Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Czy można być rekordzistą kraju na 400 m i w maratonie? Można. Dowiodła tego Nazret Weldu z Erytrei, która w ostatnią niedzielę wygrała Daegu Marathon.
12 edycja koreańskiego maratonu była absolutnym popisem 32-letniej reprezentantki Erytrei. Wynikiem 2:21:56 o 92 sekundy poprawiła rekord trasy. Dostało się też życiówce i rekordowi Erytrei zarazem. 2:28:07 z maja 2021 zostało pobite tak mocno, że powinno zostać zabrane ambulansem na najbliższy SOR.
Niedzielny występ robi tym większe wrażenie, że jeszcze w sierpniu Weldu finiszowała na odległym 43 miejscu (z czasem 2:37:01) podczas olimpijskiego maratonu w Sapporo. Nie tylko za plecami Karoliny Nadolskiej (14 m-ce), ale też za Aleksandrą Lisowską (35 m-ce).
Zanim Nazret Weldu zaczęła wydłużać się w kierunku maratonu, radziła sobie dobrze na krótszych dystansach. Jej 54.99 na 400 m, które uzyskała jako 17-latka, pozostaje rekordem kraju. Rzadko zdarza się, żeby maratonki miały aż taki zapas prędkości. Przeglądając życiówki na jedno okrążenie naszych długasek, przeważają wyniki na poziomie 58-62 sekund.
Jak na razie Weldu może pochwalić się dość oryginalną kompozycją rekordów kraju, jakim jest połączenie sprinterskich 400 m z maratonem i półmaratonem (1:09:47, New Dehli 2020). Rekord Erytrei na 5000 m to klasowe 14:55.56 autorstwa Rahel Daniel, a na 10 000 m 31:12.86 Dolshi Tesfu.
W niedzielę w Daegu, nieco w cieniu popisu Weldu, rywalizowali też panowie. Rekord trasy Filexa Kiproticha (2:05:33 z 2019 roku) nie był zagrożony. Wygrał Etiopczyk Shifera Tamru (2:06:31), przed Kenijczykiem Dicksonem Chumbą (2:07:11) i Marokańczykiem Hamzą Sahlim (2:07:15).