Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Damian Czykier czwartym płotkarzem świata! Do medalu na 110 m ppł. zabrakło Polakowie 0.15 sekundy. W kontrowersyjnych okolicznościach wygrał Grant Holloway (13.03). Do finału 1500 m awansował Michał Rozmys (3:35.27). Nie udała się ta sztuka Ewie Swobodzie, która zajęła 6 miejsce w biegu półfinałowym 100 m (11.08). Najszybszą kobietą świata została, weteranka, Shelly-Ann Fraser-Pryce (10.67). Maraton zdominował Tamirat Tola (2:05:36), a królem dychy drugi raz z rzędu został Joshua Cheptegei (27:27.43).
Damian Czykier zrobił to, co nie udało się do tej pory żadnemu Polakowi – pobiegł w finale mistrzostw świata na 110 m przez płotki (w 1997 w Atenach DNS zaliczył Artur Kohutek). Przepustkę do gry o medale zagwarantował sobie rewelacyjnym 13.22 w półfinale (gdyby nie nadmiarowy wiatr w plecy, byłby to rekord Polski).
W finale działy się cuda. Grant Holloway najwidoczniej przywiózł do Oregonu laleczkę voodoo, bo w ciągu 5 minut odpadło mu dwóch największych rywali do złota. Najpierw na rozgrzewce za udo złapał się mistrz olimpijski, Parchment. Skutek? DNS. Chwilę później minimalny falstart popełnił 3 zawodnik ALL-TIME, Devon Allen. Regulaminowa reakcja startowa to 0.100, Allen miał 0.099… Skutek? DQ.
Holloway pewnie pokonał Treya Cunninghama i obronił tytuł mistrza świata. Trzeci był Hiszpan, Asier Martinez. Czykierowi do medalu zabrakło 0.15 sekundy.
Pobiegł w finale igrzysk olimpijskich, pobiegnie w finale mistrzostw świata. Michał Rozmys zajął szóste miejsce w swoim biegu kwalifikacyjnym i z czasem 3:35.27 uzyskał promocję do rywalizacji o medale.
Największym zaskoczeniem przedbiegów było odpadnięcie halowego mistrza świata, Samuela Tefery. Nie poradził sobie też rekordzista Oceanii, Oliver Hoare. Nie mieli natomiast problemów inni faworyci: Kipsang, Ingebrigtsen, Katir, Wightman, Cheruiyot, czy Kerr.
Finał 10000 mężczyzn tradycyjnie okazał się biegowymi szachami. Panowie czarowali się długo, ale gdy nadeszło ostatnie okrążenie, trup kładł się gęsto. Najlepszym sprinterem wśród długasów okazał się obrońca tytułu, Joshua Cheptegei. Ugandyjczyk pomknął finałowe 400 m w 53.42, co odebrało innym ochotę do życia.
Selemon Barega został pokonany bronią, z której sam często korzystał i ostatecznie pojawił się na mecie na 5 pozycji. Blisko medalu dla USA był Grant Fisher. Zabrakło 0.17 sekundy. Niemal tyle samo ile Czykierowi na 110 metrów przez płotki.
Maratończykom wreszcie los się odwdzięczył. Po fatalnych warunkach na jakie trafiali w Dosze i Tokio, w końcu mogli rywalizować przy aurze, która nadawała się do uprawiania czegokolwiek innego, niż leżenie na plaży przy drinku z palemką. Trzy stosunkowo płaskie pętle, niewiele ponad 10 stopni Celsjusza – tak można żyć.
Na 34 kilometrze nokautujący cios wyprowadził Tamirat Tola. Piątkę między 35 a 40 km Etiopczyk uderzył w 14:09. Nikt nie nawet nie udawał, że ma zamiar go gonić. Ciekawa walka rozegrała się o pozostałe krążki. Długo w czubie utrzymywał się Kanadyjczyk, Cameron Levins, który ostatecznie nie zdobył medalu, ale wynagrodził sobie rekordem kraju 2:07:09.
Walkę o srebro rozstrzygnął na swoją korzyść Mosinet Geremew, uciekając Bashirowi Abdi. Długo w czołówce biegł Geoffrey Kamworor, jednak nie wytrzymywał ekspresowej końcówki. Szybko poddał się obrońca tytułu, Lelisa Desisa. Większego zamieszania nie narobił też faworyt gospodarzy, Galen Rupp.
W tym roku skończy 36 lat i jest najszybszą kobietą na świecie. Shelly-Ann Fraser-Pryce zdominowała finał 100 metrów, zwyciężając z rekordem mistrzostw 10.67. Podium w całości padło łupem błyskawicznych Jamajek. Druga była Shericka Jackson (10.73), trzecia mistrzyni olimpijska Elaine Thompson-Herah (10.81). Czwarta, Asher-Smith, wyrównała rekord Wielkiej Brytanii (10.83).
Na półfinale swoją przygodę z mistrzostwami świata zakończyła Ewa Swoboda. Polka pobiegła wolniej, niż w eliminacjach. 11.08 dało szóste miejsce. Żeby awansować do finału trzeba było pobiec co najmniej 10.96.
Przez eliminacje 400 m nie przeszedł Kajetan Duszyński. Polak finiszował na siódmym miejscu w 2 przedbiegu (z czasem 46.57). Problemów z awansem nie miały nasze panie. Natalia Kaczmarek uzyskała rewelacyjne 50.21 w drugiej serii kwalifikacyjnej (co dało 2 lokatę). Anna Kiełbasińska wygrała szóstą serię z efektownym 50.63.
Rozpędza się Karsten Warholm, który wygrał swój półfinał z czasem 48.00. Bezproblemowo awansowali też do finału pozostali medaliści IO w Tokio: Rai Benjamin i Alison dos Santos.
Świetnie radzi sobie Adrianna Sułek, która po pierwszym dniu siedmioboju zajmuje 4 miejsce z dorobkiem 3982 punktów.