17 sierpnia 2014 Redakcja Bieganie.pl Sport

Yared Shegumo Wicemistrzem Europy w Maratonie!


Zgodnie z oczekiwaniami kibiców – reprezentanci Polski odegrali pierwszoplanową rolę w maratonie mężczyzn podczas lekkoatletycznych Mistrzostw Europy w Zurichu. Przez zdecydowaną większość dystansu samotnie prowadził Marcin Chabowski. Dopadł go jednak kryzys i zszedł z trasy. Na szczęście, przynajmniej dla nas, drugie miejsce i srebrny medal ostatecznie wywalczył Yared Shegumo.

1.jpg
Trzech z czterech Polaków na trasie mistrzowskiego maratonu (od lewej): Błażej Brzeziński, Yared Shegumo, Henryk Szost

Ostatni dzień lekkoatletycznych Mistrzostw Europy, podobnie jak ma to miejsce w przypadku Igrzysk Olimpijskich i Mistrzostw Świata, rozpoczął się od maratonu mężczyzn. Dla nas, chociażby ze względu na liczbę startującym w nich Biało-Czerwonych, szczególnie interesującego. Polacy do Zurychu wysłali bowiem bardzo silną reprezentację, w której znaleźli się: Henryk Szost, Yared Shegumo, Marcin Chabowski i Błażej Brzeziński. Trzej pierwsi znajdowali się w ścisłej czołówce tegorocznych list europejskich, a biorąc pod uwagę tylko zawodników zgłoszonych do Mistrzostw Europy ta lista prezentowała się jeszcze korzystniej:

1. Henryk Szost (Polska) – 2:08:55
2. Yared Shegumo (Polska) – 2:10:41
3. Aleksiej Reunkow (Rosja) – 2:11:08
4. Marcin Chabowski (Polska) – 2:11:23

Rzeczywistość potwierdziła jednak zasadę, iż maratony rozgrywane na mistrzostwach rządzą się swoimi prawami i rzadko triumfują w nich ci zawodnicy, którzy legitymują się najlepszymi rekordami życiowymi, uzyskanymi podczas maratonów komercyjnych. Ale po kolei. Co zatem zdarzyło się podczas biegu?

Chabowski jak lokomotywa, Shegumo jak przyczajony tygrys

Jeszcze przed 10 kilometrem bardzo odważnie od peletonu zawodników oderwał się Marcin Chabowski. Biegnąc z charakterystycznym dla siebie grymasem 150-procentowego wysiłku stale powiększał swoją przewagę nad niekwapiącym się do podkręcenia tempa peletonem. Chabowski już po 10 km miał siedem sekund przewagi, po 15 km – 30 sekund, a po 25 km – ponad minutę! Dopiero po 30. kilometrze Polak zaczął słabnąć. W tym też momencie od liczącej około 10 zawodników czołówki peletonu oderwał się Włoch Daniele Meucci. Reprezentant Italii zerwał się w bardzo zdecydowaną pogoń za Chabowskim. Wyprzedził go w połowie czwartej „dychy”, kiedy to Chabowski, przeżywał już bardzo wyraźny kryzys (i kolkę, na co wskazywałyby jego gesty). Kilka minut później, jeszcze niedawno liderujący maratonowi, Polak zrezygnowany zszedł z trasy. 

2.jpg
Yared Shegumo wbiega na metę maratonu

Niesiony dopingiem kibiców Włoch wywalczonego prowadzenia nie oddał już do końca i z bezpieczną przewagą, jako pierwszy przekroczył metę maratonu. Pasjonująca walka, z punktu widzenia polskiego kibica, rozegrała się jednak o srebrny medal.

W momencie. w którym Włoch wyprzedzał słabnącego Chabowskiego czołowa grupka peletonu zaczęła się rozrywać. Kilku zawodników odskoczyło od reszty. Jednym z nich był zwycięzca ubiegłorocznego Maratonu Warszawskiego i tegorocznego Maratonu w Łodzi – Yared Shegumo. Pochodzący z Etiopii reprezentant Polski pokazał na ostatnich kilometrach olbrzymi zapas sił, dzięki któremu zgubił pozostałych konkurentów i z 52-sekundową stratą do zwycięzcy zameldował się na mecie. – To mój pierwszy medal dla Polski. Chcę podkreślić, że to wszystko zaczęło się w 1999 roku, kiedy razem z reprezentacją Etiopii przyjechałem do Bydgoszczy na Mistrzostwa Świata. Po ich zakończeniu postanowiłem zostać w Polsce. Mimo, że wielu ludzi mi pomagało, miałem ciężko. Byłem zmuszony nawet wyjechać z Polski, do Londynu, aby pracować. Ale wróciłem. Do Polski i biegania. Znalazłem sponsora, skończyły się moje problemy finansowe. Dzisiejszy bieg był trudny, kluczowe było zachowanie zimnej głowy. Moim zdaniem to dobre rozegranie czterech podbiegów na trasie zdecydowało o moim sukcesie. Dla mnie wywalczone dzisiaj srebro jest jak złoto. Jest bezcenne! – mówił na mecie przedstawicielom European-Athletics podekscytowany Shegumo.

Medaliści ME w maratonie:

 

1. Daniele Meucci (Włochy) – 2:11.08 (życiówka)
2. Yared Shegumo (Polska) – 2:12:00
3. Aleksey Reunkoc (Rosja) – 2:12:15


Henryk Szost na trasie Orlen Warsaw Marathon

 

Dramat Szosta i Brzezińskiego

Sukces Shegumo bardzo nas cieszy. Zwłaszcza, że to pierwszy polski medal w maratonie, w ramach ME. Jednakże nie zapominajmy o tym, iż murowanym kandydatem do medalu nie był ani szaleńczo atakujący Marcin Chabowski, ani ostatecznie srebrny Shegmo, ale legitymujący się najlepszym tegorocznym czasem w stawce – Henryk Szost, rekordzista Polski w maratonie. Nasz najlepszy biegacz nieoczekiwanie bardzo szybko (ok. 15 km) odpadł ze znajdującej się w czołówce peletonu grupy. Dzieląc los Błażeja Brzezińskiego, który niemal na samym początku stracił kontakt z czołówką. Ten drugi ostatecznie skończył maraton na 43 miejscu (2:25.17). Henryk Szost zszedł z trasy. Wkrótce postaramy się skontaktować zarówno z Henrykiem i Błażejem i u źródła dowiedzieć się, co jest powodem ich postawy.


Błażej Brzeziński na trasie tegorocznego Orlen Warsaw Marathon

Zaistniała sytuacja, w której tylko dwóch z czterech startujących Biało-Czerwonych ukończyło bieg, sprawiła, że Polacy nie liczyli się w klasyfikacji drużynowej biegu (aby w niej funkcjonować, do mety musiało dotrzeć minimum trzech zawodników z danego kraju).

Więcej o maratonie w Zurichu: http://www.european-athletics.org/

Możliwość komentowania została wyłączona.