Redakcja Bieganie.pl
Chodź Nela obawiała się z nie jest w olimpijskiej formie, to
jednak ona dyktowała tempo do którego panowie z trudem mogli dorównać.
Również ciekawe anegdoty z tras biegowych mogliśmy posłuchać
jakie Nela nam „serwowała”. Podczas jednej z nich trzeba było przystanąć, gdyż
wymagała żywej gestykulacji 🙂
Bielsko-Bialskie Bieganie
Miasto w którym żyję w którym biegam. Miasto gdzie urokliwe budynki secesyjne przeplatają się z zielenią. Stolica Podbeskidzia kojarzona z małym fiatem, z górami i … Bolkiem i Lolkiem.
Aktywność fizyczna tego miasta jest jego atrybutem. Siatkówka, judo, szybownictwo i piłka nożna wiodą tutaj prym. Jednak, gdy wybieram się na jogging w jedno z wielu pięknych miejsc do biegania – Straconki, Wapienicy czy Cygańskiego Lasku napotykam wielu takich jak ja kochających biegać. Mijając się zwyczajowo podnoszę rękę w powitalnym geście widząc jaki biegowy potencjał ma moje miasto. W końcu postanowiłem działać i zorganizować spotkanie bielskich biegaczy. Kilka telefonów i informacja na forum biegowym o terminie i miejscu spotkania – Błonia godz. 10.00 i oto jest wspaniała „szesnastka".
Grunt to poczucie humoru i dobra zabawa – rozgrzewka na placu zabaw.
Kolejny dowód na to że bieganie zbliża – członek Maratonów Polskich Team w czułych objęciach z redaktorem Bieganie.pl
Wśród niebanalnych gości byli m.in. narciarka, traceur (trenujący tzw. Parkour), 1-ligowy piłkarz i orientalista, który kierował trasą. Grupę dodatkowo wsparli dwaj czworonożni przyjaciele.
Trasa początkowo prowadziła szlakiem upadłej sportowej infrastruktury trzeciej RP. Trasa wspomnień naszej koleżanki która niegdyś jako zawodniczka trenowała na specjalnej trasie narciarskiej złożonej z igielitu! Poniżej „bula” umarłej skoczni.
Historyczne miejsce – okrągły kamienny stół tzw. Kamień Jana ustawiony w trzysetną rocznice reformacji Marcina Lutra czyli w 1817 r (w mieście znajduję się jedyny na świecie pomnik M. Lutra)
Kolejne zgliszcza PRL-u – tor saneczkowy a raczej to co z niego pozostało.
Po kilku kilometrach natrafiamy na kolejną zamkniętą skocznie narciarską.
A tym co pozostało nieco więcej sił wbiegli na pobliską Kozia Górę ( 683 m.n.p.m), gdzie nie było dane nam ujrzeć ani jednej kozy, ale za to…
…przywitała nas sarna.
Jeszcze tylko 4 km częściowo torem narciarskim
….i odpoczynek przy piwie. Pierwsze wspólne bieganie za nami. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że było bardzo sympatycznie i znów spotkamy się tu za tydzień.!
Pozdrawiam, Jarek Gniewek