Redakcja Bieganie.pl
Każda firma obuwia biegowego ma swoje własne „systemy”
wbudowane w but. Czasami są to tylko nazwy handlowe dla takich samych (lub
podobnych rozwiązań) a czasem zupełnie nowe patenty czy pomysły. W Nike na
pewno takim nowym pomysłem była idea Free – czyli zaprojektowania takich butów,
w których biegałoby się jak… bez butów. Przez wiele osób z branży Free uważana
jest za ideę naprawdę rewolucyjną. Od mniej więcej roku Nike przekonuje, że
czeka nas kolejna rewolucja – w systemie amortyzującym. Chodzi o piankę, która
nazywa się Lunar – czyli księżycowa. Księżycowa – z dwóch powodów. Po pierwsze –
jest to podobno materiał wymyślony przez NASA i wykorzystywany w fotelach
pilotów, astronautów, mający optymalnie niwelować ogromne przeciążenia. Po
drugie – pianka Lunar ma działać jak gdybyśmy chodzili po Księżycu – nasze odbicie
ma być niezwykle proste i lekkie. Bo Lunar oddaje energię w sposób znacznie
lepszy niż wszystkie dotychczas używane pianki.
Mimo, że projektanci w Nike od początku byli przekonani, że
znaleźli właściwy materiał, to aż trzy lata zajęło im nauczenie się stosowania
tworzywa wymyślonego przez NASA. NASA ma taką samą obsesje na punkcie obniżania
wagi statku jak firmy produkujące buty. W dodatku otrzymana od NASA pianka
spełniała najważniejszą charakterystykę, jakiej szukał Nike – oddawała energię
we właściwy sposób – im mocniej była ściskana tym mocniej chciała wrócić do
swojego oryginalnego kształtu. Miała jednak kilka wad – nie mogła zostać
zamoczona ani poddana działaniom promieni UV. Te trzy lata poświęcono właśnie
na zaprojektowanie właściwego „opakowania” dla pianki Lunar – którą np w butach
Lunar Trainer widzimy na zewnątrz jako tę pomarszczoną z boku warstwę. Oraz testy, testy,
testy.
Pytanie – czy Lunar rzeczywiście działa? Nie wiem czy
wszyscy ulegli zbiorowej hipnozie Nike czy rzeczywiście coś w tym jest, ale nie
spotkałem się jeszcze ze złym zdaniem na temat czucia amortyzacji i dynamiki
butów opartych na piance Lunar. Przeciwnie. Wszyscy, z którymi rozmawiałem lub
czytałem byli szczerze „Lunarem” zachwyceni, podkreślając miękkość,
dynamikę, łatwość odbicia i lekkość. Bo oprócz oddawania energii Lunar jest
także o 30% lżejszy od dotychczas używanych.
Pierwsze biegowe Lunary – Lunar Trainer i Lunar Racer
zostały zaprezentowane w zeszłym roku – w Pekinie.
My dostaliśmy do testowania kolejną generację – Lunar Glide,
które wg koncepcji Nike mają być absolutną zmianą w podejściu do doboru butów,
a mianowicie skończeniem z podziałem butów dla osób wymagających lub niewymagających
stabilizacji, dla pronatorów i „neutrali”. To ma być tak zwana dynamiczna
stabilizacja – czyli but dostosowujący się do stopy biegacza – podtrzymujący
tylko tam gdzie akurat potrzeba i zwracający tyle energii ile potrzeba. Jak się
to sprawdza w praktyce? Czy to tylko marketingowy chwyt czy prawdziwa
rewolucja? Test już za kilka dni. Lunar Glide ma w przeciwieństwie do niedostępnych
w Polsce Lunar Trainer i Racer pojawić się w naszych sklepach jesienią i kosztować
około 400 zł.
Jeszcze dygresja. Lunar Trainer zbierały na świecie mnóstwo bardzo
pozytywnych opinii. Spośród naszych czytelników, którzy wzięli udział w Ankiecie
już w najbliższą niedzielę rozlosujemy osiem osób, które będą mogły wybrać
sobie i zaprojektować na NikeID.com ten właśnie model. W Niedzielę ogłoszenie
zwycięzców a także być może pierwsze ciekawe analizy naszej ankiety.