Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
Jedni z nas biegają by przesuwać własne granice, ścigać się z czasem i rywalami. Inni w bieganiu widzą możliwość dobrej zabawy i socjalizacji z resztą biegaczy. Dzisiejszy materiał będzie dla jeszcze innej grupy. Są nimi osoby, które w bieganiu szukają ekstremalnych przeżyć. Zapraszamy do przeglądu jednych z najbardziej ekstremalnych biegów na świecie.
James Earl Ray to zabójca Martina Lutera Kinga. W 1969 roku został skazany na 99 lat. Karę miał odbywać w Brushy Mountain State Prison, które poza spartańskimi warunkami i ostrym rygorem słynęło z tego, że położone jest w okolicy, z której nie da się uciec. Ray spróbował jednak swoich sił i zdołał opuścić więzienie. Na szczęście przez ponad dwie doby pokonał zalewie kilkanaście kilometrów ze względu na skrajnie ciężki teren wokół więzienia.
W 1985 roku grupka zapaleńców stworzyła trasę, na której rozwieszono książki. Wyrwane z nich strony miały być dowodem dotarcia do tych „punktów kontrolnych”. Wystartowało trzynaście osób. Limit na pokonanie 100 mil wynosił 60 godzin. Na metę nie dotarł nikt. W sumie tak jak i w kolejnych latach. Pierwszą osobą, która ukończyła zmagania w limicie był Brytyjczyk Mark Williams w 1995 roku. Wyrobił się z małym zapasem w 59 godzin i 28 minut. Suma przewyższeń jest dwukrotnie większa niż na słynnym UTMB. Do tego krzaki, szlaki, które nie wyglądają na szlaki, błoto, drzewa, chód i ciemność. Od pierwszej edycji zawody ukończyło piętnaście osób. O biegu powstał także świetny dokument, który można obejrzeć tutaj.
Zostajemy w Stanach Zjednoczonych, jednak zmieniamy las na asfalt. Organizacja biegu o długości 217 kilometrów w miejscu noszącym nazwę Dolina Śmierci może wskazywać na ponury żart, jednak taki bieg organizowany jest od 1978 roku. W 2019 roku bieg kobiet wygrała Patrycja Berezowska ustanawiając rekord trasy. Bieg rozgrywany jest w lipcu gdzie temperatury mogą dochodzić do 55 stopni. Oczywiście mówimy o temperaturze w cieniu, którego praktycznie tam nie ma.
Dodatkowo jest to najbardziej suche miejsce w USA a jego średnia wilgotność powietrza to 1%. Uczestnicy muszą mieć zapewniony support samochodowy gdzie mogą się schładzać. Wielu biega też po białych liniach wyznaczających pas drogowy ze względu na to, że biegając po czarnym asfalcie… może dochodzić do stopienia podeszw butów. A no i jeszcze grzechotniki oraz skorpiony, które podobno w nocy lubią wychodzić na cieplutki asfalt, po którym biegną zawodnicy.
Jak już jesteśmy przy sukcesach naszych zawodników. Piotr Suchenia to zwycięzca maratonu na biegunie północnym. Bieg rozgrywany w temperaturach około – 30 stopni Celsjusza ze względu na silnie wiejące wiatry może także oferować temperaturę odczuwalną na poziomie – 50 stopni.
Suchenia trasę maratonu wiodącą po trochę ponad trzykilometrowej pętli pokonał w 4:06:34 w 2017 roku. Dlatego jeśli usłyszycie kogoś narzekającego na chłód lub śnieg podczas kultowego, styczniowego Biegu Chomiczówki w Warszawie to nie brnijcie w dyskusję i skwitujcie to lekkim uśmiechem.
Jest to wyzwanie gdzie śmiałkowie zaliczają maraton na każdym kontynencie. Najbardziej znanym Polakiem, który tego dokonał jest nasz redakcyjny kolega Maciej Kurzajewski. Dziennikarz przebiegł maratony w Londynie, Rio de Janeiro, Sydney, RPA, Nowym Jorku i na Antarktydzie. Mimo że od wydarzenia minęło już prawie dziesięć lat to gdy Kurzajewski opowiadał o swoich zmaganiach w studiu TVP podczas maratonu na tegorocznych mistrzostwach świata można było się zastanowić, czy to przypadkiem nie jego opowieść kradnie show odbywającym się mistrzostwom świata w Oregonie.
Pochodną tego wydarzenia jest World Marathon Challenge. Tu też mamy siedem maratonów, na siedmiu kontynentach, ale w siedem dni. Do ukończenia nie wystarczy nam żelazna kondycja. Potrzebujemy też grubego portfela, bo samo wpisowe to prawie 40 tysięcy Euro. No i przyda się też szczęście do pogody, bo gdy odwołają nam lot to plany posypią się jak domek z kart.
Francuska nazwa może nawet przyjemnie brzmieć zanim doczytacie, że to maraton piasków rozgrywany na Saharze przez kilka dni. Co jeszcze ciekawsze biegacze cały swój ekwipunek na sześć dni, łącznie z jedzeniem, muszą dźwigać w plecaku. Organizatorzy zapewniają tylko świeżą dostawę wody przed każdym etapem i namiot do spania na zakończenie. Można o tym pomyśleć, gdy latem na dziesięciokilometrowy trening będzie się zabierało żonę lub męża na rowerze żeby ci podawali nam picie.
Co ciekawe najstarszym uczestnikiem biegu był zawodnik w wieku 78 lat. Zapewne niemieccy emeryci wylegujący się na Costa del Sol mogą nie zrozumieć motywacji swojego równolatka.
Polscy organizatorzy też potrafią nieźle utrudnić życie biegaczom. W jesiennych zawodach rozgrywanych w dzikiej krainie Łemków czeka nas sporo przewyższeń, bo na najdłuższym dystansie będzie to ponad 5800 metrów. Do tego trzeba doliczyć polską jesień w górach, która czasem, mimo że złota może charakteryzować się sporą dawką błota. Biegaczy chcących wystartować w zawodach organizatorzy kuszą pięknymi zdjęciami m.in. Karoliny Krawczyk czy Piotra Oleszaka. Wszystkich oczarowanych przyrodą i przygodą w Beskidach zapraszamy na kolejną edycję biegu pamiętając jednak, że na pięknych zdjęciach nie słychać zadyszki biegaczy przeklinających pod nosem ile to tego … błota i podbiegów jest na trasie.
Bieg rozgrywany w Gdyni jest organizowany przez byłych członków wojskowej jednostki specjalnej „Formoza”. Wzorowany na biegach służących szkoleniu najlepszych jednostek komandosów na świecie jak Navy Seals, SAS, Grom, czy właśnie Formoza. Zawodnicy mierzą się z kilometrami trasy, piaskiem, błotem, przeszkodami i pięciokilogramowym plecakiem. Organizatorzy dumnie przyznają, ze wraz z wniesioną opłatą w „pakiecie startowym” znajdziecie… Powszechny podziw i uznanie, a także odciski, otarcia, rany i wielodniowy ból mięśni. Brzmi zachęcająco.
Jeśli przestałeś już martwić się jak zaliczyć koronę maratonów polskich. Nie straszne ci jedyne czternaście dni odstępu miedzy maratonem w Warszawie i Poznaniu. Biegasz z plecakiem w upalne dni i nie czujesz lęku przed dzikami w lesie. Piasek w butach i odciski to dla ciebie pikuś, który jedynie dodaje biegowi charakteru. To właśnie wyżej wymienione biegi mogą być twoim następnym celem. Pamiętaj tylko o dobrym ubezpieczeniu.