8 listopada 2019 Redakcja Bieganie.pl Sport

Mniej karatów na ekranie


Idzie nowe. Od sezonu 2020 transformacji poddana zostanie lekkoatletyczna Diamentowa Liga. Zawody mają być ciekawsze dla kibiców i rozgrywane w dynamiczniejszej formie. Nie ma jednak róży bez kolców, czy raczej diamentów bez karatów. Zmiany oznaczają usunięcie z głównego programu rzutu dyskiem, trójskoku, 3000 m z przeszkodami oraz biegu na 200 metrów. Nie wszystkim takie cięcia się podobają. Komentują je dla nas Artur Partyka i Krystian Zalewski.

Zanim walczono o diamenty, stawką były sztaby złota. Lekka atletyka przez lata starała się wypracować swoją pozycję na rynku.

Można powiedzieć, że komercjalizację imprez IAAF zaczął już jej prezes z lat 80-tych i 90-tych Primo Nebiolo, który sprzedał prawa transmisji MŚ za 107 milionów dolarów. Potem 4 organizatorzy i promotorzy sportu z największych mityngów w Brukseli, Oslo, Berlina i Zurychu skonsolidowali swoje siły i stworzyli Golden Four. W jej miejsce powstała Golden League z większą liczbą zawodów, a w międzyczasie ruch na rynku transmisji poszedł mocno do przodu – wylicza Artur Partyka, wicemistrz olimpijski w skoku wzwyż, który po zakończeniu kariery został komentatorem sportowym. – Te zmiany, których świadkami jesteśmy teraz, są elementem dłuższego procesu opartego o twardą rynkową grę. Ale też proces ten stworzył dla zawodników możliwość zarabiania większych pieniędzy i cyklicznej rywalizacji na najwyższym poziomie.

IAAF Diamond League w roku 2010 zastąpiła swojego protoplastę – zawody Golden League. Podstawową różnicą, jaka zaszła – poza zmianą symbolicznej nagrody i nazwy – było wyjście mitingów poza Europę. W zmianie wizerunkowej i pobytowej Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych IAAF (przeobrażające się aktualnie w World Athletics) widziało szansę na popularyzację LA w świecie i lepsze zarobki dla siebie, partnerów, no i sportowców.

Od złota w diamenty

Złotą Ligę rozgrywano wyłącznie na Starym Kontynencie. W przypadku DL do klasycznych europejskich mitingów, takich jak norweskie Bislett Games, czy Weltklasse w Zurychu, dołączyły destynacje azjatyckie (Szanghaj, Doha), amerykańskie (Nowy Jork i Eugene) oraz afrykański Rabat. W sezonie 2020 nowym mitingiem DL będą zawody w Pekinie.

Diamentowa Liga w swojej historii znacznie poszerzyła także listę konkurencji wchodzących w program zawodów. Warto pamiętać, że Golden League w swoich pierwszych edycjach – sezony 1998 i 1999 – odbywała się chociażby bez klasycznego wyścigu na 100 metrów! Ostatnia edycja Złotej Ligi, którą rozegrano w roku 2009, obejmowała zaś jedynie 10 finałowych konkurencji – 5 męskich i 5 damskich.diamentyDL.jpgDL w latach 2010-2019 włączała w swoje rozgrywki aż 32 konkurencje (16 + 16). Rozbudowana konstrukcja zawodów wymuszała organizowanie dwudniowych finałów, które przez blisko dekadę gościły w Brukseli i Zurychu. Tak duży pakiet konkurencji to również dwugodzinne transmisje telewizyjne z każdego mitingu rozgrywanego w sezonie regularnym. W marcu tego roku władze IAAF (wkrótce World Athletics) oraz Diamond League zapowiedziały reformę w systemie zawodów. Rozmawiano o zmianie dwudniowych finałów na miting jednodniowy (w sierpniu ogłoszono, że jego gospodarzem będzie Zurych), skróceniu czasu transmisji telewizyjnej z pojedynczego mitingu, a co za tym idzie – wykreśleniu niektórych konkurencji z programu.

Mniej konkurencji, więcej dynamiki – bez dysku, przeszkód, trójskoku i dwusetki

W środę 6 listopada poznaliśmy oficjalnie szczegóły nadchodzących zmian. Najważniejszą informacją przekazaną przez władze światowej lekkoatletyki jest skrócenie listy głównych konkurencji DL z 32 do 24 (12 męskich i 12 damskich). Decyzję o tym, które konkurencje pozostaną w składzie finałowym DL, podjęto między innymi na podstawie badań online przeprowadzonych w Chinach, Francji, Afryce Południowej i USA, ale też ankiet po zawodach w Belgii, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii. Liczono poza tym odsłony filmów z poszczególnych zawodów opublikowanych w mediach społecznościowych. 

Z badań wynikło, że najpopularniejsze konkurencje to bieg na 100 metrów, skok w dal i skok wzwyż, a także skok o tyczce oraz pozostałe biegi sprinterskie – czyli 200 oraz 400 metrów. Na przeciwległym biegunie zestawienia znalazły się rzut dyskiem, bieg na 3000 metrów z przeszkodami i trójskok. I one znalazły się na cenzurowanym. Może dziwić, że z głównego programu na sezon 2020 usunięto również 200 metrów. Konkurencję, w której w mijającym sezonie sportowy świat emocjonował się świetnymi występami Noaha Lylesa, bijącego m.in. w Lozannie rekord mityngu samego Usaina Bolta. W wypadku „dwusetki" zadecydowały jednak inne czynniki niż popularność czy czas trwania jednej serii. Sprinterzy często łączą 100 i 200 metrów, podjęto więc decyzję o niedublowaniu obu biegów, zwłaszcza w sezonie olimpijskim.

W niektórych wypadkach, jak w trójskoku zgadzam się, że w ostatnich latach zawody ograniczały się do pojedynków dwóch – trzech zawodników. W innych wypadkach, jak rzut dyskiem, zastanawiałbym się, czy zmiany nie poszły za daleko. Na pewno nie chciałbym, by z programu wypadła moja konkurencjaskok wzwyż jest zbyt widowiskowy – mówi Artur Partyka.

– Naszym celem jest stworzenie szybszej, bardziej ekscytującej globalnej ligi, która będzie wizytówką naszego sportu. Ligi, którą nadawcy chcą pokazywać, a fani chcą oglądać. Rozumiemy jednak rozczarowanie tych sportowców, których konkurencje nie będą częścią Diamentowej Ligi 2020 – powiedział szef IAAF Sebastian Coe.

Mniej konkurencji poskutkuje skróceniem głównej transmisji telewizyjnej ze 120 do 90 minut.

Popularność zatwierdzona przez Wandę

Diamentowa Liga to nasze okno wystawowe. Chcemy przyciągnąć nowych fanów za pomocą szybkiego, pełnego akcji formatu, który jest atrakcyjny komercyjnie dla nadawców i naszych partnerów. Takie podejście zostało już zatwierdzone przez naszego nowego sponsora tytularnego Wandę (Wanda Group to międzynarodowa korporacja z siedzibą w Pekinie, właściciel kin i teatrów) – przyp. red.) – podkreślił Coe.

Odrzucenie wymienionych 4 konkurencji oznacza, że nie znajdą się one w zawodach finałowych oraz nie będą brane pod uwagę w ostatecznej klasyfikacji DL. Decyzja nie oznacza jednak, że rzutu dyskiem, trójskoku, „dwusetki" czy przeszkód w ogóle nie zobaczymy podczas przyszłorocznych „diamentowych mitingów”. 10 organizatorów zdecydowało się włączyć do swojego szerokiego programu 200 m i 3000 m pprz, w 2 innych mitingach DL obejrzymy trójskoczków i dyskoboli. Organizatorzy mają zielone światło na włączanie dowolnych konkurencji do swojego programu, ale poza 90-minutowym czasem antenowym przewidzianym dla międzynarodowych nadawców.

Dodatkowo w sezonie 2020 zawodami niejako wspierającymi Diamond League będzie seria mitingów o nazwie Continental Tour. Wszystko po to, żeby zawodnicy wyrzuceni poza burtę finałów DL mogli zarabiać pieniądze, rywalizować i osiągać minima na imprezy mistrzowskie. W „konkurencjach wykluczonych" sportowcy będą również mogli walczyć o dzikie karty na MŚ.

Po sezonie 2020 władze IAAF (World Athletics) i Diamond League ponownie przyjrzą się popularności poszczególnych konkurencji. Nie jest zatem wykluczone, że w roku 2021 skład 24 „diamentowych dyscyplin” ulegnie zmianie. Jeśli wierzyć temu, że w procesie skracania i eliminacji główną rolę odgrywa popularność oraz oglądalność (a nie zakulisowe interesy managerów, lobbing sponsorów i federacji) – to kibice mają szansę „wyklikać" czy „wyodsłaniać" swoje ulubione konkurencje lekkiej na nowo.

Taylor wzywa do jedności, smutek przeszkodowców

Jeden z najlepszych trójskoczków wszech czasów Christian Taylor nie kryje swojego rozczarowania decyzją włodarzy IAAF. Zawodnik w czwartek 7 listopada poinformował poprzez swoje media społecznościowe o powołaniu do życia swoistej unii lekkoatletów – Athletics Association.

To czas na prawdziwą zmianę. Nie zamierzam dłużej siedzieć z założonymi rękami. Proszę przeczytaj moje oświadczenie, dołącz do nas i wspiera nasz ruch – takimi słowami zaczął swój manifest Taylor. – Jestem ogromnie rozczarowany decyzją IAAF o usunięciu tak wielu konkurencji z programu zawodów w sezonie 2020. Nasz sport jest sportem jedności i takie dzielenie i różnicowanie konkurencji może tylko zniszczyć lekkoatletykę, którą wszyscy kochamy… W tym momencie jako lekkoatleci nie mamy dostatecznie mocnego głosu. Tak, istnieje komisja zawodnicza przy IAAF, ale potrzebujemy czegoś niezależnego od związku. Jeśli jesteś zawodnikiem i jeśli chcesz wesprzeć pozytywne zmiany, proszę przyłącz się do nas i śledź nasze działania na mediach społecznościowych – pisze dalej podwójny mistrz olimpijski w trójskoku.

Jak się można domyślić, najgłośniej protestują właśnie sportowcy startujący w konkurencjach usuniętych z finałowej klasyfikacji DL. Nie mogąc występować w głównym programie prestiżowych zawodów nie będą mogli w pewnym sensie zarobić na wyższe kontrakty ze sponsorami.

Krytyczny głos w sprawie zabrali też znani reprezentanci 3000 m z przeszkodami, medaliści MŚ – Emma Coburn i Evan Jager. Ten ostatni z goryczą przypomina, że jego dramatyczny występ podczas mityngu Diamentowej Ligi w Paryżu w 2015 roku był uważany przez IAAF jako sztandarowe wydarzenie promujące cykl.

Zawsze się znajdzie haka

Trudno określać, czym jest właściwie widowiskowość we współczesnej lekkiej atletyce. Nie powiodły się na razie eksperymenty z nowymi konkurencjami jak też nowatorskimi formułami rywalizacji (jak podczas Igrzysk Europejskich w Mińsku), choć nadzieję pozostawia rywalizacja sztafet z osobnymi imprezami mistrzowskimi. Na przykładzie reformy Diamentowej Ligi widać, że odpowiedzią na wzrastające tempo przekazów medialnych i zapotrzebowania rynku jest na razie skracanie i cięcie.

Interesy zawodników w tym ujęciu zapewne zejdą na plan dalszy, jeśli nie będą mówili jednym głosem. Do zaplanowanych zmian odniósł się nasz przeszkodowiec – Krystian Zalewski, który w przeszłości brał udział w mityngach Diamentowej Ligi. Wydaje się nie mieć złudzeń – w reformie rozgrywek nie chodzi tylko o ocenę oglądalności pojedynczej konkurencji:

Jeśli ktoś twierdzi, że na przykład biegi na 3000 m z przeszkodami nie są emocjonujące, to chyba nie oglądał ostatniego finału z mistrzostw Świata w Dosze, gdzie pierwszych dwóch zawodników dzieliła jedna setna sekundy. Wielokrotnie czołówka dostarczała emocji ścigając się do „kreski”, a o zwycięstwie decydował ostatni rów z woda czy ostatnia przeszkoda. Uważam, że jeśli ktoś bardzo chce wykreślić którąkolwiek konkurencje, to znajdzie powód, dla którego to zrobić.

Artur Partyka, uczestnik mityngów Golden League z przełomu wieków patrzy dziś na stadionową lekką atletykę również od drugiej strony. Od kilku lat na antenie Polsat Sport komentuje zawody Diamentowej Ligi.

Część mityngów będzie brała te odrzucone konkurencje i to dobrze. Badania oglądalności były na pewno rzetelne, decyzja organizatorów o skróceniu głównego programu zawodów jest na pewno dobrze przemyślana, na rynku medialnym nie ma nieprzemyślanych decyzji. Może oceniono, że w drugiej części transmisji widzowie uciekają sprzed telewizorów – mówi komentator DL. – Przyznam się, że o ile niektóre mityngi miały świetny program, jak w Monako, Eugene, Zurychu, to w innych wypadkach on się faktycznie za mocno rozwlekał. W każdym razie z punktu widzenia transmisji powstanie teraz taka 90-minutowa piguła, pewnie bardziej atrakcyjna dla widza  i naprawdę będzie to spore wyzwanie dla realizatorów, by dobrze to wszystko pokazać, a jeszcze zmieścić co najmniej dwa bloki reklamowe.

Możliwość komentowania została wyłączona.