Mikołaj Raczyński
Trener biegania. Zwolennik upraszczania treningu i sprowadzania biegania do maksymalnej dawki radości. W wolnych chwilach podbija scenę amatorskiego kolarstwa szosowego. Znany także jako Biegający Filozof.
W pierwszym tekście podsumowującym nasz projekt „Tlen vs interwał” poznaliście wyniki uczestników oraz ich odczucia dotyczące eksperymentu. Teraz przyszedł czas na pierwsze porównanie obu szkół. Która z metod treningowych w tych przygotowaniach okazała się skuteczniejsza? Odpowiedź nie jest taka prosta.
Przygotowania do półmaratonu trwały 10 tygodni, przez cały ten okres uczestnicy trenowali 4 razy w tygodniu. U każdej z grup trening składał się z dwóch akcentów i dwóch rozbiegań (czasami z przebieżkami).
W grupie tlenowej głównymi akcentami były biegi ciągłe, które z tygodnia na tydzień stawały się coraz dłuższe – uczestnicy zaczynali od 6km, a kończyli nawet na 14km. W pierwszej fazie akcentem dodatkowym w tej grupie były swobodne podbiegi.
Z kolei w grupie interwałowej najważniejszymi treningami były zabawy biegowe, początkowo realizowane na krótkich i szybkich odcinkach. Z czasem te odcinki były wydłużane i biegane w intensywności półmaratonu. Najdłuższym ciągłym odcinkiem (poza rozbieganiem) było 8 minut biegane w intensywności startu, czyli niecałe 2 kilometry. Dodatkowymi akcentami były krótkie i dynamiczne podbiegi.
Biorąc pod uwagę tylko aspekt fizjologiczny wiele treningów obu grup było zbliżonych, dlatego że zarówno biegi ciągłe na średniej intensywności, jak i treningi progowe na odcinkach 5 czy 8 minut można uznać za trening typowo wytrzymałościowy. Jednak metody stosowane przez te grupy były zupełnie inne – „tlenowcy” wszystkie treningi wykonywali ciągiem, a „interwałowcy” stosowali metodę przerywaną. Dodatkowo – przedstawiciele grupy interwałowej po dłuższych odcinkach „przecierali” się na krótkich zabawach biegowych, a tego nie było w drugiej grupie.
Jeśli chodzi o kilometraż, to nie było wielkiej różnicy, przedstawiciele obu grup biegali około 55-60 kilometrów w tygodniu. W ogólnym rozrachunku przedstawiciele szkoły tlenowej przebiegli około 5% więcej kilometrów. Dokładne „cyferki” mogą się trochę różnić w zależności od konkretnej realizacji zadań treningowych.
Uczestnik | Uzyskany wynik | Dotychczasowy rekord | Zmiana rekordu |
---|---|---|---|
Wojtek (28 lat, 4 lata treningu biegowego) | 1:29:00 | 1:32:30 | -3:30 |
Kris (42 lata, 11 lat treningu biegowego) | 1:32:42 | 1:24:50 (wynik aktualny: 1:31:52) | +0:50 |
Kamil (34 lata, 2 lata treningu biegowego) | 1:26:25 | 1:29:03 | -2:38 |
Radek (51 lat, 7 lat treningu biegowego) | 1:30:29 | 1:29:45 | +0:44 |
Magda (33 lata, 6 lat treningu biegowego) | 1:28:53 | 1:33:39 | -4:46 |
Trzy osoby trenujące według szkoły interwałowej poprawiły swoje rekordy życiowe, a dwóm biegaczom trochę do tego zabrakło. Już „gołym okiem” można zauważyć, że jeśli uczestnicy poprawiali wyniki, to znacząco. Najmniejsza poprawa to 2:38, co na tym poziomie oznacza aż 650 metrów różnicy, czyli trochę to uplastyczniając – w tym roku Kamil już był na mecie, a w poprzednim roku do mety brakowało mu jeszcze ponad 600 metrów. W przypadku Magdy ta różnica jest jeszcze większa, bo ponad kilometrowa. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że wynik Magdy jest tym bardziej imponujący, że w tak dużym biegu jak Półmaraton Warszawski zajęła ona 43 miejsce wśród kobiet.
Natomiast jeśli chodzi o biegaczy, którzy się nie poprawili, czyli Krisa i Radka, to zabrakło im stosunkowo niewiele, bo poniżej minuty. W przypadku Krisa wynik mógłby być lepszy, ale jak sam przyznał na ostatnich kilometrach już „odpuścił”, bo nie widział szans na „złamanie” 90 minut. Z kolei Radek na mecie zameldował się 44 sekundy po swoim rekordzie życiowym.
Sumując wszystkie wyniki, a dokładniej rzecz ujmując starty i zyski do najlepszych wyników, to w grupie interwałowej każdy uczestnik poprawił się średnio o 112 sekund, czyli niecałe dwie minuty. Odrzucając wynik najlepszy i najgorszy, uzyskamy średnią poprawę na bardzo zbliżonym poziomie, bo 108 sekund.
Uczestnik | Uzyskany wynik | Dotychczasowy rekord | Zmiana rekordu |
---|---|---|---|
Marcin (42 lata, 5 lat treningu biegowego) | 1:28:05 | 1:28:51 | -0:46 |
Marcin (51 lat, kilkanaście lat treningu biegowego) | 1:28:30 | 1:29:15 | -0:45 |
Adam (43 lata, 5 lat treningu biegowego) | 1:28:34 | 1:29:00 | -0:26 |
Bartek (48 lat, 6 lat treningu biegowego) | 1:37:10 | 1:30:23 | +6:47 |
Tomek (36 lat, 9 lat treningu biegowego) | 1:30:25 | 1:33:30 | -3:05 |
Przy wynikowej analizie grupy tlenowej pominiemy Bartka, gdyż wziął udział w Półmaratonie Warszawskim mocno osłabiony chorobą i nie miał szans na uzyskanie wartościowego wyniku. Poza Bartkiem swoje rekordy życiowe poprawili wszyscy biegacze z tej „szkoły”. Jednak łatwo zauważyć, że te progresy są mniej imponujące niż wśród „interwałowców”, bo tylko Tomek zaliczył poprawę większą niż minuta.
Średnio przedstawiciele tej grupy poprawili się o 75 sekund, jednak jeśli – podobnie jak w grupie interwałowej – odrzucimy najlepszy wynik, to poprawa jest wyraźnie mniejsza, bo „tylko” o 39 sekund.
Na wstępie warto zaznaczyć, że obie metody okazały się skuteczne, bo większość uczestników poprawiła swoje rekordy życiowe. Dokonali tego mimo spokojnego treningu, który nie opierał się na dużej objętości i częstotliwości. Doskonale pokazuje to, że cztery treningi w tygodniu to bardzo dobra dawka treningu, która będzie w zupełności wystarczająca dla większości biegaczek i biegaczy amatorów (uczestnicy projektu ukończyli Półmaraton Warszawski wśród 10% najszybszych!).
Warto podkreślić, że w ramach projektu poprawili się zarówno biegacze mający już długi staż treningowy, jak i zaczynający swoją przygodę z tym sportem.
Trening tlenowy okazał się „gwarantem sukcesu”, bo wszyscy uczestnicy, którzy w pełni zdrowia stanęli na starcie półmaratonu, poprawili swoje rekordy życiowe. Nie były to może znaczące poprawy, bo średnio o 75 sekund, jednak biorąc pod uwagę duży staż biegowy przedstawicieli tej grupy oraz ich wiek – można uznać to za spory sukces.
Z kolei trening interwałowy sprawił, że rekordy życiowe poprawiło 3 z 5 przedstawicieli tej szkoły. Jednak jeśli „interwałowcy” się poprawiali, to w imponującym stylu, bo licząc czasy tylko tej „rekordowej” trójki, to zanotowali oni progres średnio o 218 sekund, czyli sporo ponad 3 minuty. Biorąc pod uwagę tylko 10 tygodni treningu, jest to wynik imponujący.
Jednak należy pamiętać, że dwóch biegaczy z tej grupy nie poprawiło swoich wyników. Radek od początku przygotowań narzekał na brak treningów wytrzymałościowych, gdyż przyzwyczajony był do typowo tlenowego biegania. Z kolei Kris przez całe przygotowania czuł się bardzo dobrze, zabrakło tylko „kropki nad i” w postaci zadowalającego wyniku.
Każdy uczestnik projektu to zupełnie inna historia i inne możliwości. Jednak nawet przy tak wąskiej grupie można zauważyć pewne prawidłowości. Nasz eksperyment pokazał, że spokojny trening oparty na biegach ciągłych z dużym prawdopodobieństwem przyniesie poprawę, ale nie będzie ona imponująca. Z kolei trening interwałowy, realizowany w dużej mierze na wyższych intensywnościach nie musi „pasować” każdemu, jednak może spowodować, że progres będzie dużo większy niż w przypadku treningu ciągłego.
Podsumowując – projekt pokazał przede wszystkim, że mogą być różne drogi prowadzące do jednego celu, jakim w tym przypadku był półmaraton. Przykłady naszych biegaczy pokazały, że metoda interwałowa może być trochę bardziej ryzykowna, ale zarazem daje szansę na większy postęp, z kolei metoda tlenowa okazała się bardzo skuteczna, ale trochę mniej imponująca.
Oczywiście projekt „Tlen vs interwał” nie był badaniem naukowym, a eksperymentem społecznym, w ramach którego biegacze mogli poznać różne metody treningowe. Nie oznacza to jednak, że „uciekamy” od nauki, wręcz przeciwnie – uczestnicy dwukrotnie (na początku i na końcu projektu) przeszli przez badania wydolnościowe. Jak wypadły wyniki tych badań przedstawimy w kolejnym tekście.