17 października 2016 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

New Balance MT610 v4 [TEST]


Już od jakiegoś czasu szukałem nowych butów treningowych w których mógłbym biegać po okolicznych lasach. Dzięki uprzejmości portalu bieganie.pl nadarzyła się okazja przetestowania trailówek New Balance MT610BG4.  

Wygląd/parametry

Pierwsze wrażenie po wyjęciu z pudełka, jakie to musi być ciężkie. Buty sprawiają wrażenie masywnych, potęguje to jeszcze solidna podeszwa, swoją grubością przypominająca nieco buty Hoka. Buty są w idealnych do biegania terenowego kolorach. Czarna cholewka i czarna wyściółka z szarą podeszwą. Nieco ożywienia dodają zielone wstawki i tradycyjne duże logo firmy.

Cholewka wzmacniana jest naprasowanymi wstawkami, palce chronione są przed uderzeniami o wystające korzenie czy leżące na trasie kamienie przez masywny i dość sztywny przód. Po bokach i z przodu producent umieścił elementy odblaskowe. Materiał cholewki jest jednolity i dość sztywny, co daje wrażenie solidności i pozwala wierzyć, że nie są mu straszne wszelkie przeszkody leżące na leśnych ścieżkach. Sprawia wrażenie słabo oddychającego, ale na szczęście jak pokazał czas nie jest źle. But jest dość przewiewny i biega się w nim komfortowo nawet w wysokich temperaturach.  

nb619_1.jpg

Podeszwa jest kombinacją dwóch rodzajów bieżnika i o ile cholewka mogłaby należeć do terenowca, któremu nie są straszliwe najtrudniejsze górskie trasy, podeszwa od razu ujawnia jego prawdziwe przeznaczenie. MT610BG4 to but dla biegających po asfalcie i chcących od czasu do czasu „skoczyć w bok” albo tych, którzy lubią leśne i polne ścieżki do których muszą dobiec kawałkiem asfaltu. Jeżeli jednak ktoś bardziej zaawansowany szuka wygodnego buta do nabijania kilometrów nie zawiedzie się. Bieżnik jest stosunkowo płytki i jest kombinacją szerokich i płaskich elementów mających zapewnić komfortowe bieganie po twardych nawierzchniach który równocześnie wystaje na tyle, by zapewnić dobrą przyczepność w niezbyt wymagającym terenie.

Komfort używania

Pierwsze założenie i od razu potwierdza się to, co widać po wyjęciu z pudełka. To typowy „kanapowiec”.  But jest wygodny, szeroki przód zapewnia swobodę palcom. Cholewka dobrze opina stopę. Mięsisty język nawet po mocnym zasznurowaniu butów nie powoduje ucisku na śródstopie. Pięta jest miękko otulona przez materiał. Po zrobieniu kilku kroków ma się wrażenie uginania podeszwy, jakby w środku był jakiś żelowy wkład. Komfort maksymalny. Widać, że but przeznaczony jest dla osób chcących mieć pewność, że stopy będą miały ochronę z każdej strony. Minus dostają sznurówki które lubią się rozwiązywać.

nb610_3.jpg

Wrażenia z użytkowania.

Na początku muszę zaznaczyć, że na co dzień biegam w innych butach ze stajni New Balance w modelu Minimus Trail 10v2 i Adidas Kanadia TR 7. Do sześćset dziesiątek musiałem się przyzwyczaić. Po pierwszym treningu miałem wrażenie, że w tych butach się  zapadam. Przeszkadzała ich „kanapowość” i co za tym idzie ciężar. Potrzebowałem kilku treningów do tego, żeby się do nich przyzwyczaić. Ostatecznie prawie odstawiłem Minimusy, Kanadie są używane tylko na zawodach, a podstawowym butem treningowym jest właśnie MT610BG4. Buty świetnie spisują się na leśnych i polnych ścieżkach. Dzięki uniwersalnemu bieżnikowi wygodnie można biegać po asfaltowych i betonowych drogach. Komfort na twardej nawierzchni nie jest gorszy od tego, jaki zapewniają buty przeznaczone typowo na asfalt (w czasie urlopu przebiegłem około 60 km po chorwackich asfaltach i nie zrobiło to na bieżniku żadnego wrażenia). Co istotne są bardzo wygodne. W ciągu całego użytkowania nie miałem żadnego problemu z otarciami. Bieżnik jak wyżej wspomniałem jest uniwersalny i problemy zaczynają się dopiero, kiedy wychodzimy na trening po deszczu, a droga zmienia się w błotną breję. Wypustki bieżnika są stosunkowo płytkie i o ile nie ma to żadnego znaczenia na suchej drodze, to na błocie but zwyczajnie się ślizga. Podeszwa nie ma czym wgryźć się w błoto i wtedy trzeba naprawdę uważać. Co istotne, buty dobrze odprowadzają wodę pomimo dość wysokiego otoku.

nb610_4.jpg

Sześćset dziesiątki dzięki komfortowi jaki dają możemy zabierać na różne treningi. Biegam w nich dystanse od kilku do chyba najdłuższego 28 kilometrowego wybiegania w Rudawach Janowickich. Na górskim treningu w czasie zbiegów stopa była pewnie opięta przez but i nie przesuwała się w nim. Jednocześnie szeroki przód zapewniał wystarczająco dużo miejsca. Podeszwa dobrze izoluje od podłoża. Na szutrowych, czy kamienistych odcinkach nie czuć wbijających się w nią kamieni.

Trwałość  

W  MT610BG4 biegam od końca lipca. Po prawie trzech miesiącach mają na liczniku 570 km. Buty po umyciu są praktycznie jak nowe. Podeszwa nie ma prawie żadnych śladów zużycia. Jedynie jest nieco „ugnieciona”, no ale swoje niestety ważę. Wszystkie szwy trzymają, tylko zapiętek ma ślady lekkiego zużycia. Minimalne ślady użytkowania widoczne są również na cholewce, w miejscu zginania się butów. Reasumując, naprawdę solidne buty. Dla porównania, w Kanadiach o dużo mniejszym przebiegu zapiętek i siatka cholewki są już w kilku miejscach poprzecierane. Myślę, że kolejne 500 km, a kto wie, może i więcej jeszcze przed nami.

nb610_5.jpg

Podsumowanie

Trochę bałem się tych butów, ich masywności i przesadnego komfortu. Niewątpliwie nie są to buty dla osób chcących robić życiówki na górskich zawodach (choć dla tych, którzy chcą je po prostu przebiec w sprzyjających warunkach pogodowych już tak). Będą idealne dla tych, którzy chcą pobiegać po pobliskim parku czy lesie, a nie chcą zabierać na trening swoich asfaltówek. Zdecydowanie polecam, choć trzeba się spieszyć, bo to już dość stary model i są coraz trudniej dostępne.
 
 nb610_6.jpg

Możliwość komentowania została wyłączona.