Iwona Bernardelli z czasem 1:14:01 zwyciężyła podczas 7. Nocnego adidas Półmaratonu Praskiego, który odbył się w niedzielę 3 września w Warszawie. W krótkim wywiadzie po swoim biegu opowiada nam o planach na przyszłość i działaniach, które razem z mężem podejmują w ostatnim czasie.
Jakie są Twoje cele na najbliższy czas?
Już za 3 tygodnie wystartuję w Maratonie Warszawskim. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, co będzie mnie czekać na tym półmaratonie, ponieważ jeszcze nigdy nie startowałam połówki w takim treningu, na trzy tygodnie przed maratonem. Można powiedzieć, że to swego rodzaju eksperyment. Jestem po bardzo ciężkim obozie w Szklarskiej Porębie i jeszcze, szczerze mówiąc, tak półtora tygodnia temu byłam pewna, że nie wystartuję tutaj. Dobrze, że zmieniłam plany.
Trzymamy kciuki, żeby na maratonie było tak samo dobrze, jak na połówce. Jaki jest cel na ten maraton?
Będę chciała zakręcić się w granicach rekordu życiowego. Taki jest cel, najlepiej, jeśli byłaby to życiówka. Myślę, że jest dobrze, bo przebiegłam ten półmaraton na takim, można powiedzieć, dziwnym hamulcu. To znaczy nie mogłam dużo szybciej, ale też nie czuję się bardzo zmęczona. Dlatego myślę, że to jest taki dobry znak przed maratonem.
Czy będziesz starała się uzyskać kwalifikację na igrzyska olimpijskie w Paryżu?
Tak, taki mam cel.
Czy zdajesz sobie sprawę, że zmieniacie z mężem oblicze polskich biegów? Bardzo kibicujemy tym działaniom, które mam nadzieję, że przyniosą efekt.
Dziękuję bardzo. Cel jest taki, żeby po prostu było jasno, klarownie i uczciwie. Żeby nie było niedomówień. Dążymy do tego, żeby jeśli ktoś wpada na metę i biegnie określony wynik, to żeby na tej mecie wiedział, że czy on jedzie na imprezę mistrzowską, czy nie. Żeby trener się nie zastanawiał, czy ma iść pytać się kogoś o zgodę, czy nie musi nigdzie prosić. Robimy to nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich biegaczy w Polsce i mam nadzieję, że wywalczymy to.
Życzymy Wam tego bardzo serdecznie i gratulujemy zwycięstwa!