Redakcja Bieganie.pl
Polacy biegli w mocno obsadzonej serii z Belgami, Rosjanami, Kenijczykami i reprezentacją Wysp Bahama.
Na pierwszej zmianie nieźle spisał się Kacper Kozłowski. Przez pierwsze 300 m był na 1-2 miejscu, ale na ostatnich 30 metrach osłabł i z dalszej pozycji oddał pałeczkę. Na drugiej dobrze wypadł Piotr Wiaderek, który rewelacyjnie pobiegł ostatnie 100 m i przekazał pałeczkę jako 2-3. Podczas trzeciej zmiany nasza sztafeta nieco straciła i Jakub Krzewina oddawał pałeczkę Marcinowi Marciniszynowi z 5-6 pozycji. Mistrz Polski zaczął bardzo mocno, ale na starcie musiał wyhamować, bo wpadł na oddającego pałeczkę Rosjanina. Widać było, że naszemu najlepszemu 400-metrowcowi brakuje świeżości i jest nieco zmęczony swoimi indywidualnymi startami. "Szatan" walczył z całych sił, ale finiszował na szóstej pozycji, zatrzymując zegar na 3:01.84.
Serię wygrali Belgowie, którzy obrali taktykę oszczędzania sił. Kévin Borlée przyspieszył dopiero na ostatnich 50 metrach, zapewniając swojej drużynie wejście do finału z pierwszego miejsca.
Warto podkreślić, że dzisiejsze eliminacje stały na bardzo wysokim poziomie. Od lat nie było tak szybkiej pierwszej rundy 4×400 m, aby dostać sie do finału trzeba było uzyskać 3:00.97. Polacy zdążyli nas przyzwyczaić do dobrych występów w tej konkurencji, więc ich nieobecność w finale jest sporym zaskoczeniem.
Sztuka ta udała się Amerykanom (2:58.82-najlepszy wynik na świecie), Jamajczykom (2:59.13), Republice Południowej Afryki z Oscarem Pistoriusem na pierwszej zmianie (2:59.21), Wielkiej Brytanii (3:00.38), Niemcom (3:00.68), Belgom (3:00.71), Rosjanom (3:00.81) i … Kenijczykom (3:00.97).