15 stycznia 2015 Redakcja Bieganie.pl Sport

Za nami (udany) debiut PGE On The Run


We wtorek – 13 stycznia, w warszawskich Łazienkach Królewskich, odbył się pierwszy bieg z cyklu PGE – On The Run. Niemal wszyscy uczestnicy są zachwyceni nową imprezą.

1
Mimo, że Bieganie.pl nie objęło nowego biegu swoim medialnym patronatem, postanowiłem podzielić się z Wami swoimi wrażeniami. Dlaczego? Bo nowy, biegowy produkt, jaki przyszło nam skonsumować, jest naprawdę smakowity.

Na co dzień nie można tam nawet spacerować, my – pobiegliśmy

Ideą On The Run jest promocja spektakularnej iluminacji świetlnej na terenie warszawskiej Agrykoli i częściowo – Łazienek Królewskich, którą popełniło PGE. Właśnie dlatego 5-kilometrową trasę wytyczono niemal w całości na terenie Parku – Muzeum. Sam ten fakt stanowi nie lada gratkę (jeszcze kilka lat temu biegacze mieli zakaz wstępu do Łazienek, a do dzisiaj jego włodarze krzywym okiem patrzą się na wszelkie imprezy masowe mające odbywać się na jego terenie). W tym wypadku była ona podwójna – bo bieg odbywał się wieczorem (starter wystrzelił o 20:30), kiedy to do Łazienek, z racji braku stałego oświetlenia, nie mają na co dzień wstępu żadni zwiedzający.

W jaki sposób biegacze nie potykali się o własne nogi w takiej ciemnicy? Na potrzeby imprezy na całej trasie rozstawiono dodatkowe oświetlenie, które dodawało jej niesamowitego uroku. Ale nie było to jedyne, nomen omen, źródło świata na jakie mogliśmy liczyć.
2
25 zł za pakiet startowy, a w nim…
W kosztującym, jak na warszawskie realia, mało – bo 25 zł, pakiecie startowym znajdowała się czołówka (sic!), z trzema regulowanymi światłami. Do tego każdy z biegaczy otrzymał koszulkę techniczną (niestety, wszystkie w rozmiarze XL – co można wyjaśnić, przyjmując, że startujący narzuciliby ją na kurtkę), a na mecie – medal, płachtę termiczną oraz m.in. napój.
Dzięki wieczornej porze, znakomitemu oświetleniu i pozbawionej wpadek, szeroko rozumianej, logistyce bieg miał niesamowitą atmosferę. Dodatkowym, niekwestionowanym plusem była mała ilość uczestników (limit ustalono na 550 osób). Dzięki temu, każdy z biegaczy mógł, bez martwienia się o zdeptanie m.in. w strefie mety, chłonąć z biegu to, co w nim najlepsze. I o to chodzi!
Kolejna edycja biegu ma się odbyć w walentynki (14.02) lub w ich okolicach. Biorąc pod uwagę sukces pierwszej jego odsłony – miejsca rozejdą się zapewne w kilka godzin. Jako biegacz – już zacieram ręce, jako dziennikarz – liczę na to, że nowa, ciekawa konkurencja przyczyni się do stałego podnoszenia jakości… przez twórców innych imprez.
Stronę biegu znajdziecie TUTAJ>>

Możliwość komentowania została wyłączona.