Do niecodziennej sytuacji doszło podczas półmaratonu w Pekinie, gdzie na ostatnich metrach na prowadzeniu było dwóch Kenijczyków, Etiopczyk oraz Chińczyk. Biegacze z Afryki zdawali się jednak nie być zainteresowani zwycięstwem i dodatkowo wspierali rywala w dotarciu na pierwszej pozycji, niemal wpychając go na metę.
Wideo z wyścigu sugeruje, że Afrykańczycy celowo zwolnili, by dać triumfować zawodnikowi gospodarzy. Ostatecznie He Jie wygrał o sekundę z Etiopczykiem Dejene Hailu Bikila oraz Kenijczykami Robertem Kterem i Willy Mgnangatem.
Przed ostatnią prostą jeden z biegaczy wyciągnął rękę na zewnątrz, jakby sygnalizując pozostałym dwóm, aby pozostali w tyle i dali wygrać He.
Dodajmy, że zwycięzca dobiegł do mety w czasie 1 godziny 3 minut i 44 sekund. Teraz celem He są Igrzyska Olimpijskie w Paryżu: – „Teraz w pełni przygotowuję się do igrzysk. Proszę, wierzcie w chińskich sportowców. Mam nadzieję, że zaprezentuję chińską szybkość i pokażę światu, na co nas stać” – mówi Jie He.
Organizatorzy sprawdzają teraz, czy zwycięstwo Chińczyka było naprawdę czyste i osiągnięte w warunkach prawdziwej rywalizacji. Sytuacja zainteresowała także World Athletics, które zapewniło BBC, że jest zaniepokojone zdjęciami i oczekuje na wyniki śledztwa prowadzonego przez lokalne władze.
Za zwycięstwo He otrzymał 5500 dolarów. Po wygranej zawodnik nie komentował sprintu, ale zapewniał, że wygrał, mimo że nie był „w najlepszej formie” ze względu na niedawny maraton. He Jie jest rekordzistą Chin w maratonie z wynikiem 2:06.57.
Niczym finisz polskiej piłkarskiej ekstraklasy. Na twarzach biegaczy z Afryki powinny znaleźć się herby Legii, Lecha i Rakowa xD
Było zapłacone za 3:0, to będzie 3:0 ja jestem uczciwy 😉
To już niestety nie ma nic wspólnego ze sportem. Kpina.
Tak wygrać to jak przegrać. Straszny suchar.
Za drugie, trzecie i czwarte miejsce pewnie było po 55.000$.
Biegałem wiele lat. Pierwszy raz widzę coś takiego. Smutne jest to, że chyba jednak nie ostatni.
Ale o co chodzi? Na większości maratonów są zające. Ich zadaniem jest jak najdłuższe poprowadzenie faworytów. Ci wywiązali się z zadania w sposób celujący i dociągnęli faworyta do samej mety gdzie, zgodnie ze sztuką zającowania, wypuścili go przed siebie. Nic w tym nadzwyczajnego.