Kuba Pawlak
Naczelny szafiarz Bieganie.pl. Często ryzykuje karierę redaktora dla dodatkowych 15 minut drzemki. Mając na szali sportową formę i czipsy, zawsze wybiera paprykowe. Biega dla pięknych i wygodnych butów. Naczelny szafiarz na Instagramie
Żartobliwie mówi się, że bieganie to jedyny sport, który w innych sportach stosuje się za karę. Prawda jest jednak taka, że nawet w sportach zespołowych przygotowanie motoryczne zaczyna odgrywać kluczową rolę. O tym jak wygląda trening biegowy w najbardziej masowej dyscyplinie – piłce nożnej, zapytaliśmy napastnika Łukasza Gikiewicza.
Kuba Pawlak (bieganie.pl): Jako piłkarski globtroter i doświadczony zawodnik, który trenował pod okiem wielu szkoleniowców w różnych zakątkach świata, powiedz proszę jak istotny jest aktualnie aspekt przygotowania motorycznego i szeroko rozumianego „wybiegania” w piłce nożnej? Nawet niedzielny kibic widzi tę różnicę względem ubiegłych dziesięcioleci oglądając mecze, ale jak to wygląda od kuchni?
Łukasz Gikiewicz: Najłatwiej zobrazować to na przykładzie aktualnego Euro 2020, Drużyny z małych krajów takich jak Austria lub Czechy, pomimo braku wielkich gwiazd zaszły daleko w drabince turniejowej właśnie dzięki dobremu przygotowaniu motorycznemu.
Jeśli chcesz usłyszeć o tej zmianie od kuchni to powiem Ci, że sam nie do końca doceniałem ten aspekt jako młody piłkarz. Grając w Śląsku Wrocław jeździłem na przygotowania do lekkoatletycznego ośrodka w Spale, gdzie ówczesny trener Orest Lenczyk serwował nam taki zestaw ćwiczeń, że wiele osób śmiało się i kwestionowało ich zasadność dla piłkarzy. Finalnie wyszło na nasze, bo zdobyliśmy tytuł Mistrza Polski, wyprzedzając w tabeli mającą duży potencjał zawodniczy Legię. Zawdzięczamy ten sukces właśnie przygotowaniu biegowemu, sprawnościowemu i skutecznej taktyce.
Ile znaczy przygotowanie wydolnościowe dla napastnika o charakterystyce gry zbliżonej do twojego?
Gdy jesteś dobrze przygotowany fizycznie to automatycznie dobrze wyglądasz z piłką. Współczesna piłka bez biegania nie ma racji bytu. Może za czasów Pele’go i Maradony bardziej tak się grało, że ja do ciebie, a ty do mnie, ale te czasy dawno minęły. Teraz jest interwał, strefy, zagęszczanie pola gry. Wracając do przykładu Euro, wystarczy spojrzeć na reprezentację Włoch, gdzie cała drużyna broni i cała atakuje.
Czy da się to w twoim przypadku ująć procentowo?
Myślę, że 70-80% sukcesu leży w motoryce. Jeśli jestem przygotowany fizycznie to piłkarsko zawsze się obronię.
Możesz opowiedzieć o różnicach w podejściu trenerów do treningów motorycznych na przestrzeni czasu i szerokości geograficznej? U kogo w okresie przygotowawczym nie wąchało się piłki, a gdzie to wszystko było wplecione w zajęcia typowo piłkarskie
Jestem z takiego rocznika, że nie doświadczyłem słynnej „starej szkoły”, w której na etapie przygotowań były tylko kilometry biegów po lesie i w górach. Trenerzy, z którymi pracowałem zawsze łączyli przygotowanie fizyczne z treningiem piłkarskim, więc było przyjemne z pożytecznym. Ja uważam to za słuszne, bo czym innym jest przebiec 10 kilometrów przed siebie, a czym innym zrobić to z piłką przy nodze.
Jak w takim razie wygląda przygotowanie biegowe współczesnego piłkarza?
Ja będąc bez klubu mam trenera, który rozpisuje mi treningi biegowe. Fartleki, interwały w różnych kombinacjach i intensywnościach. Każda szkoła jest nieco inna i trudno oceniać co jest najlepsze, ale najważniejsze jest dobre dla niego. Ja jestem zawodnikiem, który swoje musi wybiegać. Mieszkam nad morzem, dlatego wrzucam słuchawki, robię dyszkę wzdłuż wybrzeża i nie narzekam. Lubię biegać i nie mam z tym najmniejszego problemu.
Jak to się przekłada na boisko?
Wiesz, mogę nie być Neymarem lub Messim, ale dla drużyny zawsze swoje wybiegam i nadrobię co potrzeba. Gdy po sześciu miesiącach bez klubu trafiłem do Steaua’y Bukareszt to w pierwszym spotkaniu GPS pokazał mi przebiegnięte 12 kilometrów. Trzeba tu pamiętać, że gram jako napastnik i niejeden na moim miejscu czekałby na piłki w szesnastce. Ja staram się być wszędzie, czasem nawet tam gdzie nie trzeba (śmiech), ale wolę grać dla drużyny i pomóc koledze strzelić niż bezproduktywnie czekać na podania. Jak Mario Mandžukić…
Mocne porównanie. Pewnie wielu czytelników uśmiechnie się teraz pod nosem.
Ja wiem, że ludzie będą narzekać… że Gikiewicz czy Mierzejewski grają w Jordanii, Chinach czy Arabii Saudyjskiej i tam się nie gra w piłkę. Popatrzmy jednak na takich zawodników jak Yannick Carrasco, który wrócił z Chin do Atletico Madryt, zdobył tytuł i grał w drużynie Belgii na Euro.
Dlatego zanim ktoś oceni niech wpisze w wyszukiwarkę, kto gra w tych ligach, bo ja miałem tam między innymi takich rywali jak Bafétimbi Gomis czy Sebastian Giovinco, a takiego kalibru zawodników próżno szukać w lidze polskiej, bo jeszcze tam tacy nie grali. O sobie mówić nie wypada, ale powiem z pełną odpowiedzialnością, że Mierzej byłby najlepszym zawodnikiem w naszej lidze i mógłby dać sporo jakości reprezentacji.
Odbiegliśmy trochę od tematu naszej rozmowy, a to przecież portal branżowy, więc wracamy na biegowe tory. Spotykamy się w Instytucie Sportu, gdzie przechodzisz badania wydolnościowe. Po co taka wiedza piłkarzowi?
Ostatnio ćwiczyłem sam, łącząc trening z pracą eksperta telewizyjnego przy Euro 2020. To wiązało się z nieregularnym trybem dnia i posiłków więc dla sportowca nie był to łatwy czas. Teraz chcę sprawdzić na jakim jestem poziomie i choć nie mam jeszcze całościowych wyników to wygląda na to, że z przygotowaniem motorycznym nie jest najgorzej.
Byłem świadkiem tych testów i powiedziałbym, że dobrze to wygląda. Wiem, że w treningu wykorzystałeś również sztuczną hipoksję w warszawskim centrum Air Zone. Skąd taki pomysł?
Przyznam, że jak opowiadam o treningu wysokościowym znajomym, to oni się dziwią, że ta technologia jest już dostępna w Polsce. Hipoksję wykorzystują takie kluby Premier League takie jak Liverpool lub Manchester City więc ja tu Ameryki nie odkrywam. Postęp i nowe rozwiązania są nieodzowne i mam nadzieję, że wśród naszych trenerów świadomość skuteczności takiego treningu też już kiełkuje.
Co konkretnie robiłeś i jakie są twoje subiektywne odczucia? To boli, dusi?
Robiłem trening uzupełniający w warunkach domowych i 2-3 razy w tygodniu ćwiczyłem minimum 1,5 godziny w Air Zone warunkach wysokościowych. Patrząc na dzisiejszy sprawdzian, już dzięki takiemu przygotowaniu jestem na poziomie, gdzie z marszu dołączam do ekstraklasowej drużyny. Pierwsze wejście faktycznie było ciężkie i trochę kręciło mi się w głowie, ale wszystko szybko się unormowało. Ćwiczyłem różnorodnie zgodnie z planem jaki dostałem w klubie – był rowerek, bieżnia, wiosła – wszystkiego po trochu.
Znane jest powiedzenie, że jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga to opowiedz mu o swoich planach. Przy dynamice wydarzeń w życiu piłkarza pewnie jest ono jeszcze bardziej adekwatne. Zdradzisz nam jednak trochę tego co chodzi ci po głowie w kontekście najbliższej przyszłości?
Marzy mi się, aby dostać szansę w Ekstraklasie, strzelić te 10 bramek i zamknąć buzie niedowiarkom, którzy twierdzą, że jestem piłkarskim turystą. Chcę być tu dobrze zrozumiany, bo ja nie muszę nikomu niczego udowadniać. Wiem jakim zawodnikiem byłem grając w Śląsku i czego od tamtej pory się nauczyłem. Jak słusznie zauważyłeś, w życiu piłkarza nigdy nie wiadomo, więc wracam teraz do domu i czekam skąd zadzwoni telefon.