim zasięgu. Wynik ok. 8.20 – 8.22 byłem w stanie pobiec. Tempo było wolne, starałem się walczyć o pierwszą trójkę, żeby zagwarantować sobie udział w kolejnej rundzie. Niestety nie udało się, rywale byli ode mnie lepsi. To jest dobra lekcja na przyszłość. Myślę, że na następnej imprezie będzie już tylko lepiej
 – powiedział Zalewski, który jeszcze wówczas nie wiedział, że został zdyskwalifikowany na podstawie art. 163.3. Oznacza to, że Polak prawdopodobnie wszedł na wewnętrzną stronę płyty stadionu i w ten sposób przekroczył przepisy.

Ale i założenia taktyczne miał całkowicie inne. – Zakładaliśmy z trenerem, że ten trzeci bieg będzie szybszy, byłem przygotowany na walkę jak równy z równym, ale tak się nie stało. Dzisiaj nie padały te wyniki, co wcześniej. Wynika z tego, że każdy miał formę w maju, czerwcu” – ocenił.

Dlaczego sam nie poprowadził biegu? – Bo myślałem, że jestem w stanie powalczyć o wejście z miejsca, z pierwszej trójki. Niestety zabrakło, ale walczyłem do końca. Wierzyłem w to, że się uda. Później była już walka tylko z samym z sobą i z czasem. Okazało się, że nieudana – dodał. Mimo wszystko jest z siebie zadowolony. „Wierzę w to, że idzie wszystko do przodu. Z roku na rok jest progres, dlatego jestem dobrej myśli na nadchodzące lata. Została kwestia obiegania się i wstrzelenia w dobry bieg, bo czuję, że jestem dobrze przygotowany, nawet na wynik poniżej 8.20” – uważa.

 

demsz.jpg

Mateusz Demczyszak

Optymistą pozostaje także Demczyszak, który liczy na medal w przyszłorocznych mistrzostwach Europy w Zurychu. – Teraz oczywiście inaczej to sobie wyobrażałem. Ciężko biegło mi się od samego początku. Złapałem jeszcze dwa dni temu jakieś przeziębienie. W nocy męczyłem się z katarem, a do tego bolało mnie żebro. Szkoda. Starałem się walczyć, ale na drugim kilometrze przewróciłem się na przeszkodzie i ciężko się pozbierać po czymś takim – przyznał.I miał rację. W tamtej chwili, jak dodał, miał nawet ochotę zejść z bieżni. Nie po to jednak tutaj przyjechał i postanowił walczyć do końca. – Nie żałuję, że tu przyjechałem, bo to jest dla mnie doświadczenie. Chciałem awansować do finału, ale trzeba uczyć się na błędach, bo jak nie teraz to kiedy? Mam 27 lat, więc mam nadzieję na medal w Zurychu – zaznaczył.

Demczyszak przypomniał, że na 3000 m z przeszkodami wrócił po trzech latach przerwy. – Nie chcę się tłumaczyć w żaden sposób, ale miałem trzy biegi za sobą w tym sezonie. A to jest mało. Nie mam tych przeszkód obieganych. Będę dalej walczył, w przyszłym roku są mistrzostwa Europy, chciałbym tam biegać – powiedział. Założenie było takie, że miał biec w czołówce. – Na początku było dobrze, później tempo było mocne. Po upadku starałem się jeszcze jakoś walczyć na końcu, ale ciężko było. Chciałem nawet zejść z bieżni, ale powiedziałem sobie kiedyś, że nigdy tego nie zrobię – podkreślił.

Ostatecznie Demczyszak został sklasyfikowany na 28. miejscu  z czasem 8.34,60.

Możliwość komentowania została wyłączona.