Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
W niedzielny wieczór (15 maja) rozegrano w Piasecznie mistrzostwa Polski na 5000 metrów juniorów (U20) i młodzieżowców (U23). Najbardziej wartościowy wynik dnia uzyskał 19-letni Konrad Pogorzelski, który złoto MP U20 ozdobił życiowym 14:09.29. Junior wyszedł na czoło tegorocznych tabel w Polsce.
Pogorzelski (rocznik 2003) miał kompana do biegania w osobie Macieja Megiera. Panowie szybko wysforowali się na czoło stawki i stopniowo powiększali przewagę. Współpraca rywali z Gdańska i Nowej Soli przyniosła owoce w postaci przyzwoitego tempa. Już pierwszy kilometr wyszedł w ok. 2:50. Później tempo wcale nie siadło, bo trójkę udało się odhaczyć w 8:32.
Kwestia zwycięstwa rozstrzygnęła się na ostatnich dwóch kołach. Megier tracił metr, dwa, aż wreszcie między biegaczami zrobiła się wyraźna wyrwa. Ostatecznie Pogorzelski przeciął metę w życiowe 14:09.29, a Megier w 14:13.97 (był to jego debiut na tym dystansie). Daleko za najlepszymi przybiegł, brązowy medalista, Filip Janas (14:54.32).
Bieg juniorek miał jedną faworytkę, w postaci Julii Ścisłowskiej. Podopieczna małżeństwa Rostkowskich nie zawiodła, zwyciężając z wynikiem 17:19.82. Temat złotego medalu juniorka załatwiła na końcówce, uciekając Reginie Piechowskiej (17:20.41). Z większą stratą finiszowała trzecia Rozalia Malina (17:34.04).
Ton rywalizacji w kategorii młodzieżowców (U23) nadawali: Aleksander Wiącek i Mikołaj Czeronek. Panowie nie zawiązali jednak podobniej spółki jak Pogorzelski i Megier, wobec czego tempo kręciło się na spokojnym 2:55/km. Mimo, że prędkość nie była zawrotna, wystarczyła, aby wyodrębnić kilkuosobową czołówkę.
Cała zabawa zaczęła się na ostatnim kilometrze. Mocniej poszedł Czeronek, nerwy na wodzy trzymał Wiącek. Zawodnik Startu Otwock decydujący atak wykonał dopiero 300 m przed metą. Z nawiązką wystarczyło na Czeronka, który został wyprzedzony jak wóz z węglem. Nie wystarczyło na atakującego z dalszej pozycji Wiktora Szynakę.
Reprezentant MKL Toruń na ostatniej setce poszedł pazernie do końca, co opłaciło się złotym medalem. Szynaka zatrzymał zegar na 14:12.16, Wiącek przeciął kreskę w 14:12.53. Podium uzupełnił Czeronek (14:16.28).
W biegu pań długo z atakiem wyczekiwała największa faworytka do złota, Klaudia Kazimierska. Wydawało się, że rusza z tysiąca, jednak szybko została skontrowana przez rywalki. Kluczowe okazało się ostatnie okrążenie, kiedy reprezentantka Vectry Włocławek mocniej zakręciła nogą.
Trzeba jednak oddać Julii Koralewskiej, że tanio skóry nie sprzedała. Podopieczna Krzysztofa Szałacha do końca próbowała ścigać bardziej utytułowaną koleżankę. Zabrakło niewiele. Kazimierska zdobyła złoto z życiowym 16:30.51, Koralewska sięgnęła po srebro również z życiówką (16:31.53). Brąz trafił do Oliwii Sarneckiej (16:35.49).
Mistrzostwa Polski na 5000 m młodszych roczników nie zaskoczyły. Wyniki pokazują, że znajdujemy się na peryferiach światowego biegania, jeśli chodzi o 12.5 stadionowych okrążeń. Tylko w tym sezonie z barierą 14:00 uporało się w Europie 15 młodzieżowców. Nie ma wśród nich Polaków, którzy nawet jak spotkają się w mocnej stawce, zamiast biegania na wynik, wolą czajenie się na pzlowskie medale.
Powodów do optymizmu można szukać w postawie Pogorzelskiego, który jako junior ustrzelił niezłe 14:09 (wynik oznacza wypełnienie wskaźnika na MŚ U20 w Cali, który został ustalony przez PZLA na 14:10). Wszystko po odważnym biegu bez kunktatorstwa. Z drugiej strony, pomyśleć, że kilkanaście lat temu 14:00 biegał 19-letni Marcin Chabowski i nikt nie stawiał mu z tego powodu pomników. Dziś za podobny wynik u młodzieżowca oddalibyśmy pół królestwa. A i tak nic by to nie dało, bo żeby liczyć się w Europie trzeba biegać co najmniej pół minuty szybciej.
Fot. Mateusz Włostowski