28 kwietnia 2008 Redakcja Bieganie.pl Sport

Moje Miejsce Do Biegania: Oxfordzkie Drogi Headington Village


ox_40.jpg
Christ Church College (jedna z 3-ciu szkół, członków Uniwersytetu)

Oxford to miasto dziwaków,
geniuszy, studentów, naukowców, ekscentrków …. i rowniez biegaczy.

Tu jest najstarszy anglojezyczny
uniwerek na świecie (University of Oxford) i mniej znany, znacznie młodszy
Oxford Brooks University.

University of Oxford ma niezłą reputacje. Oprócz szergów
lauratów mniej znanych nagród ma około 50 noblistów (Polska ma ich w porownaniu
7).

Oxford podzielony jest rzekami: Tamizą
i Charwel.

To miasto akademickich badaczy, którzy
z jednej strony wskrzesili niebywale tomy wiedzy poruszajacej świat. Na przykład
teoria popytu i podaży to koncepcja Oxfordzkiego profesora ekonomi Adama Smitha.
Z drugiej strony wręcz parafialne zatrzymanie w czasie w 39 chistorycznych
collegach (male szkoly z wielkimi tradycjami, które jako stowarzyszenie są
czlonkami Uniwersytetu). W jednej z nich Trinity College wrze debata czy studenci
i profesorowie powinni nadal odmawiać modlitwe przed posilkową

Sport w różnych formach tutaj zawsze
był, tak jak przeganianie bydla (Ox) przez
plycizne (ford) rzeki Charwell lub
Tamizy. Bieganie rozblyslo kiedy akademicy zachłystneli się powrotem do sportów
greckich. Duch klasyki, który natchnał wizje modernistycznego sportu Pierra
Cubertena miał tutaj wielkie odbicie.

Pierwszy klub lekkoatletyczny założony
byl w Oxfordzie jako klub Uniwersytecki.

Nawiedzeni akademicy anglielscy ponad
sto lat temu zaczęli biegać i szybko ‘’te inne miejsce’’ (jak tradycjonaliści się
odnoszą się do University of Cambridge) zaczęło konkurować we wspólnych mitingach.
Ten sportowy renesans pokazywał, że człowiek może być intelektualistą i
wyczynowym sportowcem. Segregacja ciała i umysłu jak mur berlinski runął tutaj
ponad 100 lat temu. O dziwo człowiek nie musiał być wymoczkiem, laumusem albo
mięśniakiem który nie może poskładac słów aby pasować do schematów percepcji
społecznych.

Inspiracja do Rydwanów Ognia,
tego pierwszego poważnego filmu o bieganiu, wyniosła się z tej mody i tego
mjesca. Cały szereg sportowców lekkiej i medalistów w drużynie Wielkiej Brytani
wywodzi się z tego klubu.

Jeden z mitycznych rekordów świata pierwsza mila (1600 m – cztery okrozenia
bieżni) poniżej 4 minut była złamana na bieżni tego Uniwerku. Roger Bannister
… pobiegł mile w …… .

ox_st1.jpg

ox_41.jpg

Jak się biega w Oxfordzie?

Zaczynając w Christ Church College (gdzie zostal nakrecony Harry Potter
i The Golden Compass) jest troche jak w Krakowie czy na innych starówkach, po
kocich łbach, nierównych chodnikach, mijając turystów, urojonych akadamików, rozmodlonych
kanoników i zakreconych studentów noszących podczas sesji togi, rowerzystów,
grup protestujących przeciwko testom na zwierzętach i innych biegaczy,
którzy z przyjaznym kiwnieciem głowy
rozumieją jak pokonać slalomem ten szał ciał i mozgów.

ox_42.jpg

Nad rzeką czy kanałami biegnie
sie jak nad małymi rzekami. Tamiza zaczyna być bardziej imponująca w
Londynie. Po polach sportowych Collegy biega
się jak po pięknie zadbanych boiskach, czasami prawie z sarnami. Prawie, bo
Magdalen College (wymawiana Modlen) ma
swoje stadko.

Z duchem Bannistera na bieżni,
jak to na tartanie, plasko i bez wiekszych emocji i wiatru bo jest dobrze osłonięta
w topograficznym niżu.

Z centrum/starówki pod góre do
Headington (jedyna w mieście góra) malowniczo wzdlóż Headington Rd, pomiędzy
parkami, pomiedzy kampusem Oxford Brooks University obok przygotowaczych szkół
prywatnych, pare ulic do skrzyżowania gdzie jest szereg sklepów, kawiarni i butik
rowerowo-biegowy.

Po drodze mijamy 5 metrowego
rekina wbitego w dach domu przy Keneath Rd… jakis tam protest przeciwko
wyniszcząjacym wpływom człowieka na nature. Ale znacznie fajniej biega się wzdłóz
Sanfield Rd mijając dawną rezydencje Tolkiena, autora Władcy Pierścieni oxfordzkiego
profesora proto angielksich jezyków.

Biegnac dalej koło John Radclif
Hospital mijamy rezydencyjne ulice a po skręcie w góre powracamy do innego
swiata starej wioski angielskiej – Headington Village (na zdjeciach). Na Barton
Road i w okolicznych uliczkaczh czas przyjaznie zatrzymal sie gdzieś na epoce
Dickensa… no może juz Agaty Christi. Ulice nie wymierzone przez inżynierów,
nie wyrwnane przez postmodenistycznych projektantow miast. To nie drogi po
ktorych się wpada w biegowy trans bo są tak idelanie proste i równe. Tutaj juz
jest mniej rowerzystów tak wszechobecnych w Oxfordzie, trzeba uważac troche na
samochody, ale jest spokojnie no i blisko domu.

Więc jak się biega w Oxfordzie
… interesująco, na różnych podłożach, kierowcy nie trąbią, psy nie szczekają
i jest przyjaźnie dla biegaczy. Bieganie jest modne i rozumiane … ale to w
tym Oxfordzie. Jest jeszcze inny Oxford, po drugiej stronie niekoniecznie rzeki.

Możliwość komentowania została wyłączona.