Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Polska wstrzymała oddech. Marcin Lewandowski przewrócił się na ostatnim okrążeniu 2 serii eliminacyjnej 1500 m. Decyzją sędziów został jednak przywrócony do gry i wystąpi w półfinale. Bez podobnych kontrowersji przez biegi eliminacyjne przeszli: Michał Rozmys (3:36.28) na 1500 m i Natalia Kaczmarek na 400 m (51.06). Po epickim pojedynku z Rai Benjaminem własny rekord świata zmiażdżył Karsten Warholm. Wynik 45.94 długo jeszcze będzie wprowadzał nas w osłupienie.
Obserwując bieg Marcina Lewandowskiego ręce składały się do oklasków. Pilnował krawężnika, zdobywał teren bez niepotrzebnego obiegania, pilnował czoła stawki. Niestworzone rzeczy zaczęły się jednak dziać na 350 metrów do mety. Wydawało się jakby najpierw ktoś pociągnął Polaka za koszulkę, a chwilę później nasz zawodnik już leżał. Trzymaliśmy kciuki, żeby pozbierał się jak Sifan Hassan, ale „Stary Lis” usiadł i przyglądał się uciekającej grupie. Dopiero po dłuższej chwili powstał, żeby ukończyć bieg. Po drodze minął kolejnego skasowanego, reprezentanta Kataru. Na powtórkach widać, że w upadek Polaka i Katarczyka zamieszany był ten sam człowiek – Jye Edwards z Australii.
Pamiętając, że w półfinale 800 metrów upadek zaliczył Nijel Amos, a mimo tego decyzją sędziów został awansowany do finału, liczyliśmy na podobne podejście, jeśli chodzi o kraksę na 1500 m. Nasze modły zostały wysłuchane i po pewnym czasie na liście wyników przy nazwisku „Lewandowski” pojawiło się „qR”. Polak pobiegnie w półfinale!
Przyjemnie oglądało się bieg eliminacyjny na 400 metrów Natalii Kaczmarek. Polka na ostatnią prostą wyszła na 3 pozycji. Potem swobodnie wyprzedziła Meksykankę Paolę Moran i gdyby tylko chciała przycisnąć, minęłaby też McPherson. Podopieczna Marka Rożeja postanowiła się jednak nie spinać i na pewnym 2 miejscu awansowała do półfinału. 51.06 to jeden z najlepszych wyników w jej karierze.
Tak jak pisaliśmy w zapowiedzi ze startu indywidualnego zrezygnowały: Justyna Święty-Ersetic i Iga Baumgart-Witan, koncentrując się na rywalizacji sztafetowej.
Krzyczał na siebie jak zawsze, pobiegł jak nigdy. Wydawało się, że rekord świata 46.70, który Karsten Warholm uzyskał przed miesiącem w Oslo, będzie miał dłuższy żywot. W tokijskim finale Norweg dostał jednak godnego rywala, w postaci Rai’ego Benjamina. Amerykanin, jako jedyny ze stawki podjął szaleńczą próbę gonienia mistrza świata.
Na ostatnim rozstawie wydawało się, że hegemon zostanie przełamany. Ten jednak odparł atak i sobie tylko znanym sposobem odleciał. Kiedy zegar na mecie pokazał 45.94 Warholm nie dowierzał. Drugi na mecie Rai Benjamin pobił rekord Ameryki Północnej (46.17), a trzeci Alison Dos Santos wyśrubował rekord Ameryki Południowej (46.72).
– Gdyby ktoś przed igrzyskami powiedział mi, że pobiegnę 46.1 i przegram, prawdopodobnie dostałby w twarz i kazałabym mu wynosić się z mojego pokoju! – powiedział Benjamin.
Powtórzmy to – 45.94. Ten wynik regularnie daje medal mistrzostw Polski na 400 metrów… ale bez płotków.
W sesji wieczornej czekają nas dwa finały pań: 200 m i 800 m (bez udziału Polek) oraz eliminacje 110 m przez płotki z Damianem Czykierem.
Zdjęcia: Paweł Skraba