Adam Kszczot: Chciałbym teraz pobić rekord Polski
Po zdobyciu srebrnego medalu w biegu na 800 metrów podczas mistrzostw świata w Pekinie z Adamem Kszczotem, polską gwiazdą globalnego czempionatu, rozmawia Tomasz Więcławski.
Świetnie pobiegłeś w finale. Taktycznie trudno było to zrobić lepiej.
Bieg był bardzo wolny. Aż tak wolnego się nie spodziewałem do 400 czy 600 metrów. Próbowałem przechodzić od wewnętrznej. Nie udało się przejść dalej chyba tylko dlatego, że nadepnąłem na próg oddzielający tory od pola poza nimi. Doszedłem do Davida Rudishy, ale byłem zamknięty. Szkoda, że nie mogłem zaatakować na 130 metrów do mety, tak jak najbardziej lubię. Sił starczyło do końca, ale przy takich prędkościach na ostatnich metrach nie dogoni się już tak dobrego zawodnika.
Czemu biegnący po zewnętrznej nie zaatakowali Rudishy?
Też tego nie rozumiem. Ci co byli po zewnętrznej, żeby mieć z nim jakąkolwiek szansę, musieli to zrobić. Zdecydowali się jednak pobiec za nim. Wiadomo było, że jak tak zrobią, to on wygra. Ale widać nie mieli woli ścigania się z nim. Można i trzeba go szanować czy podziwiać po zdobyciu złotego medalu czy na starcie. W czasie biegu trzeba było rzucić mu wyzwanie.
Komu dedykuje pan ten sukces?
Bardzo dziękuje moim najbliższym, którzy zawsze mnie wspierają. Bez względu na to, które miejsce zajmuję. Bez wsparcia najbliższych nie mógł bym być tyle dni poza domem i trenować w komfortowych warunkach. Medal dedykuję mojej żonie. Powiedziało się A, to teraz trzeba powiedzieć B. Tak dobrych przygotowań nie byłoby również bez wsparcia sponsora strategicznego, czyli PKN Orlen.
Masz jeszcze jakiś cel w tym sezonie?
W jednym z kolejnych biegów chciałbym pobić rekord Polski Pawła Czapiewskiego. Mam nadzieję, że mi się to uda. Ale medal był najważniejszy dla mnie. To kop napędzający do dalszej pracy.
Co decyduje o sukcesie w biegu na 800 metrów?
To rywalizacja między tymi, którzy chcą popełnić jak najmniej błędów. Dziś udało mi się ich ustrzec. Dlatego mam medal na szyi.
To był twój bieg życia?
Bez wątpienia największe sportowe osiągnięcie, a więc i bieg życia.
A jak dokładnie wyglądał bieg życia Adama Kszczota możecie zobaczyć na poniższych fotografiach autorstwa Aleksandry Szmigiel-Wiśniewskiej.