Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Piątego dnia mistrzostw świata sensacja goniła sensację. Największym zaskoczeniem było dopiero 7 miejsce Karstena Warholma w finale 400 m przez płotki. Wygrał Brazylijczyk, Alison dos Santos przed Amerykanami: Rai Benjaminem i Trevorem Bassittem. Na 1500 m Jakob Ingebrigtsen został pokonany przez Jake’a Wightmana. Michał Rozmys finiszował na 10 miejscu. Z rywalizacji na 200 m odpadł Fred Kerley.
Nie ma sposobu Jakob Ingebrigtsen na zawody z dopiskiem „world championships”. Był dopiero czwarty w Dosze (2019), zimą przegrał z Samuelem Teferą w Belgradzie. Mistrz olimpijski również na mecie w Eugene nie miał powodów do zadowolenia. Tym razem uśmiech z twarzy sprzątnął mu Jake Wightman z Wielkiej Brytanii.
Bieg od początku rozgrywany był w mocnym tempie. Norweg szybko wyszedł na prowadzenie, chcąc sterować rozwojem wypadków. Na ostatnich 100 metrach zupełnie stracił jednak sterowność na biegowym statku, łatwo dając się pokonać Wightmanowi. Na trzecim miejscu przybiegł Mohamed Katir. Na podium zabrakło miejsca dla choć jednego Kenijczyka, którzy kończyli na odległych pozycjach. Żeby zdobyć medal należało rozmienić 3:30.
Michał Rozmys finiszował 10 z rekordem sezonu 3:34.58.
Gdy biegnie Karsten Wahrolm, to gdzieś na drugiej półkuli drżą filiżanki w kredensie. Norweg do ósmego płotka szedł pewnie, w swoim stylu. Coś jednak złego stało się podczas lądowania i zupełnie stracił kontakt z czołówką. Napędził się natomiast rewelacyjnie Dos Santos i to Brazylijczyk został mistrzem świata. Medal ozdobił doskonałym rekordem mistrzostw 46.29. Pozostałe miejsca na podium zaklepali sobie Amerykanie. Srebro dla Benjamina, brąz dla Bassitta. Warholm finiszował dopiero siódmy.
Bez sensacji przebiegły eliminacje 400 m przez płotki pań. Miejscówki w kolejnej rundzie zapewniły sobie największe faworytki: Bol, McLaughlin i Muhammad. Zaskoczeniem było odpadnięcie Freda Kerleya w półfinale 200 metrów. Mistrz świata na setkę uzyskał 20.68. Najlepszy czas kwalifikacji wykręcił Noah Lyles (19.68). Kolejny raz rekord Dominikany poprawił Alexander Ogando (19.91). W biegach pań swoje zrobiły Jamajki: Fraser-Pryce, Jackson i Thompson-Herah. Rekord Szwajcarii pobiła Mujinga Kambundji (22.05).
Po pięciu dniach rywalizacji Polska zajmuje 5 miejsce w klasyfikacji medalowej (3 krążki) i 5 w klasyfikacji punktowej (42 pkt). W obu zestawieniach prowadzą Amerykanie. Ciekawostką jest brak sklasyfikowania Niemiec. Oznacza to, że żaden reprezentant naszych zachodnich sąsiadów nie zdołał jak na razie zakwalifikować się do pierwszej ósemki zawodów w jakiejkolwiek konkurencji.