ateny
3 lipca 2022 Aleksandra Konieczna Sport

Nieolimpijscy mistrzowie igrzysk


W 1976 roku, gdy igrzyska rozegrano w Montrealu, świat zachwycał się nie tylko Ireną Szewińską, która biła rekord świata na 400 metrów, ale również żył wyczynem Kubańczyka Alberto Juantoreny, który podczas jednej imprezy zwyciężył na dystansach 400 i 800 metrów. Do dziś biegacz jest jedynym olimpijczykiem, który dokonał tej sztuki. Stało się tak dlatego, że igrzyska rozegrane w 1906 roku w Atenach uznawane są za „nieoficjalne”. Tymczasem już na początku XX wieku Paul Pilgrim dokonał tego samego, co Kubańczyk. Poznajmy historię zawodów, które uratowały olimpijską ideę oraz dwóch wyjątkowych sportowców.

Nim opowiemy o wyczynie amerykańskiego lekkoatlety, to zanurzmy się w historię olimpijską. Przypomnijmy, że pierwsze nowożytne igrzyska odbyły się w 1896 roku w Atenach (to podczas tej imprezy zaistniał m.in. Australijczyk Edwin Flack). Kolejne olimpijskie zmagania odbyły się natomiast w 1900 roku w Paryżu, a cztery lata później w Saint Louis. Oba wydarzenia nazwać można co najmniej mało udanymi i będącymi jedynie dodatkiem od innych imprez. We Francji królowała Wystawa Światowa, a w USA z igrzysk zrobiono niemalże karykaturę – za ocean nie wybrał się nawet, przeczuwający nadchodzącą klęskę, baron de Coubertin. Ruch i ideę olimpijską trzeba było więc ratować i szybko zwrócono się w stronę Grecji.

Gospodarze pierwszych nowożytnych igrzysk patrząc na porażki Francji i USA mogli jedynie głośno powiedzieć: „a nie mówiliśmy?”. Grecy od początku bowiem rościli sobie prawa do organizacji olimpijskich zmagań i wręcz chcieli, by wszystkie imprezy rozgrywać u nich. Ich pomysł stał jednak w sprzeczności wobec koncepcji de Coubertina, który pragnął, by olimpijska idea była szerzona na świecie, a zawody były rozgrywane w różnych jego częściach. W związku z tym Grecy zgłosili pomysł organizacji imprezy, która byłaby formą „międzyigrzysk” i była rozgrywana pomiędzy kolejnymi igrzyskami olimpijskimi. Gdy faktem stały się porażki Paryża oraz Saint Louis pomysł stał się niezwykle atrakcyjny dla Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Włodarze światowego sportu zdecydowali się wcielić go w życie i dzięki temu sportowcy do Aten wrócili w 1906 roku – dokładnie 10 lat po pierwszych nowożytnych igrzyskach.

Grecki sukces

Nowy typ zawodów – nazywany Igrzyskami Greckimi lub „międzyigrzyskami” – miał odbywać się cyklicznie i ściągać najlepszych sportowców do tego kraju. I rzeczywiście ochoczo przybyli oni do Grecji w 1906 roku. Frekwencja i zainteresowanie imprezą były wyższe niż dwa lata wcześniej w USA. W zawodach wzięło udział aż 854 sportowców z 20 państw. W tym sześć kobiet.

To również te zawody, które de Coubertin przyjął dość chłodno i które do dziś mają status nieoficjalnych, wprowadziły wiele znanych do dziś olimpijskich tradycji. Ich organizację opisuje portal Greek News Agenda. Po raz pierwszy sportowcy musieli zgłaszać swój udział za pośrednictwem narodowych komitetów olimpijskich. Również pierwszy raz w historii przygotowano ceremonię otwarcia, która została potraktowana jako osobne wydarzenie. To podczas niej odbył się debiutancki pochód przedstawicieli wszystkich startujących ekip z narodowymi flagami. Dodatkowo organizatorzy przygotowali także ceremonie zakończenia imprezy, a moment wręczania medali uświetnili wciąganiem na maszt flag państw, z których pochodzili medaliści.

Powszechnie impreza, którą rozegrano w dniach 22 kwietnia – 2 maja 1906 roku jest dzisiaj opisywana jako ta, która przyczyniła się do podtrzymania raczkującej olimpijskiej idei. Również i podczas niej rozbłysły gwiazdy kilku interesujących zawodników. Wspomnimy dziś człowieka, którego wyczyn lata później skopiował Juantorena oraz maratończyka – Billy’ego Sherringa.

Fala uderzyła

Paul Pilgrim urodził się w 1883 roku w Nowym Jorku. O jego młodości i początkach sportowej kariery wiadomo bardzo niewiele i to mimo tego, że biegacz w 1904 roku został mistrzem olimpijskim. W Saint Louis wystartował w trzech konkurencjach – biegach na 400 i 800 metrów oraz w wyścigu drużynowym na dystansie 4 mil. W występach indywidualnych spisał się przeciętnie i nie wszedł do pierwszej szóstki. W zespołowej rywalizacji do boju stanęły natomiast jedynie dwie drużyny – lepsza okazała się ta, w skład której wchodził Pilgrim. Mimo tego, że na szyi zawodnika zawisło złoto, to nie był on traktowany poważnie w kontekście rywalizacji w Atenach.

Początkowo Amerykanin miał nawet nie wyjechać do Grecji. Do teamu dołączył w ostatniej chwili i w związku z tym musiał do Aten odbyć samotną podróż. Jak się okazało, to właśnie ten element w pewnym stopniu zdecydował o jego sukcesie. Faworytem zmagań na dystansie 400 metrów był bowiem Harry Hillman – trzykrotny mistrz olimpijski z 1904 roku. Niestety, podobnie jak inni lekkoatleci doznał on kontuzji, gdy w statek, którym amerykańska reprezentacja podróżowała do Grecji, uderzyła fala. Mimo kłopotów Hillman stanął na starcie, ale zaprezentował się słabo.

W dwie doby

30 kwietnia 1906 roku rozegrano finałowy pojedynek na dystansie 400 metrów. Tempo od początku biegu mieli nadawać Brytyjczyk Wyndham Halswelle (późniejszy mistrz olimpijski z 1908 roku) oraz Australijczyk Nigel Barker. Towarzyszyć próbowali im Hillman oraz dość niespodziewanie Pilgrim. Gdy pierwszy z Amerykanów odpadł z czołówki, to fantastycznym finiszem popisał się drugi z zawodników. Paul na ostatnią prostą wbiegł jako trzeci, by z zaskakującą lekkością wyminąć dwóch rywali i sięgnąć po złoto.

Pilgrim, który zaskoczył rywali, dzień później znów pokazał swój kunszt. 1 maja rozegrano bowiem finał biegu na dwukrotnie dłuższym dystansie. Faworytem biegu był Amerykanin Jim Lightbody – trzykrotny mistrz olimpijski z 1904 roku. Aktualny mistrz olimpijski postawił nie czekać na finisz i już na początku wyścigu objął prowadzenie. Ku jego zaskoczeniu jedynym rywalem, który wytrzymał narzucone tempo był Pilgrim, który ponownie popisał się znakomitym finiszem. Rodacy z ogromną przewagą wbiegli na metę, jednak o niespełna metr szybszy był Paul, który momentalnie stał się gwiazdą. Dwie wygrane w dwa dni stały się faktem.

Jeśli w historii szukamy sportowca, który idealnie wykorzystał szczytowy moment swojej kariery, to był nim właśnie Paul Pilgrim. Dwa lata później w 1908 roku podczas igrzysk w Londynie Amerykanin nie błyszczał. Odpadł w przedbiegach rywalizacji. Po zakończeniu zawodów w Atenach prawdopodobnie nigdy więcej nie wygrał żadnego innego wyścigu. Przez lata był natomiast dyrektorem New York Athletics Club.

Koń wyścigowy

Kolejnym z zawodników, którego gwiazda w Atenach rozbłysła był Kanadyjczyk Billy Sherring. Jego historia także jest dość nietypowa i zaskakująca. Sherring urodził się w 1877 roku i szybko pokazał maratoński talent. Już jako 20-latek stanął bowiem na podium wyścigu Around the Bay Road Race – rozgrywanego do dziś biegu, który jest najstarszym wyścigiem szosowym odbywającym się w Ameryce Północnej. W kolejnych edycjach zawodów – w 1899 oraz 1903 roku nie miał sobie równych. Sukces Sherringowi przyniósł również występ w prestiżowym maratonie w Bostonie – w 1900 roku zajął w nim drugie miejsce. Wyniki uzyskiwane przez Kanadyjczyka realnie pozwalały mu więc myśleć o olimpijskim starcie i do tego został wyznaczony przez rodzimy komitet olimpijski. Organizacja zawodnikowi podarowała jednak tylko formalną nominację, ale środki na podróż do Aten musiał zdobyć sam.

Maratończyka zdecydowali się wesprzeć przyjaciele oraz rodzina, którzy urządzili dla niego zbiórkę. Prawdopodobnie udało im się uzyskać około 90 dolarów – kwotę zdecydowanie zbyt małą, by zawodnik mógł udać się w podróż do Grecji. Suma była jednak wystarczająca, by podjąć ogromne ryzyko, którym było zaufanie koniowi o imieniu Cicely. Jak podaje strona kanadyjskiej Galerii Sław – zdesperowany biegacz, który wiedział, że nie posiada odpowiednich funduszy na zapewnienie sobie szansy startu, udał się na tor wyścigowy dla koni. Tam zdecydował się postawić cała posiadaną kwotę w zakładach sportowych. I jak się okazało, był to fantastyczny krok. Koń Cicely nie zawiódł i okazał się najlepszy. Wygrana zapewniła Sherringowi środki na podróż do Grecji.

Maraton tragarza

O ile zarobiona w zakładach kwota pozwoliła Kanadyjczykowi wyruszyć do Aten, o tyle nie była ona wystarczająca, by ten mógł tam w spokoju przygotowywać się do startu. Do kraju dotarł na siedem tygodni przed rozegraniem biegu maratońskiego. Jedna z opowieści mówi, że podróżował nawet statkiem dla bydła. W Grecji, by móc przeżyć mężczyzna rozpoczął pracę na dworcu kolejowym. Jako tragarz zarabiał na swoje utrzymanie, a także zaznajamiał się z greckim klimatem. Jego organizm, podczas fizycznej pracy, w naturalny sposób adaptował się do warunków panujących w tym kraju.

Bieg maratoński rozegrano na historycznej trasie, którą przed setkami lat miał przebyć Filippides. Lokalna publika liczyła więc na to, że w wyścigu zwycięży jeden z Greków – rosłych i silnych mężczyzn, którzy tego dnia stanęli na starcie i walczyli z trudnymi, upalnymi warunkami. Najlepszy okazał się jednak drobny Kanadyjczyk, który biegł w wielkim kapeluszu oraz koszulce z koniczyną. Sherring wyścig rozegrał pod swoje dyktando. Dość szybko objął prowadzenie i wypracował sobie tak wielką przewagę, że na moment zdecydował się nawet zwolnić i zrobić krótką przerwę na spacer, by zebrać siły na ostatnie kilometry biegu.

Razem z królem

Gdy Kanadyjczyk dotarł na stadion miał bardzo dużą przewagę nad kolejnym zawodnikiem. Mógł więc fetować swój sukces. I to w otoczeniu rodziny królewskiej. Książę Jerzy miał być pod takim wrażeniem wyczynu Kanadyjczyka, że u jego boku pokonał ostatnie okrążenie wyścigu. Według legend Sherring miał być tak zmęczony, że na mecie ważył o kilka kilogramów mniej. Długo czekał jednak na kolejnego z zawodników – srebrny medalista stracił około siedmiu minut do zwycięzcy.

Kanadyjczyk do kraju powrócił jako wielki bohater. Dzięki sukcesowi zmienił się również jego status majątkowy – jego rodzinne miasto przyznało mu nagrodę w wysokości 5000 dolarów. Kolejne 400 dolarów w ramach podziękowania dołożyło Toronto. Sherring, który przez kolejne lata życia pracował jako celnik, do dziś jest wspominany. W hołdzie maratończykowi jego imię nadano jednemu z parków, a także dwóm kanadyjskim miastom. To również on miał zainspirować włodarzy greckiego klubu biegowego Panathinaikos do umieszczenia koniczyny w ich logo.

Bez powtórki

Zawody z 1906 roku niewątpliwie były udaną imprezą. Międzynarodowy Komitet Olimpijski, mimo sprzeciwu de Coubertina, początkowo planował ich kolejne edycje. Ostatecznie – nigdy ich nie rozegrano. Przeszkodziły trudności organizacyjne oraz sytuacja polityczna. W pierwszym przypadku trudne okazało się przygotowanie do kolejnej imprezy – czyli igrzysk w 1908 roku – w relatywnie krótkim czasie. Dodatkowo takie wydarzenia jak m.in. rewolucja młodoturecka zmieniły priorytety włodarzy państw bałkańskich.

Zapomniany Paul Pilgrim oraz legendarny Billy Sherring nie są tytułowani mistrzami olimpijskimi. Zadbał o to de Coubertin, który nigdy nie uznał imprezy za oficjalną, a także „zawetował” jej wyniki. Dwukrotnie próbowano nawet zmienić status zawodów – wniosek o uznanie ich za igrzyska olimpijskie wnoszono w 1948 oraz 2003 roku. Niestety, nie zyskał on aprobaty. I to mimo tego, że ateńskie „nie-igrzyska” miały w sobie więcej olimpijskiego ducha niż prawdziwe paryskie i amerykańskie igrzyska. Dobrze, że tego nie zabrakło startującym, których historie do dziś potrafią wzbudzać emocje.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Aleksandra Konieczna
Aleksandra Konieczna

Pasjonatka sportu, którą bardziej niż listy wyników i cyferki interesują ludzkie historie. Szuka odpowiedzi na pytanie: „jak do tego doszło?”. Zwolenniczka długich dziennikarskich form i opowiadania barwnych historii. W szczególności zajmuje się sportami zimowymi, żużlem oraz lekkoatletyką