Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
Kolejny raz Hiszpania pokazała, że umie organizować silne biegi uliczne. W Sewilli rozegrano Zurich Maraton de Sevilla, który jak zwykle stał na bardzo wysokim poziomie. Mimo że tradycyjnie podium padło łupem zawodniczek i zawodników z Afryki, to również europejscy biegacze pokazali się z bardzo dobrej strony. Lokalnych kibiców ucieszył najbardziej nowy rekord kraju.
Wśród męskiej stawki głośnym nazwiskiem był Erytrejczyk Ghirmay Ghebreslassie, mistrz świata w maratonie z 2015 roku, czwarty zawodnik igrzysk w Rio i zwycięzca maratonu w Nowym Jorku w 2016 . W ostatnich latach nie ma on tak spektakularnych osiągnięć, jednak to nadal zawodnik, który zawsze może namieszać w stawce.
Hiszpańscy kibice na pewno najmocniej trzymali kciuki za Ayada Lamdassema. Czterdziestoletni zawodnik przeżywa drugą młodość. Półtora roku temu ustanowił rekord kraju podczas maratonu w Walencji 2:06:35, a w Sapporo zajął piąte miejsce w maratonie olimpijskim. W stawce mieliśmy także Norwega Sondre Moena, byłego rekordzistę Europy 2:05:48.
Na pierwszym pomiarze czasu prawie trzydziestka zawodników pojawiła się w czasie około 14:50-53. Był to stosunkowo spokojny start jak na to do czego przyzwyczaili nas zawodnicy w ostatnich 2-3 latach. Oznaczało to, że ogromna grupa biegaczy podążała na wynik w okolicach 2:06. Czas, który w wykonaniu najlepszych maratończyków nie robi już gigantycznego wrażenia, jednak liczba biegaczy ruszająca na taki wynik zawsze budzi respekt.
Czołówka półmetek minęła w około 62:30. W tym momencie przewodził Adeladlew Mamo – dwudziestotrzyletni Etiopczyk, który debiutował w maratonie, a jego jedyne zarejestrowane w WA wyniki dotyczyły dwóch biegów na 10 kilometrów.
Hiszpan Lamdassem na tym etapie był piętnasty i biegł w drugiej grupie na nowy rekord kraju. 63:16 dawało trzy sekundy zapasu do jego rekordowego wyniku. W tej samej grupie biegło też dwóch Francuzów. Hassan Chahdi i Nicolas Navarro, dwunasty zawodnik ostatnich igrzysk, o którym pisaliśmy opowiadając jak łączy mocne bieganie z pracą w Decathlonie.
Na ostatnich dwóch kilometrach walka o zwycięstwo rozegrała się między dwoma niezbyt doświadczonymi zawodnikami. Debiutanta Mamo wyprzedził jego rodak Asrar Abderehman, dla którego był to trzeci start w maratonie. Poza solidną poprawą rekordu życiowego ustanowił nowy rekord trasy w Sewilli 2:04:43.
Do końca też tempo utrzymał Ayad Lamdassem, który dobiegł na szóstym miejscu poprawiając należący do niego rekord kraju. Od teraz wynosi on 2:06:25.
Z bardzo dobrej strony pokazali się też Francuzi. Jedenasty z życiówką 2:08:19 był Hassan Chahdi, trzynasty Nicolas Navarro z nowym PB 2:08:30, osiemnasty był Benjamin Choquert również z życiówką 2:09:29. Co ciekawe Choquert jest triathlonistą. Sewilla pokazała, że Francuzi są poważnymi kandydatami do złota w Monachium, szczególnie, że jest jeszcze paru innych mocnych zawodników z kraju nad Loarą
Kobiety w towarzystwie męskich pacemakerów biegły w zdecydowanie mniejszej grupie. W czołówce biegła Alemu Megertu, dla której ostatnie dwa lata były chude, jednak z życiówką 2:21 była jedną z faworytek.
Kobiety minęły półmetek w 69:25. Takie tempo do końca utrzymała tylko Megertu. Najdłużej trzymała się inna Etiopka Sisay Gola z grupy NN Running Team. Zliczyła jednak na paru ostatnich kilometrach solidnego maratońskiego dzwona, tracąc na paru kilometrach dwie minuty do zwyciężczyni.
Na bardzo wysokim miejscu skończyła Brytyjka Jessica Piasecki. Wynik 2:22:27 to drugi wynik w historii kraju, po słynnej Pauli Radcliffe. Jess Piasecki jak sama humorystycznie napisała w swoich mediach społecznościowych na ostatnich kilometrach była w „ciemnej strefie zarezerwowanej tylko dla maratonu”. Nic w tym dziwnego gdyż zawodniczka ruszyła pierwszą połówkę 1:10:35, oznaczało to mocny atak na życiówkę (2:25:29). Prawdopodobnie było to podyktowane bardzo dobrym występem półmaratońskim kilka tygodni wcześniej w hiszpańskiej Santa Poli, gdzie pobiegła w deszczowych warunkach 67:20.
Na uwagę zasługuje też występ młodej, dwudziestotrzyletniej Niemki Miriam Dattke. W swoim maratońskim debiucie uzyskała 2:26:50 biegnąc drugą połówkę kilkanaście sekund szybciej niż pierwszą. Uplasowała się na bardzo wysokim jedenastym miejscu. Kilkukrotna medalistka ME w kategoriach juniorskich i młodzieżowych jest poważną kandydatką do zamieszkania w seniorskiej stawce.
Najwyżej sklasyfikowaną Polką była mieszkająca w Szwecji Weronika Brzuchalska. Z wynikiem 2:51:19 zajęła 47. miejsce wśród kobiet. Najlepszym Polakiem był Marcin Soszka z 2:27:07 kończąc na 111. miejscu.