Redakcja Bieganie.pl
Po udanym poziomie sportowym mityngu, a szczególnie biegu na 800 m, wydaje się, że w przyszłym roku do Bydgoszczy zawita więcej zagranicznych gwiazd lekkiej atletyki. Póki co, zapraszamy do przeczytania krótkich rozmówek z polskimi bohaterami mityngu Enea Cup!
Łowcy autografów czaili się wszędzie, tu na zdjęciu rozchwytywany przez kibiców, Szymon krawczyk, zwycięzca pierwszej serii biegu na 800 m (1:48.71)
ADAM KSZCZOT – w pięknym stylu zwyciężył w biegu na 800 m i jest obecnie liderem tabel europejskich na tym dystansie
Nasza rywalizacja z Marcinem kończy się wygraną raz jednego, raz
drugiego, wspaniale się uzupełniamy. Do sierpnia utrzymam formę, może
będzie okazja jeszcze ją podkręcić.
Wzruszenie mojego taty na stadionie
to chyba największa nagroda, radość bliskich to zawsze zwieńczenie
pracy, którą wykonuję przez większość roku i nieobecności w domu.
Dziękuję im, że zawsze są, zawsze trzymają kciuki i paznokcie mają
obgryzione… (śmiech).
W planach mam start 12 czerwca w Krakowie, a
później wielka niewiadoma. Byłem teraz w Sankt Moritz na zgrupowaniu. O dziwo, zareagowałem na góry
bardzo dobrze. Po pierwszych dniach obozu mogłem trenować praktycznie,
jak na nizinach. Między akcentami przerwy były dobrze ułożone i to
złożyło się chyba również na dzisiejszy sukces.
MARCIN LEWANDOWSKI – drugi w biegu na dwa okrążenia, jego wynik 1:44.61 to aktualnie drugi wynik w Europie.
To, że przegrałem z Adamem, tylko mnie napędza, nie traktuję tego jako
porażkę, nie ma to dla mnie takiego znaczenia. Do mistrzostw jeszcze 3
miesiące, więc jeszcze 1/3 treningu na przestrzeni tego długiego sezonu
przede mną.
Teraz czeka mnie ciężka podróż do Rabatu. Tam będę biegał na 1000
metrów. Czy poprawię rekord Adama na kilometr? Czemu nie?! Nie
wiedziałem, że jestem już taki mocny, pobiegłem 1.44 dzisiaj, mogę
zbliżyć się do 2.16 w Rabacie.
WIOLETTA FRANKIEWICZ
– na 3000 m przegrała jedynie z Rumunką Bircą.
Tydzień temu w Krakowie startowałam na 1500 m i ukończyłam je w czasie
juniorowskim… Ale tak to jest, gdy przygotowania nie są stuprocentowe i
brakuje przede wszystkim siły biegowej. Więc na razie raz jest lepiej,
raz gorzej, na pewno nie starczy mi formy na wszystkie starty. Mam
nadzieję, że do sierpnia będzie stabilna.
Na mityngu odrobinę przeszkadzał mi wiatr, chociaż trybuny w Bydgoszczy przed nim osłaniają. Wybierałam jednak starannie moment, w którym ruszę przed Kasią Kowalską, by się z tym wiatrem nie zderzyć. Ale nie ma co narzekać – złej baletnicy… Inne dziewczyny były blisko, życzę im jak najlepiej, mogę tylko mieć nadzieję, że jeszcze w tym roku będą za mną. Może poczekają jeszcze trochę (śmiech).
TOMASZ SZYMKOWIAK – w Bydgoszczy przegrał tylko z Ugandyjczykiem, a jego rezultat 8:25.42 to czwarty wynik w tabelach europejskich
Start był, jak na rozpoczęcie sezonu, niezły. Wiedziałem, że na taki wynik mnie stać, więc to żadna niespodzianka. Ale zaczęło się kiepsko. Już po pierwszym rowie z wodą, poczułem w achillesie, na którym wylądowałem, straszny ból. Naciągnąłem mięsień i pomyślałem nawet o tym, aby zejść. Podjąłem jednak próbę i przy drugim rowie, sprawdziłem drugą nogę, która przez ostatnie tygodnie też mnie bolała. Modliłem się, by okazała się dla mnie łaskawa…
W trakcie biegu kontrolowałem też Krystiana Zalewskiego, który próbował nawet dawać mi zmianę na dwa kółka do mety. Ale słuchałem, jak ciężko oddycha i wiedziałem, że trudno mu będzie ze mną wygrać.