Karolina Obstój
Z wykształcenia prawniczka, a z zamiłowania ambitna biegaczka amatorka, spełniająca się w biegach górskich, choć od asfaltu nie stroni. Trenerka biegania i organizatorka obozów biegowych. Więcej o mnie znajdziesz na Instagramie.
Na Mistrzostwach Polski w anglosaskich biegach górskich nie obyło się bez niespodzianek. U mężczyzn raczej przewidywalnie, bo wygrał Sylwester Lepiarz, ale niestety z trasy zszedł jeden z faworytów Marcin Kubica. A u kobiet niespodzianka! Zwycięstwa z poprzedniego roku nie obroniła Martyna Kantor. Złoto wywalczyła tajemnicza Aleksandra Hornik. Kim jest zwyciężczyni?
10 kwietnia w Bielsku-Białej podczas Goniackiej ponownie odbyły się Mistrzostwa Polski w anglosaskich biegach górskich, czyli zawodach rozgrywanych w formule w górę i w dół. Zawodnicy mieli do pokonania dwie pętle o długości ponad 5,5 km i przewyższeniu ok -/+300 m. Z opinii zawodników wynika, że był to dość łatwy – jak na biegi górskie – podbieg i szybki zbieg.
Bawiąc się w buckmachera, patrząc na listy startowe, „na papierze” najmocniejsze były Martyna Kantor, Dominika Wiśniewska-Ulfik, Anna Celińska. Tak właśnie wyglądała pierwsza trójka medalistek MP w zeszłym roku na Goniackiej. W tym roku na starcie nie pojawiła się jedna z najbardziej utytułowanych biegaczek górskich Anna Celińska.
Po pierwszej pętli łeb łeb biegły Martyna Kantor i… Aleksandra Hornik. Na mecie jako pierwsza zameldowała się Aleksandra z przewagą 27 sekund nad Martyną Kantor. Brązowy medal trafił – już bez zaskoczenia – do Dominiki Wiśniewskiej-Ulfik, która finiszowała prawie 4 minuty za Martyną, co pokazuje jak szalenie mocno Martyna i Aleksandra odstawiły resztę stawki!
Wszystkich pewnie interesuje, kim jest nieznana w biegach górskich, świeżo upieczona złota medalistka. Aleksandra Hornik to utytułowana biegaczka na orientację i jednocześnie żołnierz Sił Zbrojnych RP. 26-latka ma na swoim koncie m.in. srebro Mistrzostw Świata Juniorów (2016) w biegu indywidualnym na średnim dystansie. W 2019 podczas Światowych Igrzysk Wojskowych wywalczyła brązowy medal w biegu indywidualnym, a w drużynie i w sztafecie srebrne medale.
Tak złota medalistka relacjonuje dzisiejszy przebieg rywalizacji: „Na pierwszej pętli musiałam odrobić swój wolniejszy start i dopiero dogonić Martynę. Spotkałyśmy się na górze i dalej zbieg pokonałyśmy już razem. Natomiast w momencie, kiedy poczułam nogi jak z waty na ,,płaskim” odcinku wiedziałam, że muszę spróbować uciec na podbiegu na drugiej pętli i jeszcze zwiększyć przewagę na zbiegu, żeby nie dopuścić do walki ramię w ramię na ostatnich metrach przed metą. Szybkie finisze po takiej trasie wymagają ode mnie jeszcze trochę treningu.„
Zapytaliśmy Aleksandrę, skąd pomysł na bieg górski. oto odpowiedź: „Raczej wielka próba. W tym momencie sezonu jestem po bazowych przygotowaniach fizycznych. Sezon startowy biegów na orientację powoli się rozkręca. I niezmiennie to na nim będę się koncentrować. Mój debiut na tych Mistrzostwach był swego rodzaju sprawdzianem jak i eksperymentem. Zakończony bardzo pozytywnie ” Biegaczki górskie mogą póki co odetchnąć z ulgą, bo Aleksandra zapewniła, że teraz zamierza skupić się wyłącznie na BNO i nie planuje startów w biegach górskich w tym roku.
Faworytami wśród mężczyzn i pretendentami do złotego medalu byli przede wszystkim: Sylwester Lepiarz i Marcin Kubica – złoty i srebrny medalista w Goniackiej w 2021, Piotr Jaśtal – 5-ty w Goniackiej w 2021 i Dominik Tabor – srebro w MP w stylu alpejskim i brąz w MP na krótkim dystansie w 2021.
Sylwester Lepiarz pokazał po raz kolejny, że jeśli zdrowie mu dopisuje, to jest nie do pobicia. Prowadził od startu do mety i zdobył złoty medal MP finiszując 23 sekundy przed swoim kolegą z klubu LKB Rudnik Piotrem Jaśtalem, który coraz śmielej poczyna sobie w biegach górskich, zdobywając swój drugi już medal MP. 35 sekund za Piotrem dobiegł Dominik Tabor, z bezpieczną, ponad minutową przewagą nad czwartym zawodnikiem.
Gdyby nie brak Marcina Kubicy wśród medalistów, można by podsumować męskie „pudło” jako przewidywalne. Kibice Marcina zapewne wiedzą, że zmagał się on ostatnio z kontuzją kostki i decyzję o starcie podjął na kilka dni przed zawodami. Niestety zawodów nie ukończył, przy jego nazwisku widnieje DNF i międzyczas z pierwszego (z trzech) punktów kontrolnych, na którym zameldował się na trzeciej pozycji w stawce. Marcin to młody i niezwykle skromny sportowiec, który jak sam mówi: nie lubi się tłumaczyć. Zapytaliśmy go jednak, czy z jego kostką jest wszystko w porządku. „Z kostką nie jest źle, na podbiegu czułem się świetnie, ale po prostu nie jest jeszcze gotowa na takie prędkości na zbiegach i zaczyna boleć. Dlatego postanowiłem zejść, odpuścić dziś, bo wiem że skończyłbym ten bieg, ale to jest zbyt duże ryzyko jeszcze większej kontuzji, która wykluczyła by mnie z treningu na kolejny miesiąc, a tego bardzo bym nie chciał. Dlatego chcę teraz spokojnie to doleczyć i skupić się na Zegamie, która jest pod koniec maja.”
Marcinowi życzymy zdrowia i powodzenia na Zegamie, a medalistom serdecznie gratulujemy.