Idą dobre czasy dla LA – wywiad z Jerzym Skuchą
O wyborze na prezydenta IAAF Sebastiana Coe i szansach polskich sportowców na sukces w Pekinie, prosto z hotelu reprezentacji Polski w stolicy Chin, z Jerzym Skuchą, prezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, rozmawia Tomasz Więcławski.
W przededniu mistrzostw świata odbyły się wybory władz IAAF. Jak przyjął pan wybór nowego prezydenta światowej federacji?
W wyborach było dwóch kandydatów. Obu bardzo dobrych. I Sebastian Coe i Siergiej Bubka, to postacie bardzo dobrze znane. Zarówno jako wybitni sportowcy, ale także dobrzy organizatorzy. Cieszę się, że zwyciężył Sebastian Coe, który jest bardzo dobrze postrzegany, szczególnie po IO w Londynie, gdzie odpowiadał za sprawy organizacyjne. Jak poradził sobie z tak wielkim przedsięwzięciem, to i jako prezydent sobie poradzi, W czasie IO też odpowiadał za pozyskiwanie środków finansowych. To dobrze wróży naszej dyscyplinie. Idą dobre czasy.
To chyba też szansa na podreperowanie wizerunku lekkoatletyki, bo Coe kojarzony jest z najczystszymi ideami sportu?
Przy Sebastianie nigdy nie było nawet poszlaki, że mógłby stosować doping. A był doskonałym zawodnikiem, medalistą olimpijskim, rekordzistą świata. Teraz też jako pierwszy zareagował na pogłoski dotyczące niedozwolonego wspomagania w naszej dyscyplinie. Zapowiedział walkę z tym. A jeżeli on tak mówi, to tak będzie. Nie wykonuje on bowiem ruchów pozornych.
A co ten wybór oznacza dla PZLA?
Czy ja wiem czy bezpośrednio coś oznacza? Sebastian zadeklarował i mam nadzieję, że dotrzyma słowa, że każda federacja otrzyma dotację, dużo większą dotację, niż do tej pory. On zapowiedział 200 tysięcy dolarów na cykl olimpijski. Moim zdaniem to duża kwota. Jestem również przekonany, że nasza dobra znajomość z nowym prezydentem federacji pozwoli ściągnąć do Polski imprezy najwyższej rangi, także światowej.
Chyba wotum zaufania dla nowego prezydenta jest także to, że jego kontrkandydat, niegdyś wybitny tyczkarz, jeszcze przed ogłoszeniem wyników zadeklarował, że jeżeli przegra to zostanie chętnie wiceprezydentem przy Sebastianie Coe?
Teraz mamy na czele federacji duet w innej kategorii wiekowej. Lamine Diack, poprzedni szef, ma już ponad 80 lat. Dobrze, że po 16 latach rzetelnego sprawowania władzy odszedł i dał pole do popisu dwóm znakomitym niegdyś zawodnikom.
Przejdźmy do samych MŚ. Nasza reprezentacja w Pekinie liczy 50 sportowców. Jaki rezultat będzie dla pana zadowalający?
Na piątkowym spotkaniu z zespołem, bezpośrednio poprzedzającym start, nie wyznaczę takiego celu, bo to deprymuje zawodników. Oni doskonale wiedzą, po co tu przyjechali. Jedni walczyć będą o medal, inni o wąski finał, a kolejni o rekord życiowy. Miejsce w ósemce na MŚ jest ogromnym sukcesem. Mam swój plan i ocenę sytuacji. Są szanse medalowe. Trzeba mówić o tym głośno. Może jest ich 6, a może nawet 8. Jeżeli będą z tego cztery medale, to będziemy bardzo zadowoleni.
To chyba plan minimum. Anita Włodarczyk i Paweł Fajdek nie mają sobie równych w tym sezonie. Gdyby nie zdobyli dwóch złotych medali, to byłaby to sensacja. Podobnie Piotrek Małachowski, któremu odpadł główny rywal Robert Harting, który do Pekinu nie przyjechał.
Nie sądzę, że taka, niemiła niespodzianka może nas spotkać. To doświadczeni zawodnicy, którzy sięgali już po medale na najważniejszych imprezach. A Harting, żeby był naprawdę mocny w tym sezonie, to przyjechałby walczyć o kolejne złoto.
Nasza kadra zbudowana jest w taki sposób, że do stolicy Chin przyjechało kilku młodych zawodników. Pewnie jeszcze teraz nie powalczą o medale, ale zdobędą niezbędne w przyszłości doświadczenie.
Polska LA jest napędzana przez doświadczonych mistrzów. Zabierają się jednak już w ten pędzący pociąg młodzi. Jest Sofia Ennaoui czy Konrad Bukowiecki oraz kilku innych zawodników, którzy mogą jeszcze startować w młodszych kategoriach wiekowych. Nie przyjechali tu tylko po naukę, ale żeby na tle światowej czołówki zobaczyć w jakim miejscu są. Za rok w Rio de Janeiro będą wiedzieli gdzie są i będą się już liczyli w ścisłej czołówce.
Biegi. Dla nich sukces w postaci medalu na MŚ jest potrzebny jak powietrze. W ostatnich latach się o to głównie ocieraliśmy, jak Marcin Lewandowski na 800 metrów. A mamy zdolne pokolenie biegaczy.
Jestem przekonany, że Adam Kszczot i Marcin Lewandowski są w stanie skutecznie walczyć o medal. Będą musieli mądrze rozegrać trzy biegi. Ale nie tylko oni mają szansę. Mamy też zdolne biegaczki.
Taka impreza zawsze rodzi nowe gwiazdy. Jaki jest typ prezesa PZLA na „czarnego konia” tych mistrzostw w naszej kadrze.
Nie powiem, bo nie byłaby to potem niespodzianka (śmiech). Mam jednak taki typ. Przyrzekam, że powiem po mistrzostwach prawdę, czy o tej osobie myślałem.
Ale startuje ona w biegach, rzutach czy skokach?
W biegach.