Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Sifan Hassan mistrzynią olimpijską na 5000 metrów. Holenderka po piorunującym finiszu pokonała Hellen Obiri i Gudaf Tsegay. Najlepszym przeszkodowcem świata został Marokańczyk Soufiane El Bakkali, przerywając wieloletnią dominację Kenijczyków. Joanna Linkiewicz nie awansowała do finału 400 m ppł, zajmując 5 miejsce w biegu półfinałowym. Namibijki: Christine Mboma i Beatrice Masilingi świetnymi występami na 200 m, podgrzały dyskusję na temat sensowności przepisów dotyczących poziomu testosteronu.
W finale 5000 m Sifan Hassan tradycyjnie ustawiła się na dalszych pozycjach i co chwilę rzucała okiem, gdzie jest jej największa rywalka Gudaf Tsegay. Etiopka pilnowała czoła, podobnie jak mocna Kenijka Hellen Obiri. Kolejne kilometry mijały przystępnym tempem 3:00/km. Trwało wyczekiwanie na właściwy moment do ataku. 1200 m do mety? Jeszcze nie. 800? Jeszcze nie. 600? Nie. Czterysetka. Tu zaczęła się zabawa.
Ruszyła Obiri, przytrzymała Tsegay, ale Hassan nic sobie z tych etiopsko-kenijskich harców nie robiła. Na ostatnich 250 metrów uciekła tak lekko, że co bardziej wrażliwym kibicom mogło zrobić się żal wyprzedzanych. Piąty kilometr zwyciężczyni wykręciła w 2:39, finiszowe okrążenie w 57.00, a decydujące 200 w 27.7. Takiej mocy nie powstydziliby się mężczyźni. Druga finiszowała Obiri, a trzecia Tsegay, która zupełnie osłabła na końcówce.
W uciążliwym deszczu o awans do finału 400 m przez płotki walczyła Joanna Linkiewicz. Polka pobiegła dobrze znanym sznytem. Pierwsze 300 m spokojnie i wyprzedzanie na finiszowej prostej. Pogoń dała ostatecznie 5 miejsce z wynikiem 55.67. Zabrakło niespełna półtorej sekundy, żeby awansować do finału. Serię wygrała rekordzistka świata Sydney McLaughlin z najlepszym czasem całych półfinałów 53.03.
Olimpijską formę pokazała też Dalilah Muhammad, z wynikiem 53.30 wygrywając 1 półfinał. Wszystko wskazuje na to, że w Tokio będziemy mieli powtórkę z Dohy, gdzie McLaughlin i Muhammad stoczyły energetyczny pojedynek o złoto. Chyba, że kija w szprychy faworytkom włoży świetnie dysponowana w 3 półfinale Femke Bol (53.91), która na ostatnich metrach miała taką przewagę, że pozwoliła sobie zwolnić do truchtu.
Nie było żartów w półfinałach 400 m mężczyzn. W pierwszej serii Kirani James (43.88) i Anthony Zambrano (43.93) rozmienili 44 sekundy. W biegu numer 2 zdominował rywali Michael Cherry (44.44). W ostatnim półfinale najlepiej zalewanie kwasem mlekowym zniósł Steven Gardiner (44.14). Tylko 300 metrów w dobrym tempie wytrzymał Wayde van Niekerk (45.14). Rekordzisty świata nie zobaczymy w finale.
Półfinały damskich 200 metrów miały dwa duże wydarzenia. Po pierwsze, Elaine Thompson-Herah wynikiem 21.66 wyrównała rekord życiowy. Czy to dobry wynik? Tylko legendarna Flo-Jo łamała w historii 21.60 (jej rekord świata od 33 lat wynosi 21.34). Jamajka pokazała, że jest mocną kandydatką do złota. Drugim wydarzeniem, były starty Namibijek: Masilingi i Mbomy. Obie awansowały do finału, a Mboma po raz drugi na tych igrzyskach pobiła rekord świata juniorek – 21.97. Rozpoczęcie dyskusji o tym, że podwyższony poziom testosteronu pomaga też na innych dystansach, niż 400 m – mila, czas zacząć.
Finał 3000 m z przeszkodami przypominał dobrze znany biegaczom amatorom trening z narastającą prędkością. Panowie otworzyli 1 km w 2:50. Wolno. Później na prowadzenie wyszedł lider list światowych Lamecha Girma, ale przyśpieszył subtelnie, w okolice 2:45. Dopiero ostatni, trzeci kilometr pozwolił nabrać biegaczom optymalnych prędkości. Gamecha próbował zgubić rywali i udałoby mu się, gdyby nie było w stawce El Bakkaliego. Marokańczyka znamy z doskonałych końcówek podczas mitingów Diamentowej Ligii, które potrafił wygrywać seryjnie. W zawodach rangi mistrzowskiej, czegoś jednak brakowało.
Pod nieobecność Conselsusa Kipruto wysoki El Bakkali wykorzystał swoją szansę i na finiszu przełamał Girmę. Etiopczyk nawet nie udawał, że jest w stanie skontrować. Trzecie miejsce po problemach przed rowem z wodą Walego, zdobył Kenijczyk Benjamin Kigen. Najstarsi górale nie pamiętają, kiedy ostatni raz złoto olimpijskie nie przypadło reprezentantowi Kenii. Było to bowiem w roku 1980 w Moskwie, kiedy triumfował Bronisław Malinowski (żeby było jasne, wtedy Kenia wraz z innymi krajami zbojkotowała zawody).
Zdjęcie: Celso Pupo / Shutterstock.com