Model Mizuno Wave Nexus to model dla nadpronatora, czyli osoby której stopa podczas biegu zbyt mocno kieruje się do środka. Zanim zacząłem testy, ich skuteczność w zakresie stabilizacji miałem okazję sprawdzić podczas badania za pomocą wideoanalizy. Niepożądany ruch został tu znacznie zmniejszony. Było to widoczne, a jednocześnie przeze mnie odczuwalne.
Kilka tygodni później nad Polskę nadciągnęła fala gorąca. Słońce paliło niemiłosiernie. Bardzo lubię lato, ale bieganie w czasie upału do komfortowych nie należy. Wyruszałem więc na trasy wieczorami, aby nie zamęczyć swojego organizmu. Mimo tego bardzo się pociłem, ale butom taki stan nie przeszkadzał. Starałem się biegać po każdej nawierzchni – asfaltowej, betonowej,
piaszczystej, leśnej, kamienistej, a nawet błotnistej (w naszym pilskim rezerwacie Kuźnik kałuże na ścieżkach można znaleźć nawet w największe upały).
Skoro skoncentrowałem się na pewnych elementach konstrukcyjnych, to zatrzymam się na moment przy podeszwie. W każdej z nich znajduje się sporych rozmiarów wgłębienie. Domyślam się, że intencją producentów było poprawienie w ten sposób przyczepności obuwia względem podłoża. Nie wątpię, że na asfalcie takie rozwiązanie zdaje egzamin, ale w lesie jest już gorzej. Wiem, nikt mi nie kazał biegać po lesie, jednak nie tylko ja używam butów do poruszania się w nich zarówno na twardej, jak i miękkiej nawierzchni. Choćby ze względów oszczędnościowych, większość biegaczy używa tego samego modelu do treningów w różnych warunkach. Dlaczego poruszam z pozoru tak błahe sprawy? Ano dlatego, że kiedy biegałem po lesie, w owe wgłębienia dostawały się… szyszki. Są one – co prawda – miękkie i mało szkodliwe, ale fakt jest faktem. Poza tym, biegając kiedyś w butach innej marki, które również miały duże wgłębienie w podeszwie, musiałem w pewnym momencie przerwać trening ze względu na niemały kamień, który dostał się do owej dziurki i stukał jak obcas. Myślę, że i w Mizuno mogłaby się taka historia zdarzyć.
Obecnie buty mają już na liczniku około 300 kilometrów i jak dotąd nie widzę śladów zużycia – zarówno w kwestii amortyzacji, podeszwy jak i ogólnego wrażenia wizualnego.
PODSUMOWANIE
Podsumowując, uważam, że buty Mizuno są warte swojej ceny i warto zastanowić się nad ich zakupem. Obuwie ma w mojej ocenie drobne niedoskonałości (jestem na przykład „uczulony” na wgłębienia, w których zaklinowują się kamienie lub szyszki), ale zdaniem innych mogą to być zalety, bądź mało istotne w odbiorze elementy całości. Jednak ich lekkość, szybkość w dopasowaniu się do stopy (plastyczność) i – co się z tym wiąże – brak kłopotu z koniecznością
przestawienia się na inną markę powodują, że noty za Mizuno mogą być wyłącznie pozytywne.