Black power – historia najsłynniejszego zdjęcia Igrzysk
Rywalizacja czarnoskórych biegaczy z białymi zawsze budziła ogromne emocje. Z punktu widzenia rasizmu w latach 1928-1968 miała postać szczególnie wymowną. Kto bowiem przypuszczał, że Jesse Owens, czterokrotny mistrz olimpijski z Berlina (1936) zaraz po powrocie z igrzysk będzie musiał wsiadać do autobusu od tyłu, a w kawiarni zajmować miejsca przeznaczone specjalnie dla czarnych? Honory za swoje zwycięstwo i rekord świata na 100 metrów odebrał od samego Adolfa Hitlera. Od prezydenta swojego kraju nie dostał natomiast nawet gratulacji.
32 lata potem problem był ten sam. Do historii natomiast przeszedł gest dwóch Amerykanów, którzy kosztem odebrania im medali i druzgocących szykan zdecydowali się „wykrzyczeć” co myślą na temat dyskryminacji swoich czarnoskórych rodaków.
Moment, który przeszedł do historii
Był 16 października 1968 roku. Na stadionie Azteków w Meksyku przed ponad 60-tysięczną widownią zmierzają do podium czarnoskórzy zwycięzcy finału na 200 metrów, Tommie Smith (złoto) oraz John Carlos (brąz). Na szyjach mają zawieszone czarne chusty-symbol dumy z koloru własnej skóry, a na nogach czarne skarpetki bez butów – symbol murzyńskiej nędzy. Da się też zauważyć rozpiętą kurtkę Carlosa i charakterystyczny afrykański naszyjnik na jego szyi – kolejny wymowny symbol, który był gestem skierowanym dla rodzin wszystkich zamordowanych ze względu na kolor skóry (symbolizował pętlę zawieszoną na skazanych). Na dłoniach mają założone czarne rękawice, których użyją w momencie zaintonowania hymnu USA. Za kilka minut zostaną też surowo oskarżeni o demonstrację polityczną na IO, które w myśl idei Coubertein’a miały stanowić całkowity od niej rozdział. Szkoda tylko, że ci którzy te oskarżenia sformułują nie wystosują ich także w kierunku rządu USA, który odpowiednio postarał się o to żeby obaj zamieszkali w wiosce olimpijskiej na specjalnie wyizolowanym dla nich piętrze.
Czasy w jakich przyszło żyć czarnoskórym sportowcom uwłaczały wszelkiej godności. Byli izolowani, spychani na margines społeczny jako „odmienni rasowo”. Szczęśliwie dla nich, że mogli chociaż startować na zawodach choć i to spotykało się z protestami białych mieszkańców Ameryki. Złość i bunt jaki narastał w wielu czarnoskórych musiał znaleźć swoje ujście. Okoliczności sprawiły, że spośród setek czarnoskórych tylko tych dwóch zdecydowało się na tak spektakularny gest. Oto w momencie wzniesienia na maszt flagi Stanów Zjednoczonych Tommie i John podniosą w górę zaciśnięte pięści w geście oznaczającym zjednoczenie z czarną Ameryką. Łatwo też będzie rozpoznać w tym gest poparcia dla kontrowersyjnego w USA, ruchu „Black Power”, radykalnej partii Czarnych Panter utworzonej w celu ochrony czarnej mniejszości. Kibice zgromadzeni na stadionie samego gestu nie skojarzą z tym ruchem ale fakt ich jawnej manifestacji odczytają jako policzek dla nich samych. Zaraz po zejściu z podium obaj zostaną wygwizdani. Obaj też podążą potem wyboistą drogą w dół swojego życia i raz na zawsze poznają jak smakuje zemsta tłumu.
Smith po swojej demonstracji wyznał w mediach: –
Jeśli wygrywam to jestem Amerykaninem. Nie „czarnym” tylko Amerykaninem. Jeśli natomiast zrobię coś złego to jestem tym „czarnym”. Nasze rodziny są czarne i my jesteśmy dumni z bycia czarnym. Czarna Ameryka zrozumie to co dzisiaj zrobiliśmy. Carlos natomiast spuentował: –
Równouprawnienie odczuwamy tylko przez 3-4 godziny na dobę, wtedy kiedy trenujemy i biegamy szybciej niż inni, ale przez pozostałe godziny – jesteśmy tacy sami jak nasi bracia żyjący w slumsach. Dzisiaj daliśmy wyraz temu, że w pełni się z nimi jednoczymy.
Ich manifestację zobaczyło na całym świecie 500 milionów ludzi i ciężko w to uwierzyć ale większość ludzi (szczególnie w USA) odniosła się do ich zachowania niezwykle krytycznie. Żeby zrozumieć te „brudne” czasy cofnijmy się na moment do historii. Skąd wynikała tak wielka niechęć do czarnoskórych? Przede wszystkim z tego, że zostali oni sprowadzeni do Ameryki jako niewolnicy i ludzie odczytywali ich obecność jako zagrożenie dla własnych interesów. To naturalne, że każdy dąży do jak najlepszych warunków życia. Tego czarnoskórym w USA zabraniało się traktując ich jako obcych przybyszy zagrażających białej cywilizacji. I to właśnie strach przed nimi powodował, że ludzie czuli tak duże uprzedzenia. Dla nas żyjących współcześnie zakazy dla czarnych wydają się czymś nienormalnym ale o takie wrażenie jak obecnie stoczona musiała zostać wcześniej prawdziwa wojna.
Walka o prawa czarnoskórych
Żeby zrozumieć protest Smitha i Carlosa warto przytoczyć też kilka z głośnych wówczas wydarzeń. W RPA prowadzona była znana nam wszystkim (przynajmniej z nazwy) polityka apartheidu zakładająca konieczność osobnego rozwoju ludności różnych ras. W jej wyniku zginęło 21 tysięcy ludzi. Także obecnie Afryka ponosi konsekwencje tej porównywanej do Holokaustu polityki. MKOl w 1968 roku wykluczył RPA z igrzysk w odpowiedzi na krwawe konsekwencje egzekwowanego tam prawa. Tuż przed igrzyskami dochodziło też do olbrzymiej ilości napięć pomiędzy czarnymi, a białymi w USA. W wyniku coraz liczniejszych konfliktów zamordowany został czarnoskóry pastor, Martin Luther King, lider ruchu na rzecz równouprawnienia Afroamerykanów. Spowodowało to kilkudniowe zamieszki, które przypadły dodatkowo w momencie trwania protestów przeciwko wojnie w Wietnamie. Na 9 dni przed samymi igrzyskami ’68 doszło z kolei do otwarcia ognia sił policyjnych Meksyku w kierunku nieuzbrojonych studentów, którzy protestowali przeciwko autorytarnym rządom w ich kraju. W wyniku zupełnie absurdalnego otwarcia ognia zginęło wówczas ponad 200 osób (niektóre źródła mówią o ponad tysiącu ofiar). W tej złowrogiej atmosferze morderstw o podłożu rasistowskim i politycznym miało dojść do XIX Igrzysk Olimpijskich. Smith i Carlos nie przewidzieli, że przyjdzie im startować w aż w takim tyglu napięć. Uznali jednak, że skoro do skutku nie doszedł bojkot igrzysk przez wszystkich Afroamerykanów, a oni sami znaleźli się w miejscu szczególnie upolitycznionym (maskara studentów, osobne piętra dla czarnoskórych, milczenie świata wobec wydarzeń w Meksyku) to również oni sami „wykrzyczą” swoje niezadowolenie z powodu polityki.
Afroamarykańscy lekkoatleci dominowali w Meksyku ustanawiając siedem rekordów świata (w tym słynny rekord Boba Beamona w skoku w dal, 8,90 m), zdobyli 10 złotych medali. Na protest odważyli się jednak tylko Smith i Carlos. Prezydent MKOl po demonstracji Amerykanów wpadł w szał i natychmiast poczynił kroki aby obu sprinterów wykluczyć z igrzysk. Wygwizdani przez publiczność, potępieni przez świat i usunięci w wioski olimpijskiej wrócili do kraju. Media nie pozostawiły na nich suchej nitki, ich rodzinom grożono natomiast śmiercią. W lekkoatletyce nie chcieli szukać pieniędzy bo ich po postu nie było. Wzięli się więc za popularny futbol. Tam z czasem zaczęli odnosić sukcesy (obaj zostali powołani do draftu NFL). Ich sukcesy nie były jednak mile widziane przez białych, którzy widzieli w nich ciągle tych, którzy zajmują im tylko miejsce.
Najgorzej potoczyło się życie Carlosa, który po kontuzji jakiej doznał w 1970 roku przez długi czas nie mógł znaleźć pracy (co innego Smith, który ciągle kontynuował swoją karierę). Poza sportem czarnoskórzy nie mogli liczyć na zawody dające im przyzwoitą pensję. Dla Carlosa znalazła się tylko praca przy myciu samochodów. Coraz liczniejsze problemy, listy z pogróżkami i brak pieniędzy spowodowały, że żona Carlosa popełniła samobójstwo. Według Johna stało się to z powodu nagonki mediów. Brutalny los spotkał też srebrnego wówczas medalistę, Australijczyka, Petera Normana, który na ceremonię wyszedł z przypiętym na piersi symbolem OPHR (organizacji działającej m.in. na rzecz zwalczania segregacji rasowej). W komentarzach po biegu nie ukrywał też swojej sympatii z protestującymi Amerykanami i wiele razy powtarzał, że jest zwolennikiem równości praw. Konsekwencje tej aprobaty okazały się dla niego dramatyczne. Norman po powrocie do kraju został upomniany przez swoją federację, a media nie oszczędziły mu słów krytyki. W roku 1972 pomimo aż 13-krotnego wywalczenia minimum na igrzyska w Monachium Peter nie został wybrany do składu. Następnie na skutek coraz większego braku pieniędzy popadł w skrajną biedę. Peter próbował kontynuować przygodę z bieganiem. W 1985 roku na jego nodze pojawiła się zagrażająca życiu zgorzel, która niemal doprowadziła do amputacji jego nogi. Peter znalazł się w sytuacji w której nie miał dosłownie nic. Popadł w depresję, a następnie w alkoholizm. Zmarł w 2006 roku, a cały świat obiegły zdjęcia jak trumnę z jego ciałem niosą jedyni wierni mu przyjaciele: Tommie Smith oraz John Carlos. Historia zatoczyła w tym przypadku niezwykłe koło. Oto słuszna idea, która z czasem dzięki odwadze trójki sprinterów doczekała się realizacji mogła odzyskać swój blask w świetle śmierci jednego z tych, którzy nie zamknęli „gęby na kłódkę”- jak powiedział potem Carlos. W latach 70-tych czarnoskórzy żyli nadzieją, że może nadejść równość. Dzisiaj w pełni natomiast mogą z niej korzystać. Historia z czasem zrehabilitowała Carlosa i Smitha. Na uniwersytecie w San Jose obu wystawiono pomnik, podobnie w Australii i wielu innych krajach. Można dyskutować czy arena igrzysk może być miejscem gdzie sportowcy mogą demonstrować swoje poglądy. Nie ulega jednak wątpliwości, że ich wspólny gest stał się inspiracją dla milionów ludzi, a zdjęcie z ich dekoracji jest dzisiaj jednym z najsłynniejszych w historii. Ideał o który walczyli, a więc równość jest dzisiaj w USA respektowany. Ktoś musiał ponieść tego gorzką cenę. Koło historii sprawiło, że padło na trzech, różnych „rasowo” biegaczy, którzy choć z negatywnymi konsekwencjami ostatecznie zostali zapamiętani jako zwycięzcy.
Ciekawostki związane z historią Smitha i Carlosa
- W 1960 roku 18-letni Muhammed Ali po zwycięstwie olimpijskim w Rzymie wyrzucił swój złoty medal do rzeki w Ohio. Uczynił to na znak protestu przeciwko dyskryminacji rasowej w USA.
- Na Igrzyskach w Meksyku zaprotestowała też czeska gimnastyczka, Vera Časlavska, która w momencie odgrywania hymnu ZSRR wyraźnie opuściła głowę co było wyrazem jej stosunku do państwa, którego wojska okupowały jej kraj. Po powrocie do ojczyzny została zmuszona do wcześniejszego przejścia na emeryturę, dostała zakaz podróżowania oraz pracy.
- Takie stanowisko o proteście Smitha i Carlosa wyraziła nasza multimedalistka olimpijska, Irena Szewińska: „Moim zdaniem zachowanie sprinterów amerykańskich było niewłaściwe. Jedną z fundamentalnych zasad, na jakich opierają się igrzyska, jest bowiem niemieszanie sportu z polityką. Tej zasady należało przestrzegać w 1968 roku, a o jej niezmiennym obowiązywaniu przypomina często obecny prezydent MKOl Jacques Rogge. Jeśli ktoś decyduje się na występ w igrzyskach, powinien przestrzegać reguł zawartych w Karcie Olimpijskiej. Wplatanie jakichkolwiek elementów politycznych do sportu, zwłaszcza na igrzyskach, nigdy nie wychodzi tej dziedzinie na dobre.”
- Tommie Smith ma obecnie 70 lat. W 2010 roku z powodu tarapatów finansowych wystawił na aukcji swój złoty medal olimpijski. W Meksyku 1968 został on pierwszym człowiekiem, który złamał barierę 20 sekund na 200 metrów. Tej sztuki bliski był też białoskóry Peter Norman (20,06), który później przyłączył się do protestu Smitha i Carlosa.