Redakcja Bieganie.pl
Ostatni dzień Halowych Mistrzostw globu pokazał, że nie można być pewnym niczego. Adam Kszczot, wielki faworyt do tytułu mistrzowskiego, zajął czwarte miejsce. Gdyby ktoś przed biegiem na 800 m powiedział, że Polak zostanie bez medalu, uznalibyśmy to za kiepski żart. Lider światowych tabel chciał wygrać i postawił wszystko na jedną kartę, wybierając z trenerem bardzo ryzykowaną taktykę biegu.
Na złoty medal musimy poczekać jeszcze dwa lata. Być może
w Sopocie spełnią się polskie marzenia o dublecie medalowym.
(źródło iaaf.org)
Polak, widząc, że tempo jest wolne, wyszedł już na pierwszym okrążeniu na prowadzenie. Poszczególne międzyczasy Polaka to 29.29 na 200 m, 56.29 na 400 m i 1:22.56na 600 m. Jak się później okazało, skorzystali na tym jedynie rywale, traktując halowego mistrza Europy jako zająca. Na 150 m do mety Kszczota zdecydowanie zaatakował Etiopczyk Aman. Gdyby Polak zdołał jeszcze "przewieźć" rywala po wirażu, być może finiszowe metry wyglądałyby inaczej. Tuż po ataku na Adama przypuszczonego przez rekordzistę Etiopii, w ślad za nim ruszył rozpędzony Czech Holusa, który zaliczył kolejny świetny bieg w Stambule. Na końcowych metrach mieliśmy dramatyczną powtórkę ze startu Kszczota na niedawnym mityngu w Sztokholmie. Adam, jakby podłamany psychicznie atakiem rywali, zgubił rytm i dał się wyprzedzić Brytyjczykowi Osagie.
LINK DO FINAŁOWEGO BIEGU ADAMA KSZCZOTA
– Nie wiem jeszcze co się stało, trudno o komentarz na gorąco. Na pewno musimy wziąć się teraz za przygotowania do Londynu, przeanalizować kalendarz startów i ułożyć wszystko tak, żeby najwyższa forma przyszła na igrzyska – powiedział trener Stanisław Jaszczak w rozmowie z Rafałem Bałą.
Bieg ten udowodnił, że na Mistrzostwach Świata nie można zdziałać cudów, jeśli nie jest się w szczycie formy. Adam Kszczot zaryzykował wszystko, żeby po dwóch biegach eliminacyjnych zdobyć złoty medal, który, z formą sprzed miesiąca, miałby w kieszeni. Warto przypomnieć, że Polak długo zwlekał z decyzją o przyjeździe do Stambułu, gdyż obawiał się, że nie zdoła utrzymać najwyższej dyspozycji do HMŚ. Niestety miał rację. W niedzielnym finale pobiegł niezwykle ambitnie, ze swoją słynną już "ułańską fantazją", ale zabrakło świeżości i zimnej krwi, która przydawała się dotychczas przy rozwiązaniach taktycznych. To przydatna lekcja przed Igrzyskami Olimpijskimi, na których Kszczot będzie z pewnością naszą medalową nadzieją.
1 Mohammed Aman ETH 1:48.36
2 Jakub Holuša CZE 1:48.62
3 Andrew Osagie GBR 1:48.92
4 Adam Kszczot POL 1:49.16
5 Jan van den Broeck BEL 1:50.83
6 Michael Rutt USA 1:51.47
Limit pecha nie wyczerpał się w sztafecie 4×400 m, która była ostatnią konkurencją tureckich zawodów. Polacy biegli w składzie: Jakub Krzewina, Marcin Marciniszyn, Grzegorz Sobiński i Łukasz Krawczuk). Przez trzy zmiany wyglądali bardzo dobrze, utrzymując się na trzeciej pozycji, nie zdołali wywalczyć brązu. Wszystko za sprawą niegroźnie wyglądającej kolizji z Rosjaninem na około 300 m do mety, kiedy to nasz reprezentant Łukasz Krawczuk zgubił pałeczkę… Podniósł ją, ale rywalizację zakończył na szóstym miejscu z wynikiem 3.11.86. Ostatnia, bardzo realna szansa na medal, uciekła bezpowrotnie.
– Nie wiem jak to się stało, może za wolno zacząłem i Rosjanin za szybko mnie dogonił. Na pewno nie chciałem, żeby mnie wyprzedził. Walczyłem i skończyło się pechowo… – tłumaczył Krawczuk (źródło PZLA).
Złoto z początku trafiło do Amerykanów, którym pierwsze miejsce zapewnił na ostatniej zmianie halowy mistrz USA Gil Roberts. Drugie miejsce na finiszu przypadło Brytyjczykom, na trzecim ze znaczną już stratą do prowadzącej dwójki, przybiegła reprezentacja Trynidadu i Tobago. Później Amerykanie zostali zdyskwalifikowani, (jak podano do wiadomości ze względu na nieprzepisowe ustawienie zawodnika na linii strefy zmian) i stracili mistrzostwo na rzecz Wielkiej Brytanii. W tym momencie podium dopełniała reprezentacja Rosji, a nasz zespół przesunął się na piąte miejsce. Jednak ostatecznie po oprotestowaniu przez Amerykanów dyskwalifikacji, złoto do nich wróciło.
1 USA 3:03.94 SB
2 Wielka Brytania 3:04.72 SB
3 Trynidad i Tobago 3:06.85 NR
4 Rosja 3:07.35 SB
5 Hiszpania 3:10.01 SB
6 Polska 3:11.86 .
W sztafecie kobiecej niespodziewanie zwyciężyły Brytyjki, których na ostatniej zmianie nie udało się dogonić nawet Sanyi Richards-Ross, tegorocznej halowej mistrzyni na 400 m.
1 Wielka Brytania 3:28.76 (WL)
2 USA 3:28.79 (SB)
3 Rosja 3:29.55 (SB)
Na 3000 m kobiet bardzo dobrze spisała się Lidia Chojecka. Doświadczona zawodniczka, która od pewnego czasu współpracuje z trenerem Sławomirem Nowakiem, z wynikiem 8:56.86 zajęła świetne szóste miejsce i była najlepszą z Europejek. Bieg rozegrała dobrze taktycznie i skutecznie finiszowała, ścigając się na ostatnim kilometrze z Brytyjką Helen Clitheroe.
– Jestem zadowolona z tej pozycji, nie spodziewałam się tego, bo ostatnio nie czułam się najlepiej. Ale udało się i jest to dobry prognostyk na sezon letni. Niedawno, właściwie na początku roku, zmieniłam nieco sposób przygotowań. Widać już efekty, a mam nadzieję, ze latem będzie jeszcze lepiej – powiedziała Lidia w rozmowie z Rafałem Bałą, oficerem prasowym PZLA.
Złoty medal na 100 m do mety straciła faworytka Etiopka Meseret Defar – na rzecz młodej Kenijki Obiri. Trzecie miejsce dla kolejnej Etiopki Gelete Burki. Medalistki pokonały ostatni kilometr w niewiele ponad 2 minuty i 40 sekund.
1 Hellen Onsando Obiri KEN 8:37.16
2 Meseret Defar ETH 8:38.26
3 Gelete Burka ETH 8:40.18
4 Sylvia Jebiwott Kibet KEN 8:40.50
5 Shitaye Eshete BRN 8:51.88
6 Lidia Chojecka POL 8:56.86
7 Helen Clitheroe GBR 8:59.04
8 Sara Hall USA 8:59.95
W konkurencji 60 m przez płotki panów w finale znalazł się Artur Noga. Reprezentant Polski wszedł do najlepszej ósemki z wynikiem 6.68 i w ostatnim biegu mógł liczyć na rekord życiowy. Polak słabo wyszedł jednak z bloków, stracił kontakt z czołówką i zajął ostatecznie ostatnie miejsce (7.74). Zwyciężył zdecydowanie Amerykanin Aries Merrit przed Chińczykiem Xinagiem Liu oraz świetnie dysponowanym Francuzem Pascalem Martinot-Lagarde.
– W tym biegu zdecydowanie słabiej niż w półfinale poszło mi na starcie, ale w sumie jestem zadowolony. Miałem w Stambule trzy biegi, wiemy już z trenerem gdzie jesteśmy i nad czym musimy pracować – podsumował swój występ na HMŚ Arur Noga (źródło PZLA).
1 Aries Merritt USA 7.44
2 Xiang Liu CHN 7.49
3 Pascal Martinot-Lagarde FRA 7.53 PB
4 Andrew Pozzi GBR 7.58
5 Konstantin Shabanov RUS 7.60
6 Emanuele Abate ITA 7.63
7 Lehann Fourie RSA 7.69
8 Artur Noga POL 7.74
Niesamowity przebieg miała konkurencja na 3000 m mężczyzn. Tytuł z Doha obronił najbardziej doświadczony z biegaczy, 38-letni, urodzony w Kenii, Bernard Lagat. Zawody ułożyły się po myśli Amerykanina, gdyż równym, nie za mocnym jak na jego rekord życiowy tempem (1000 m: 2:38.45, 2000 m 5:16.92) bieg poprowadzili Kenijczycy. Reprezentant Stanów Zjednoczonych pobiegł doskonale taktycznie, trzymając się Kenijczyków i przyspieszając w najważniejszym momencie biegu. Pogoń za Lagatem wyglądała rozpaczliwie – Kenijczycy i faworyt do złota Mo Farah, jakby zdziwieni doskonałą formą rywala, próbowali dogonić go na kratach. Aż czterech biegaczy na mecie uzyskało wynik 7:41, ale Lagat był lepszy o 33 setne, które zadecydowały o zdobyciu przez niego najcenniejszego trofeum. Srebro dla Kenijczyka Choge (7:41.77), a brąz dla jego kolegi z reprezentacji Soi. Setnej sekundy zabrakło słynnemu Brytyjczykowi Mo Farah do medalu.
Bernard Lagat udowodnił, że mimo niemłodego, jak na biegacza,
wieku (38 lat), wciąż można wygrywać na najważniejszych imprezach
w lekkiej atletyce. (żródło: iaaf.org)
1 Bernard Lagat USA 7:41.44 (SB)
2 Augustine Kiprono Choge KEN 7:41.77
3 Edwin Cheruiyot Soi KEN 7:41.78
4 Mohamed Farah GBR 7:41.79
5 Dejen Gebremeskel ETH 7:42.60
6 Lopez Lomong USA 7:44.16 (PB)
7 Moses Ndiema Kipsiro UGA 7:44.59
8 Arne Gabius GER 7:45.01
Najszybszą kobietą mistrzostw została Veronica Cambel-Brown, która w biegu na 60 m uzyskała najlepszy wynik na świecie – 7.01. Jamajkę do ostatnich metrów goniła reprezentantka Wybrzeża Kości Słoniowej – Murielle Ahoure, której, oprócz zdobycia srebrnego medalu, udało się ustanowić rekord kraju (7.04). Brąz dla Amerykanki Madison (7.09).
Halowe Mistrzostwa Świata w Stambule bardzo dobrze będzie wspominać Pamela Jelimo. Mistrzyni olimpijska z Pekinu, która od trzech sezonów walczyła o powrót do formy, tym razem nie zawiodła swoich kibiców. Na 800 m zwyciężyła pewnie, ustanawiając najlepszy wynik na listach światowych – 1:58.83. Na pozostałych miejscach medalowych same niespodzianki. Srebro dla Ukrainki Lupu, która na 200 m do mety przesunęła się z czwartej pozycji. Brąz dla prowadzącej 600 m biegu Erici Moore. Amerykanka zdołała wytrzymać morderczą końcówkę biegu, ale z wyczerpania upadła na mecie.
Powrót na światowe salony Pameli Jelimo (źródło iaaf.org)
1 Pamela Jelimo KEN 1:58.83 (WL)
2 Nataliia Lupu UKR 1:59.67 (PB)
3 Erica Moore USA 1:59.97 (PB)
4 Fantu Magiso ETH 2:00.30 (PB)
5 Elena Kofanova RUS 2:00.67
6 Yuliya Rusanova RUS 2:01.87
Gospodarzem Halowych Mistrzostw Świata w 2014 roku będą Polacy. Już za dwa lata nasi lekkoatleci powalczą o medale w Sopocie. Wierzymy, że tam, przy własnej publiczności, biało-czerwoni sięgną po worek medali.
________________________________________________________________________
W Turcji rozgrywają się Halowe Mistrzostwa globu w lekkiej atletyce. Poranna sesja drugiego dnia zawodów upłynęła pod znakiem zmiennego szczęścia dla naszych biegaczy. Adam Kszczot awansował do finału HMŚ, niestety ta sztuka nie udała się Marcinowi Lewandowskiemu, który upadł na 200 m do mety… W biegu na 1500 m ósmą pozycję zajęła Angelika Cichocka. Dziś poznaliśmy także nowych mistrzów świata w biegach na 1500 m panów, 60 m ppł pań, 400 m pań i panów oraz 60 m panów.
Poranna część zawodów była pechowa dla Marcina Lewandowskiego. Polak upadł na 200 m do mety w drugim biegu eliminacyjnym i w ten dramatyczny sposób pogrzebał szanse na medal dla reprezentacji Polski. Wywrotkę spowodowało prawdopodobnie nadepnięcie przez przeciwnika (prawdopodobnie Lalanga) na stopę Marcina., wynikające z drobnego momentu zawahania Mistrza Europy z Barcelony. Gdy biegacze usłyszeli sygnał dzwonka, ogłaszający ostatnie okrążenie biegu, w stawce było bardzo ciasno. Każdy zawodnik chciał przejść na dogodniejszą pozycję i Polak niestety padł ofiarą przepychanek. Wielka szkoda.
Smutny Marcin tuż po upadku. (źródło iaaf.org)
– Marcin nie doznał żadnej kontuzji, ale to nie zmienia faktu, że zabraknie go w finale – powiedział w rozmowie z Rafałem Bałą brat i trener Marcina, Tomasz Lewandowski. – Wszystko szło według planu i Marcin był już gotowy na przesunięcie się do przodu. Jednak w decydującym momencie Lalang zabiegł mu drogę i stąd cała ta sytuacja. Oglądaliśmy powtórkę z sędziami, ale wnoszenie protestu niczego by nie zmieniło – mówił z żalem.
– Po kolizji przyklęknąłem na bieżni, pomodliłem się i… postawiłem kropkę nad "i". Czasu się nie cofnie, zdarzenia również. Trzeba o tym incydencie zapomnieć i skupić się na przygotowaniach do najważniejszego, olimpijskiego startu – powiedział "Lewy" w wywiadzie z TVP.
Po tym przykrym zdarzeniu, trzeci bieg eliminacyjny oglądało się z mocniejszym biciem serca. Na szczęście, Adam Kszczot, słynący ze świetnych rozwiązań taktycznych, nie zawiódł. Polak w bardzo bezpieczny sposób rozpoczął pierwsze 400 m, które pokonał na ostatniej pozycji. Potem zdecydował się objąć prowadzenie, a za Polakiem ruszył Czech Jakub Holusa. Przewaga obu biegaczy była tak duża, że na ostatnich metrach zdecydowanie zwolnili, Adam nawet ustąpił pierwszeństwa Holusie, i zawodnicy zdołali jeszcze w trakcie biegu podziękować sobie "żółwikiem" za dobrą rywalizację.
Sympatyczny gest polsko-czeski tuz przed metą. (źródło facebook.com)
– Było widać, że każdy mocno walczy. Nie chciałem ryzykować, tempo było szybkie i następowały dynamiczne zmiany, trzeba było podjąć decyzję o przesunięciu się do przodu. To był bardzo trudny bieg – powiedział halowy mistrz Europy po biegu.
Finał biegu już jutro 14:35. Co ciekawe, nie zobaczymy w nim żadnego z reprezentantów Kenii, ani Hiszpanii. Sensacją jest z pewnością awans młodego Belga i Amerykanina.
Sztafeta 4×400 m spisała się doskonale. Polacy awansowali z drugiego miejsca w drugim biegu eliminacyjnym. Drużyna trenera Józefa Lisowskiego uzyskała 3:07.99, trzeci czas eliminacji. Na pierwszej zmianie nieźle spisał się Jakub Krzewina, który przez ok 370 m biegł na drugiej pozycji, na ostatnich metrach wyprzedził go reprezentant Trynidadu i Tobago. Trzecią pozycję utrzymał Marcin Marciniszyn, najbardziej doświadczony zawodnik naszej ekipy. Doskonale pobiegł, przyjmujący pałeczkę Grzegorz Sobiński, który wyprowadził reprezentację Polski na drugą pozycję. To miejsce udało się utrzymać na ostatniej zmianie Łukaszowi Krawczukowi, który finiszował tuż za Brytyjczykiem. Wynik Polaków obudził kolejną nadzieję medalową w naszej reprezentacji. Oby "Lisowczycy" zregenerowali siły na jutrzejszy występ w finale.
Artur Noga awansował do półfinału z czasem 7.81. Polak był trzeci
w czwartym biegu eliminacyjnym. Niestety za burtą mistrzostw znalazł
się Dominik Bochenek, piaty w drugim biegu eliminacyjnym (7.85).
Artur Noga przebrnął eliminacje – oby w półfinale nogi mu jeszcze lepiej pracowały.
(fot: źródło iaaf.org)
Wieczorną sesję HMŚ otwierał finał biegu na 1500 m, z naszą reprezentantką Angeliką Cichocką. Podopieczna Jarosława Ścigały był a ósma.
Polka nie wytrzymała szarpanego tempa biegu i na mecie uzyskała czas
4:14.57, o około 7 sekund gorszy od rekordu życiowego. Angelika
próbowała w trakcie biegu przechodzić z końca stawki, ale mocne rywalki
robiły to samo. Dodatkowo Polka, chcąc uniknąć przepychanek, często
zbiegała na drugi tor, przez co pokonywała dłuższy dystans.
– Chyba zawiodła głowa, bo starałam się w trakcie biegu za dużo myśleć, zamiast robić swoje. Zostałam z tyłu stawki, długo biegłam po drugim torze, nie ruszyłam do przodu w odpowiednim momencie. No cóż, mam nadzieję, że to będzie dobra lekcja na przyszłość. W perspektywie igrzysk na pewno będę się przygotowywała na jednym dystansie. Czy to bedzie 800 czy 1500 m? Zdecydujemy z trenerem Jarosławem Ścigałą – powiedziała po biegu Angelika w rozmowie z Rafałem Bałą.
Zwyciężyła
faworytka, Genzebe Dibaba, która w pięknym stylu (4:05.78), równo dwie
sekundy przed Marokanką zdobyła złoty medal. Sensacyjną brązową
medalistką została Turczynka Alptekin, która rezultatem 4:08.74
poprawiła swój własny rekord kraju.
W finale panów na 1500 m najlepszy okazał się Abdalaati Iguider.
Reprezentant Maroko, który prowadził stawkę do kilometra, a potem został
zmieniony przez Turka Özbilena. Decydujące okrążenenie biegu było
bardzo emocjonujące. Iguider z całych sił walczył na finiszu z Turkiem,
dopingowanym przez rodaków, który nawet próbował zabiec rywalowi drogę.
Minimalnie, bo o 14 setnych lepszy okazał się Marokańczyk. Srebro dla
Turcji, a brązem musiała zadowolić się Etiopia.
1. Abdalaati Iguider MAR 3:45.21
2. Ilham Tanui Özbilen TUR 3:45.35
3. Mekonnen Gebremedhin ETH 3:45.90
Sensacyjnym złotym medalistą w biegu na 400 m został reprezentant Republiki Kostaryki Nery Brenes z rekordem mistrzostw 45.11! Wielką porażkę zaliczył mistrz świata z Daegu, Kirani James, ostatni w finale z 46.21. Grenadyjczyk od początku biegł ciężko, a jego stopy przypominały w biegu płetwy aniżeli nogi, na których zdobywał latem złoto w Korei.
1. Nery BRENES CRC 45.11 CR
2. Demetrius PINDER BAH 45.34 SB
3. Chris BROWN BAH 45.90 SB
Wśród pań zwyciężyła bardzo pewnie Sanya Richards-Ross, wyprzedzając o ponad sekundę Rosjankę Fedorivą. Brąz dla urodziwej Amerykanki Natashy Hastings.
1. Sanya Richards-Ross USA 50.79
2. Aleksandra Fedoriva RUS 51.76
3. Natasha Hastings USA 51.82
Wyśmienita płotkarka, Sally Pearson udowodniła, że będzie główną kandydatką do złotego medalu w Londynie. Australijka fenomenalnie pobiegła w finale na 60 m ppł, odstawiając drugą na mecie Brytyjkę Porter aż o 21 setnych sekundy (7.73 – najlepszy wynik na świecie, setnej sekundy zabrakło do rekordu mistrzostw). Brązowy medal zdobyła Alina Talay, Bułgarka uzyskała rekord sezonu 7.97.
Najszybszym człowiekiem mistrzostw został w biegu na 60 m Justin Gatlin. Mistrz Olimpijski z Aten, za którym ciągnie się zła sława po aferze dopingowej, zwyciężył zdecydowanie wynikiem 6.46. Srebro wywalczył Jamajczyk Nesta Carter, a brąz Dwain Chambers, halowy mistrz świata sprzed dwóch lat, który także zapisał się niechlubnie w karcie lekkiej atletyki za sprawą dopingowej wpadki.
1. Justin Gatlin USA 6.46
2. Nesta Carter JAM 6.54
3. Dwain Chambers GBR 6.60
Paulina Guba w pchnięciu kulą nie przebrnęła eliminacji. Młoda reprezentantka kraju zajęła 13 miejsce z wynikiem 17.15.
_________________________________________________________________________
W pierwszym dniu zmagań Polacy spisali się bardzo dobrze. Wszyscy
biegacze (Kszczot, Lewandowski, Chojecka i Cichocka) wywalczyli awans do
kolejnej rundy mistrzostw. Czwarte miejsce w pięcioboju zajęła Karolina
Tymińska. Tomasz Majewski po wspaniałym konkursie w pchnięciu kulą, w
którym trzykrotnie bił rekord Polski, zdobył brązowy medal (21.72).
W pierwszym biegu eliminacyjnym dobrze spisał się Adam Kszczot, który awansował z drugiego miejsca. Lider światowych list przez 600 m biegł na trzeciej pozycji, by tradycyjnie przyspieszyć na ostatnich 200 m. Na finiszu nie tracił sił na ściganie się z Hiszpanem Reiną i z czasem 1:50:14 awansował do kolejnej rundy.
– Przed mistrzostwami nie czuję presji ani stresu, mimo to że jestem liderem list światowych. Bieg był szybki, nie spodziewałem się tego, więc przejąłem kontrolę w drugiej części dystansu i na finiszowych metrach zachować zimną krew – powiedział po biegu Adam.
Przepustkę do półfinału wywalczył też Marcin Lewandowski, który zupełnie inaczej taktycznie rozegrał swój bieg. Polak w bardzo wolnym tempie (58.19 na 400 m, 1:26:53 na 600 m) prowadził stawkę, nie dając się wyprzedzić. Na ostatnim kole zaczęło się mocniejsze ściganie i mistrz Europy z Barcelony musiał pilnować miejsca. Na szczęście druga lokata za Belgiem Broeckiem z czasem 1:52:67 wystarczyła do awansu.
Marcin Lewandowski na końcówce biegu eliminacyjnego (źródło: iaaf.org)
Oprócz Polaków w eliminacjach dobrze prezentowali się Czech Jakub Holusa oraz Etiopczyk Aman. Warto tez zwrócić uwagę na młodego Brytyjczyka Joe Tomasa, który pewnie wywalczył awans do półfinału. Niespodzianką była porażka wicemistrza olimpijskiego Ahmeda Ismaila, który nie dostał się do kolejnej rundy biegu na 800 m.
Lidia Chojecka awansowała do finału biegu na 3000 m z ostatnim czasem – 9:02.93! Polka biegła bardzo dzielnie. Na pierwszym kilometrze biegu (3:08) trzymała się czołowej piątki, następnie, gdy tempo wzrosło (3:00), biegła ósma. Podwójna mistrzyni Europy z Birmingham czujnie zaatakowała na 400 m do mety, biegła wtedy na trzeciej-czwartej pozycji. Na finiszu rywalki nie odpuściły i Polka spadła na ósmą pozycję. Drugi bieg eliminacyjny był zdecydowanie szybszy od pierwszego i dzięki temu nasza zawodniczka z ostatnim czasem wywalczyła awans do niedzielnego finału.
W sesji popołudniowej Angelika Cichocka awansowała do finału, choć w swoim biegu zajęła szóstą pozycję. Na szczęście drugi bieg eliminacyjny był zdecydowanie szybszy od pierwszego i Polka weszła do finału z ostatnim czasem 4:09:50. Tempo biegu było równe, panie trzymały się w zwartej grupie. Nasza reprezentantka biegła dość asekuracyjnie, na ostatniej pozycji, dzięki czemu uniknęła przepychanek. Finał biegu już jutro o 17.00 polskiego czasu.
Tegoroczny pięciobój w wykonaniu pań przejdzie do historii za sprawą rekordu świata Natallii Dobrynski. Znakomita Ukrainka zgromadziła aż 5013 punktów i pokonała słynną Brytyjkę Ennis. Karolina Tymińska wyjedzie ze Stambułu niestety bez medalu, do którego zabrakło 77 punktów. Nasza najlepsza pięcioboistka uzyskała rekord sezonu wynikiem 4725 (60 m ppł: 8.52, skok wzwyż: 1.72, pchnięcie kulą: 14.68, skok w dal: 6.49, 800 m: 2:08.25), który uplasował ją na czwartym miejscu ex aequo z Rosjanką Chernową. W swojej koronnej konkurencji, biegu na 800 m, Polka zajęła drugą pozycję, tuż za świetnie finiszującą Ennins.