Chojecka wicemistrzynią Europy po dyskwalifikacji Syriewej
W doniesieniach prasowych z całego świata coraz częściej słyszymy o kolejnych wpadkach dopingowych. W ostatnich dniach dyskwalifikacja dotknęła dwójkę zawodników rosyjskich. W Kenii natomiast powołano grupę zadaniową, która ma na celu wyjaśnić skandal dopingowy, o którym w ubiegłym roku pisał niemiecki dziennikarz Hans-Joachim Seppelt.
Dyskwalifikacja Rosjanki Olesji Syriewej i jej rodaka Michaiła Lemiajewa (obaj wykluczeni z rywalizacji na 2 lata), to kolejny przypadek dyskwalifikacji bazujący się na programie paszportu biologicznego. Stosunkowo nowa metoda polegająca na ocenie indywidualnych profili hematologocznych (krwi), powoli zbiera swoje żniwo i przede wszystkim znacząco wpływa na wyniki zawodów z udziałem dopingowiczów.
Z wpadki Syriewej, której anulowano wszystkie wyniki uzyskane po 3 marca 2011 r., może cieszyć się m.in. Lidia Chojecka. Trzykrotna medalistka halowych mistrzostw świata dzięki dyskwalifikacji Rosjanki została bowiem halową wicemistrzynią Europy z 2011 roku.
– O tym, że jestem jednak wicemistrzynią Europy w hali dowiedziałam się dziś rano – mówi Chojecka w rozmowie dla bieganie.pl – Bardzo się ucieszyłam, ponieważ ten medal był dla mnie bardzo ważny. To najprawdopodobniej mój ostatni krążek z międzynarodowej imprezy. Wiadomo, że brąz to nie to samo co srebro. To oczko wyżej na podium jest o wiele bardziej wartościowe. Żałuję, że nie mogłam zdobyć tego medalu w bezpośredniej walce.
Trudno powiedzieć, czy spodziewałam się, że ten medal do mnie w końcu przywędruje. Nigdy nie można oficjalnie powiedzieć, że ktoś jest na dopingu, bo za rękę się go nie złapało. Bardzo cieszę się, że w tym wypadku zadziałał paszport biologiczny. Widać, że jest bardzo skuteczny i nawet po kilku latach można wykryć, że zawodnik był na dopingu.
Jak uczczę srebrny medal? (Śmiech) Przyznam, że świętowałam już zdobycie brązu, ale radości nigdy dosyć!
Aktualnie przebywam w domu i powoli zbieram się do treningu po ostatnio przebytej chorobie. Ze zdrowiem już w porządku. Nie zdecydowałam się jeszcze zakończyć oficjalnie kariery.
Oficjalna klasyfikacja Halowych Mistrzostw Europy w biegu kobiet na 3000 m z Paryża (2011) prezentuje się następująco:
3000 m kobiet
1. Helen Clitheroe (Wielka Brytania) – 8:56.66
2. Lidia Chojecka (Polska) – 8:58.30
3. Layes Abdullayeva (Azerbejdżan) – 9:00.37
4. Dolores Checa (Hiszpania) – 9:02.18
5. Natalia Tobias (Ukraina) – 9:02.94
6. Natalia Popkowa (Rosja) – 9:03.42
7. Jelena Zadorożnaja (Rosja) – 9:06.44
8. Sultan Haydar (Turcja) – 9:08.84
Warto dodać, że to nie pierwszy przypadek kiedy Chojecka przesuwa się w ostatecznej klasyfikacji na skutek dyskwalifikacji jednej z jej rywalek. W przeszłości reprezentantka Polski została brązową medalistką halowych mistrzostw świata ’97 w efekcie dyskwalifikacji Amerykanki Mary Decker-Slaney.
Wpadki Rosjan są przykładem dobrze działającego paszportu biologicznego, system wykrywania i walki z dopingiem wciąż jest jednak daleki od ideału. Przykładem może być nie tylko świeża afera z Lancem Armstrongiem, ale również nieudolność Kenijskiej Komisji Antydopingowej, która do teraz nie rozpoczęła śledztwa w sprawie zarzutów dopingowych stawianych przez niemieckiego dziennikarza Hajo Seppelta.
Przypomnijmy, osiem miesięcy temu dziennikarz telewizji ARD odwiedza Kenię i tam spotyka się z lekarzem, który zajmuje się dopingiem krwi. Ten zdradza mu dużo szczegółów na temat jego współpracy z wieloma zawodnikami (wśród nich wymienia Pamelę Jelimo). Ponadto Seppelt odwiedza miejscową aptekę gdzie w nielegalne środki wspomagające mieli zaopatrywać się kenijscy biegacze (klientem sklepu miał być także Patrick Makau, ale według informacji pracownika apteki jemu sprzedawano legalne suplementy). Wszystko zostaje udokumentowane w materiale filmowym i opublikowane.
Oddźwięk na przedstawiony materiał był jednak niewielki. Co prawda kilka miesięcy później karą dyskwalifikacji zostają ukarani Mathew Kisorio, Ronald Kipchumba, Rael Kiyara i Jemima Jelagat Sumgong jednak same władze Kenijskiej Federacji Lekkoatletycznej zaprzeczyły istnieniu dopingu w ich kraju.
Dopiero teraz sytuację stara się wyjaśnić Kenijski Rząd, który wczoraj podał informację o utworzeniu grupy zadaniowej mającej na celu wyjaśnienie skandalu, który w ubiegłym roku wstrząsnął krajem. Zespół złożony z uczciwych ludzi, mający do dyspozycji własny budżet, sprawdzać będzie wszystkich lekarzy, menadżerów i trenerów, z którymi wiążą się informacje o tym, że oferują pomoc dopingową. Czekamy na efekty ich pracy.
Źródło: PZLA, www.standardmedia.co.ke.