Redakcja Bieganie.pl
Na dzień przed
Jeszcze tylko w sobotę 2km i START!
Już układam sobie w głowie kolejny plan i kolejny biegowy cel. To tak na wypadek totalnej porażki w półmaratonie. Jestem z tych, co to z igły robią widły. Nie potrafię po porażce od razu przejść do normalności. Najpierw muszę poważnie, po histeryzować, tak żeby wszyscy w moim otoczeniu odczuli, co ja biedna muszę przeżywać. Tak niestety mam (niestety dla bliskich) ze wszystkim nie tylko z bieganiem. Na szczęście ten stan szybko mija.
Wracając do sedna to w planie mam we wrześniu wystartować w kolejnym, półmaratonie, ale tym razem na jakiś ambitny wynik albo powalczyć z czasem na dyszce. Nieźle, co? Ha!
A wracając na ziemię: dzisiaj w pięknym słońcu, po kałużach, a miejscami jeszcze po śniegu, bez wywrotki (uff) przebiegłam 6km, a na koniec zrobiłam 7 lekkich przebieżek.
Nie wiem, o co w tym chodzi, ale biegnąć 6km czuję się tak samo jak bym biegła 18????
A motylki w brzuchu wariują!