Trzy pokłony przed Królewną, relacja z Biegu 3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc
Zachęcamy was do przeczytania relacji z Biegu 3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc, który odbył się 16 sierpnia w Karpaczu. Autorem relacji jest Basia Muzyka.
Informacje o tym biegu pojawiły się dość późno, chyba dopiero w czerwcu, czyli na 2 miesiące przed imprezą. W czasie poszukiwań imprezy biegowej, która miała zwieńczyć mój urlop w Szklarskiej Porębie (rozpoczęty Ultramaratonem Karkonoskim) trafiłam na stronę internetową dość ładnie zaprojektowaną i z ciekawością przyjrzałam się Regulaminowi i trasie zawodów. Ponieważ zapisy tam zawarte wydawały mi się pospolite i sympatyczne, trasa wystarczająco długa, „wygórowana” i niebanalna, a opłata startowa niewygórowana (1,58 PLN/km) postanowiłam zlekceważyć Izerską Wyrypę (odbywającą się w tym samym czasie w okolicy) i zaryzykować udział w tej debiutującej imprezie dając szansę najwyższemu szczytowi Karkonoszy, aby stał się moim Mont Blanc.
Bieg 3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc odbywał się w trzech możliwych wariantach, z których każdy zaczynał się i kończył na deptaku w Karpaczu. Zaczynał się rano o godz. 9.05, a kończył… różnie.
Pierwszy wariant, zwany pieszczotliwie MINI, to po prostu bieg czarnym szlakiem przez Krucze Skały, Sowią Dolinę, Drogą Przyjaźni Polsko-Czeskiej obok schroniska Jelenka (punkt kontrolny) przez łupkowatą Czarną Kopę [1407 m n.p.m.] (tu szlak niebieski) do Drogi Jubileuszowej i stamtąd na szczyt królewny Śnieżki (punkt kontrolny), potem w dół Drogą Jubileuszową do Domu Śląskiego (punkt odżywczy), Drogą Śląską przez Kopę do Białego Jaru, skąd już tylko mały skok do centrum i upragnionej mety.
Dystans ok. 17km, przewyższenie +/- 1000 m, limit czasu 12 godzin.
Ten wariant trasy przeszłam z synem kilka dni wcześniej, żeby wiedzieć czego się spodziewać i potem w czasie wyścigu nie gubić, lecz pewnie trafiać we właściwą drogę . To była dobra decyzja, bo kilka osób w czasie imprezy próbowało wybierać inne warianty dostępnych wokół ścieżek, choć trasa była oznakowana (oznaczenia szlaku + taśmy + białe, zalaminowane tabliczki A4 + wolontariusze w odblaskowych kamizelkach), a w pakiecie startowym dodatkowo dostaliśmy mapki. Zapewne przyczynić się do tego mogła wszechobecna mgła oraz zmęczenie i wysokość nad poziomem morza, a także myląca obecność turystów podążający innymi drogami.
Drugi wariant, tzw. ŚREDNI, to połączenie pierwszego (MINI z limitem czasu 4 godziny) z ponownym wejściem na najwyższy szczyt Karkonoszy [1603 m n.p.m.] szklakiem czerwonym przez Rozdroże Łomnickie, obok schroniska ”Nad Łomniczką” (punkt kontrolny), przez Kocioł Łomniczki (tu można sobie zęby kolanami powybijać) i Dom Śląski (punkt odżywczy) i szlakiem czarnym (zakosami) na szczyt. Powrót znaną trasą pokrywającą się z powrotem z MINI.
Dystans ok. 33km, przewyższenie +/-2000m, limit czasu 8 godzin.
Trzeci wariant – główny, tytułowy, koronny i fundamentalny, z nie byle powodu noszący miano ULTRA, był fuzją dystansu ŚREDNIEGO z trasą wiodącą żółtym szlakiem (dawny tor saneczkowy) obok Strzechy Akademickiej do Domu Śląski (znów punkt odżywczy) i ponownie czarnym szlakiem na szczyt (punkt kontrolny) ze znajomym, utartym wcześniej dwukrotnie zbiegiem.
Dystans 57km, przewyższenie +/-3000m, limit czasu 12 godzin.
Śnieżka jest szczytem wybitnym, w każdym znaczeniu tego słowa (zobacz: deniwelacja względna). Mam swój sposób na Śnieżkę, praktykowany już od kilku lat podczas Maratonów Karkonoskich. Śnieżka jest królewną, więc traktować ją należy po królewsku. Wchodząc na szczyt nie wolno zadzierać głowy do góry, lecz poddańczo spuścić wzrok i patrzeć zaledwie metr-dwa przed sobą. Jeśli spojrzysz butnie w górę czeka cię kara – bolesna prawda o stromym podejściu. Niektórzy tego widoku nie wytrzymują i dają się złamać – staną, usiądą, padną na kolana, zawrócą. A zatem jeśli chcesz dostać się jak najszybciej przed królewskie oblicze dobrze radzę – napieraj nie spoglądając w górę. Dopiero na samym szczycie możesz się pokłonić Śnieżce i prostując swoją marną, ziemną powłokę w nagrodę rozejrzeć się wokół. Jeśli szczęście ci sprzyja, niebiańskie widoki wynagrodzą ci trud wspinaczki.
Podczas „czarnego biegu”, czyli Śnieżki nr 1, na początku padał deszcz, a w wyższych partiach rządziła mgła i tryumfował lodowaty wiatr. Dobrą stroną takiej aury był prawie całkowity brak turystów na trasie, a zatem w miejscach, gdzie ścieżka zwężała się do szerokości metra nie było problemów z mijaniem czy wyprzedzaniem. Zaraz po starcie prawie 3 setki uczestników rozciągnęły się w kolorowy pociąg i pędziły w górę, każdy w swoim tempie. Wśród uczestników wielu było doświadczonych biegaczy górskich, paru debiutantów, a także turystyczne rodziny z dziećmi. MINI był świetną okazją do tego, aby spokojnym tempem (limit 12 godzin) zdobyć Śnieżkę, po drodze przy Domu Śląskim posilić się wodą, izotonikiem, colą, owocami (arbuzy, banany) i biszkoptami, wrócić do Karpacza, dostać medal i zjeść smaczny posiłek na mecie – do wyboru makaron z sosem bolognese lub warzywnym (wegańskim), a na deser udać się do pobliskiej pijalni czekolady Mount Blanc z kuponem z pakietu startowego i zamówić sobie coś ekstra. To atrakcyjna propozycja dla turystów, a szczególnie dla dzieci i młodzieży, dla których udział w imprezie był darmowy, podobnie jak dla mieszkańców gminy Karpacz. To dobry pomysł, aby wśród tubylców promować turystykę oraz dać okazję udziału w fascynującej imprezie powiązanej ze zwiedzaniem rejonu. Niestety, z rozmów, które przeprowadziłam z mieszkańcami pobliskich miejscowości (kierowca busa, kelnerka, recepcjonistka w hotelu, sprzedawca pamiątek, kasjerka) wynikało, że niewielu z nich kiedykolwiek było na Śnieżce, Szrenicy, w ogóle nie znają pobliskich gór, które przecież ich utrzymują za pośrednictwem portfeli turystów i urlopowiczów.
Dystans MINI ukończyło 117 osób.
Około południa pogoda zaczęła się poprawiać, przestało padać, zaledwie lekko mżyło. Potem nawet trochę jakby przebłyskiwało słonko. Bieg „czerwony” (od koloru szlaku) zyskał dzięki temu zupełnie przyjemną oprawę. Na szczycie można już było podziwiać jakieś widoki, o ile ktoś miał ochotę się zatrzymać. Śliskie kamienie na zbiegu przesychały. Na Deptaku pojawiało się coraz więcej ludzi.
Dystans ŚREDNI ukończyło 49 osób.
Po południu zrobiło się cieplutko i słonecznie. Cieplutko szczególnie było tym na żółtym szlaku. Droga nudna, szutrowa, potem wybrukowana, jedynym urozmaiceniem było nachylenie – czasami bardziej wypłaszczone, czasami bardziej strome, ale ciągle w górę. Pod koniec wspinaczki wchodząc na Główny Szlak Sudecki przy spalonej Strażnicy rozciąga się piękny widok na Królewnę. Słońce świeci, turystów przybyło, wielu z nich kibicuje, dopinguje, pozdrawia. Śnieżka słoneczna, ale wiatr nadal lodowaty. Czas się żegnać z wolontariuszami, goprowcami. Zbieg jakże znajomy, wydaje się krótszy. Na deptaku tłocznie. Spikera słychać jeszcze zanim widać bramę mety. Gromkie powitanie. Radość. Koniec biegu. Medal. Gratulacje. Bufet. Ciepły prysznic. Do masażu kolejka. Ciepły posiłek i deser w pijalni czekolady.
Dystans ULTRA ukończyło 59 osób.
Choć to był debiut to organizację biegu oceniam bardzo wysoko. Widać było ogromne zaangażowanie Radka Jęcka – alfy i omegi tego projektu oraz wszystkich wolontariuszy wraz z obstawiającymi trasę goprowcami. Na pewno wielkim atutem imprezy jest ciekawa trasa prowadzona różnymi szlakami i dobre zaplecze imprezy. Mocną stroną biegu było zaangażowanie władz miasta, Karkonoskiego Parku Narodowego oraz wielu partnerów – od okolicznych restauracji, kawiarni, pensjonatów i hoteli po sklepy dla sportowców. Podczas biegu można było zdobyć punkt do UTMB. Jedynym minusem, który koniecznie trzeba w przyszłości poprawić jest obsługa techniczna pomiaru czasu i opracowanie wyników – niektóre dłuższe nazwiska/imiona są poucinane, brakuje w nich polskich liter, nie ma międzyczasów.
A skoro o przyszłości mowa, to Organizator zapowiada już kolejną edycję imprezy, którą planuje przenieść na lipiec 2015 roku, może nawet włączyć do cyklu Skyrunning Poland. Pewne zmiany zapewne nastąpią, ale będą one kosmetyczne i celem będzie lepsze dostosowanie warunków do potrzeb biegaczy. Formuła 3 wariantów trasy na pewno pozostanie. Jeśli wymagania dotyczące długości trasy do zdobycia 2 punktów do UTBM wynoszą 60 km, to trasa będzie wydłużona o te brakujące 3 km. Jeśli chcielibyście coś skomentować lub zaproponować organizatorowi, który jest bardzo otwarty na wszelkie sugestie, to kontaktujcie się z nim bezpośrednio: radoslaw.jecek@wp.pl
Ja serdecznie polecam i kłaniam się (Śnieżce).