Kacper Lewalski: chcemy spróbować całego sezonu „po seniorsku”
Kacper Lewalski w kategorii juniorów pobił dwa halowe rekordy Polski, wywalczył medal mistrzostw Europy juniorów i dwa miejsca w finale mistrzostw świata. O planach na sezon halowy i letni, obozach wysokogórskich, zmianach w treningu i współpracy trenera klubowego z kadrowym opowiada podczas wywiadu z Jakubem Jelonkiem w portugalskim Monte Gordo.
Zmieniasz obecnie kategorię juniora na młodzieżowca. Zapisałeś się w historii bijąc kilka halowych rekordów Polski w kategorii U20 i zdobywając medal mistrzostw Europy juniorów. Jak podsumowałbyś ten okres?
Jestem bardzo zadowolony z wieku juniora, bo startowałem dwa razy na mistrzostwach świata oraz na mistrzostwach Europy juniorów. Zdobyłem srebrny medal mistrzostw Europy juniorów oraz szóste i czwarte miejsce na mistrzostwach świata juniorów, więc jestem bardzo szczęśliwy, miło zaskoczony. Ostatnie lata były przełomowe w mojej karierze i mogę teraz zacząć myśleć o szybkim bieganiu seniorskim.
Który z tych startów: w Tallinie, Nairobi czy Cali wspominasz najlepiej? Poza nimi startowałeś też przecież na seniorskich mistrzostwach Europy w Monachium.
Najbardziej jestem zadowolony z Tallina, bo tam zdobyłem medal mistrzostw Europy. Był to taki przełomowy moment, bo jednak drugie miejsce w Europie wśród juniorów to duże osiągnięcie. Byłem wtedy jeszcze tym młodszym rocznikiem i startowałem ze starszymi od siebie. To było coś. Od tego czasu w jakimś stopniu zacząłem myśleć o trenowaniu poważniej. Później był Memoriał Kamili Skolimowskiej, na którym zrobiłem taki „kosmiczny” wynik – 1:44,84. W tamtym momencie zacząłem myśleć o tym, że mogę już walczyć nawet z seniorami, mogę startować z nimi, rywalizować. Zacząłem już myśleć o igrzyskach olimpijskich w Paryżu, które są już niedługo, bo za rok. Jednak to ten Tallin był takim pamiętnym momentem, bo tam zdobyłem swój pierwszy medal międzynarodowy.
Poprawiłeś też kilka halowych rekordów Polski w kategorii U20. Nastawiałeś się, aby je pobić, czy wyszło to spontanicznie?
Właśnie w sumie nie nastawiałem się na to, bardziej samo to tak fajnie wyszło. Rok temu też byłem w styczniu w Portugalii w Monte Gordo, gdzie dobrze potrenowaliśmy. Było zdrowie, wszystko dobrze wychodziło, więc stwierdziliśmy, że postartujemy na tej hali. Od razu pojawiły się rekordy Polski na 600 i 800 m. Później nawet rekord Europy się zdarzył na Copernicusie, więc ten sezon halowy był krótki, ale bardzo intensywny i bardzo przyjemnie go wspominam. Mam nadzieję, że ten będzie tak samo udany.
W zeszłym roku wspominałeś, że nie wybierasz się na Halowe Mistrzostwa Świata w Belgradzie. Czy w tym roku coś się zmieniło? Planujesz wystartować podczas Halowych Mistrzostw Europy w Stambule?
Tak, w tym roku w sumie chcemy spróbować całego takiego sezonu „po seniorsku”, jak można to określić. Chcę wystartować na halowych mistrzostwach Europy w Stambule. Zobaczyć, jak to wygląda, jak się też biega z seniorami, bo – tak jak mówię – to jest całkiem inne doświadczenie. Pojechałem w tamtym roku do Monachium na Mistrzostwa Europy i byłem tam już zmęczony po Kolumbii. Do tego pojawiła się infekcja, która już w Kolumbii mi towarzyszyła. Wciąż odczuwałem jej skutki w Monachium. Dlatego tam pojechałem bardziej po doświadczenie. Tym razem chciałbym już bardziej powalczyć w tym Stambule i zobaczyć, co to da.
A czy masz już zaplanowany kalendarz startów sezonie halowym? Gdzie będziemy mieli okazję cię zobaczyć?
Tak, chciałbym wystartować 2 lutego w Ostrawie, następnie pojawię się zapewne na Copernicusie w Toruniu, gdzie powinno być fajne bieganie na 800 m. Nastawiam się tam na fajny wynik.
To tam planujesz robić minimum do Stambułu?
Myślę, że na Copernicusie będzie dobry bieg i tam na pewno można powalczyć o minimum. Później są Halowe Mistrzostwa Polski [również w Toruniu – przyp. red.], gdzie trzeba będzie powalczyć z Patrykiem Dobkiem, Mateuszem Borkowskim i Patrykiem Sieradzkim oraz chłopakami z kategorii młodzieżowca, w której jestem teraz pierwszy rok [na Halowe Mistrzostwa Europy może pojechać maksymalnie trzech zawodników, minimum PZLA wynosi 1:46,75 – przyp. red.]. Będzie trzeba powalczyć i zobaczymy, jak ten sezon halowy się ułoży.
A jak wygląda obecnie twój trening. Czy trenujesz ciężej wkraczając w kategorię młodzieżowca?
Trochę dodaliśmy w moim treningu. Chcemy w tym roku pojechać do Font Romeu na początku kwietnia, potrenować w górach pierwszy raz i zobaczyć, jak to na mnie wpłynie, jak będę reagował na wysokie góry. Byłem na mistrzostwach świata w Kenii, ale to całkiem inna sytuacja, bo to tylko zawody. Musieliśmy tam polecieć trochę wcześniej, nic nie robiliśmy wielkiego oprócz truchtania i jakichś rytmów, bo w górach jest tak, że lepiej nie przesadzić, niż jakbym miał przegiąć. Przed startem nie próbowaliśmy nic, tylko sam luzik i później już startowałem. Za rok będą igrzyska olimpijskie, więc już nie będziemy mogli zbytnio próbować, tylko trzeba będzie wiedzieć, co działa na mnie, żeby jak najlepiej wypaść w następnym roku. A w tym roku można sobie jeszcze pozwolić na jakieś tam eksperymenty, zobaczyć jak bodźcuje mój organizm.
W jednym w wywiadów mówiłeś, że w treningu nie lubisz biegów ciągłych, a lepiej działają na ciebie krótsze odcinki. Nic się nie zmieniło w tym temacie?
Ogólnie te biegi długie, jakieś ciągłe, jakiś trzeci zakres, są zawsze dla mnie cięższe. Wolę biegać krótko i intensywnie niż długo i w jakimś tam ustalonym tempie. Nie lubię biegać 600-tek, 800-tek na stadionie, wolę zdecydowanie krótsze odcinki.
Udało się już założyć kolce tutaj w Portugalii i pobiegać coś szybciej?
Tak, wszystko idzie w dobrą stronę, jest zdrowie. Jest naprawdę bardzo dobrze. Nie chcę tego zapeszać, ale myślę, że będzie bardzo dobrze w porównaniu do tego, co było rok temu.
Twoim trenerem jest Czesław Nagy, a na obozach kadrowych opiekuje się tobą Krzysztof Król. Jak układa się ta współpraca?
Na obozach klubowych czy Zaplecza Kadry Narodowej albo jak jestem na miejscu, to trenuję z moim trenerem Czesławem Nagym, a na obozach kadrowych z trenerem Krzysztofem Królem. Obaj świetnie się dogadują, rozmawiają ze sobą, również ze mną omawiają różne rzeczy. Jesteśmy w stałym kontakcie, jest taka kontynuacja planu. Nie ma jakichś sprzeczek czy czegoś takiego. Fajnie, bo jest to kontynuacja planu; trenerzy rozmawiają ze sobą i to jest dla mnie bardzo ważne. Dla mnie to wszystko też jest dzięki temu o wiele łatwiejsze i na pewno prostsze do zaufania trenerowi i w cały proces treningu.
Zmieniłeś w ubiegłym sezonie klub z MKS Truso w Elblągu na KS AZS UWM Olsztyn. Jak oceniasz tę zmianę?
Już wspominałem kiedyś w wywiadzie na bieganie.pl o tym, dlaczego jest ta zmiana klubu i bardzo dobrze się z tym czuję. Mamy w Olsztynie bardzo fajną ekipę, bo jest Konrad Bukowiecki, Ola Lisowska czy Karol Zalewski. Więc naprawdę jest tam bardzo mocna ekipa.
Jakie masz plany na zbliżający się sezon letni?
Moim głównym celem na sezon letni są Młodzieżowe Mistrzostwa Europy w Espoo i na tym się najbardziej skupiam. Jakbym przy okazji pojechał na mistrzostwa świata seniorów w Budapeszcie, to myślę, że to byłby bardzo udany sezon. Jednak głównym celem pozostają Młodzieżowe Mistrzostwa Europy, na których chciałbym wejść do finału.
Były chodziarz, który nieustannie dokądś zmierza (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor biografii Henryka Szosta, Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota oraz książki „Trening mistrzów". Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV L.O. w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.