Marcin Chabowski dla bieganie.pl

Adam Klein: Marcin, Twoje tegoroczny wyniki, zwłaszcza ten na Mistrzostwach Polski na 10000m ale i późniejsze biegi uliczne i przełaje dawały lepsze prognozy. Wynik 1:04:34 to oczywiście nie tragedia, zwłaszcza w debiucie ale jednak wielu Twoich kibiców liczyło na więcej. Co się stało?

Marcin Chabowski: Wynik jaki uzyskałem w Newcastle (1:04:34) jest dla mnie niewątpliwie wielkim rozczarowaniem i porażką. Na pewno nie tak wyobrażałem sobie swój debiut w pół maratonie. Na samym początku czułem się bardzo dobrze, międzyczas 5km to 14:40. Niestety od około 6km zaczęła dokuczać mi kolka. Starałem się za wszelką cenę utrzymać prędkość, wziąłem no-spę, którą miałem w kieszonce spodenek. 10km przebiegłem w czasie 29:55, tempo spadło, niestety kolka dalej mi dokuczała, wziąłem drugą no-spę na 12km. Do 15km jakoś doleciałem, czas to 45:06 czyli jeszcze na około 1:03:30. Po 11km walki z kolkami mój organizm osłabł, zacząłem biec naprawdę wolno po 3:15 na km. Nie chciałem schodzić z trasy, skutkiem tego wycieńczony dobiegłem do mety, dochodziłem do siebie po tym biegu dobre 2-3 godziny. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam odpowiedzi czy taki słaby wynik jest skutkiem tylko i wyłącznie kolki, która mnie bolała, ale można było ją znieść, czy może jest efektem mojego niewytrenowania do tak długiego biegu. Nie mam też pojęcia, co było przyczyną owej kolki, zwłaszcza, że przez ostatni tydzień uważałem na to co jem. Podsumowując porażka na całej linii, zwłaszcza, że nastawiałem się na wynik poniżej 63min.

Dziękujemy za komentarz